~4~

2.9K 215 57
                                    

-Jest 18:14 a ja na 18:00 miałem być w domu! Onie... ojciec mi na pewno tego nie daruje... -powiedziałem panikując.

-Spokojnie... powiesz że zaczepił Cię jakiś znany koszykarz i że po prostu zapomniałeś o czasie -powiedział spokojnie Starszy.

-Nie nie, to nie wypali... j-ja muszę iść pa! -krzyknąłem i zamierzałem się już do biegu gdy silna ręka chwyciła mnie za przedramienie uniemożliwiając mi ruszyć się gdzie kol wiek.
-Ji-JiMin, puść mnie! -krzyknąłem wiercąc się.

-Odprowadzę Cię

-Nie, nie trzeba a teraz puść mnie noo -zacząłem się wiercić jeszcze bardziej lecz ten ani drgnął.

-Odprowadzę Cię, jest już późno

-N-nie! Dam sobie radę! -krzyknąłem zaczynając go pchać w przeciwną stronę.

-No właśnie widzę, wczoraj też niby sobie daleś radę a i tak wróciłeś z malinką i bez torby -zakpił ze mnie Starszy.

-No tak ale teraz już sobie poradzę -wystękałem usiłując go odepchnąć w przeciwnym kierunku.

-Chodź, idziemy -powiedział ruszając w kierunku mojego domu.

-Aishh, no dobra ale moi rodzice nie mogą Cię zobaczyć

**JiMin**pare dni później**
Nie widziałem Kooka od dnia w którym go odprowadziłem... nie wiem co się z nim dzieje, nie przychodzi ani na treningi ani na mecze i jedyne co słyszę podczas grania to ten ochydny pisk fałszywych plastików którymi w żadnym stopniu nie jestem zainteresowany.
Po meczu postanowiłem że wybiorę się do domu Króliczka.
Jak postanowiłem to tak też zrobiłem.

Stałem pod domem Kookisia. Od środka mogłem usłyszeć krzyki jakiegoś mężczyzny. To pewnie jego ojciec...
Przemknąłem się na tył domu po czym wdrapałem na drugie piętro gdzie zawisłem nogami w dół na parapecie od pokoju JungKooka. Wejrzałem do środka. Przy starym biurku siedział chłopiec rysując coś w swoim szkicowniku. Łóżko było rozwalone a wszędzie po pokoju walały się kartki i gdzieniegdzie ubrania. Lekko zapukałem do okienka. Zdezorientowany nastolatek odwrócił się w stronę okna. Pokazałem aby podszedł i otworzył okno.
To cudo wstało z krzesła po czym z trudem zaczęło kuśtykać kierując się w stronę okna. JungKook otworzył je a ja bez problemu wskoczyłem do środka.
Kook patrzył na mnie ze zdziwieniem.

-Co tutaj robisz? Wiesz że jak moi rodzice Cię zobaczą to napewno mi tego nie darują -powiedział cichym głosem.

-Byłem po prostu o Ciebie zaniepokojony, już któryś dzień pod rząd nie przychodzisz na trening

-Nie przychodzę ponieważ nie mogę... -chłopak schylił się i delikatnie podwinął nogawkę. Z pod jego kolorowej skarpetki ciągnął się biały bandaż kończący się gdzieś w połowie łydki.

-Co Ci się stało? -spytałem nie okazując nerwów które na daną chwilę mnie ogarniały. Mam ochotę zajebać osobę która wyrządziła mu to krzywdę.

-Tego samego dnia jak mnie odprowadziłeś mój ojciec się zezłościł o to że się spóźniłem i zepchnął mnie ze schodów -powiedział bez uczucia.

-Przykro mi Skarbie... -powiedziałem przytulając chłopca do siebie -jakbyś chciał to ja bym mógł porozmawiać z twoim ojcem, może by mu to przemówiło do rozumu, co?

-Proszę nie rób tego -powiedział przez łzy mocno się do mnie przytulając -nawet nie chcę myśleć co by mi wtedy zrobił... on nie ma serca -wyszeptał piskliwym głosem JungKook.

-Dobrze Kochanie, nie będę nic mu mówić w takim razie -powiedziałem czule głaszcząc go po głowie.
Nastolatek podniósł głowę i spojrzał na mnie.

-„Kochanie"? -zapytał zdziwiony.

-No tak, jesteś moim kochanym Króliczkiem, moją słodką Cheerleaderką -powiedziałem z uśmiechem.
Chłopak zarumienił się po czym wtulił głowę w moją szyję.

Po dłuższej chwili nastolatek bez słowa oderwał się ode mnie po czym spojrzał mi w oczy.

-Musisz już iść -szepnął.

-Dlaczego? -spytałem nie zadowolony.

-Bo chce się już położyć -nie przejmując się niczym zsunąłem buty po czym wskoczyłem na jego twarde łóżko.

-Nic nie stoi na przeszkodzie, proszę bardzo, połóż się

-Żartujesz sobie JiMin? Nie możesz tutaj zostać -powiedział nie zadowolony nastolatek.

-Nie mogę ale i tak zostanę bo nie chcę aby Ci się coś stało, a teraz kładź się, i bez gadania -powiedziałem stanowczo.
Zrezygnowany chłopiec położył się obok mnie a ja mocno go do siebie przytuliłem.

Leżeliśmy tak przez dłuższy czas gdy nagle usłyszeliśmy kroki. Ktoś wchodził po chodach...
JungKook zaczął się gwałtownie szarpać i wyrywać lecz ja mocno go przytrzymałem przy sobie.

-T-To mój ojciec -pisnął.
Po chwili drzwi się otworzyły.

🌸🌸🌸
Polsat!!
Nie ma za co x3 hihi
Wybaczcie za tą krotką przerwę na wttp ale po prostu miałam dużo nauki w szkole i jakoś nie miałam czasu dokończyć rozdziału.
No ale mam nadzieję że się wam podoba~ zachęcam do pisania waszych opinii~

Do następnego❤️❤️

my cute cheerleader | j.j.k. x p.j.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz