Angielski Ogród.

396 40 23
                                    

Najbardziej niepokojące we mnie było to, że nie zmieniałam się ani trochę.

Tak samo snułam się po Goodwood, kiedy miałam lat sześć i szesnaście. W brązowych, czy beżowych sukniach bez wyrazu, z podobnym brakiem wyrazu na twarzy i bez pomysłu na swój wygląd, z krzywo przyciętymi paznokciami i brązowymi oczami skupiając się na szarości pól i łąk, nie chcąc patrzeć na proste piękno kolorowych, dopiero co zakwitających pąków róż.

Tak samo niepokojąco wyglądałam, gdy mając osiem lat, chodziłam po zamku bez jakiegokolwiek celu, błądząc ciemnymi oczami, w których nie czaiła się żadna iskra zainteresowania, po wszystkich otaczających mnie dobrach, jakby to nic dla mnie nie znaczyło. Gdy długie warkocze, zastąpiło wysokie, ciężkie upięcie, nadal tak samo było mi obojętne, czy siedziałam w małym salonie karcianym, czy w wielkim salonie muzycznym w miejskiej rezydencji — byłam tak samo zamknięta, tak samo próbowałam pokazać, że wcale się tym nie denerwuję, że wcale nie robi to na mnie wrażenia.

Czasem, gdy już leżałam w ciemnym pokoju i gdy wszyscy już smacznie spali, zwracałam uwagę na jedyne pragnienie, które się we mnie tliło. Nie chciałam, by coś się zmieniało w mojej rzeczywistości. Chciałam nadal mieszkać w wielkim domu, zastępującym cały świat, nadal mieć szesnaście lat, Matkę, która pozwalała na przesiadywanie w bibliotece, będącą jedynym oknem na odległe krainy ponurej powagi i pięknych sukien.

Nie marzyłam o  byciu uczestniczką wytwornych bali, aby rozpleść dziecięce warkocze i by uczesano mnie jako dorosłą, nie marzyłam o tysiącach adoratorów, otaczających piękność, którą jako kobieta miałam się stać. Nigdy nie chciałam być na swoim miejscu.

I gdy w końcu spotkałam Yves'a,  nie wiedziałam, że mogę się aż tak zmienić.

Yves był niczym francuski ogród — kolorowy, pełen najróżniejszych gatunków kwiatów i krzewów, starannie ułożonych przez surowego ogrodnika. Byłam przekonana, że gdzieś tam kryły się splątane gałązki, korzenie, nad którymi nikt nie potrafił zapanować.

 Byłam przekonana, że gdzieś tam kryły się splątane gałązki, korzenie, nad którymi nikt nie potrafił zapanować

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


portrait of Eva Katherine Balfour,
Rysunek autorstwa Johna S. Sargenta

Angielski OgródOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz