~10~

2.6K 193 63
                                    

Rankiem wygramoliłem się z łóżka Starszego tak aby go nie obudzić. Przemyślałem trochę swoje zachowanie i faktycznie mógłbym je ciut poprawić. Dlaczego jestem dla niego taki wredny? Zadawałem sobie to pytanie cały czas, w końcu podoba mi się... z wyglądu... znaczy jego charakter też nie jest najgorszy ale ja nie chcę aby JiMin mnie traktował jak dziecko i bawił się w moją opiekunkę. Chce aby był taki jak przy naszym pierwszym spotkaniu, bardziej pożądający i porywczy, a nie głaszczący po główce jak zrobie coś dobrze i dający kary gdy zrobię coś źle. Nie chce mieć z nim takiej relacji ale jak go przekonać do tego że jestem już prawie dorosły i nie potrzebuje ciągłej opieki, nie chcę aby patrzył na mnie jak na dziecko a jak na... swojego chłopaka? Zapytałam sam siebie, niee, to chyba by nie wypaliło, chociaż? W końcu sam powiedział że darzy moją osobę czymś więcej niż tylko przyjaźnią, domyślam się że miłością, tylko jaką miłością? Oto jest moje wielkie pytanie, czy miłością z relacji syn i ojciec czy miłością z relacji związkowej. Ehh... jak tak dalej pójdzie to chyba się tego nigdy nie dowiem. W każdym bądź razie, gdy ubrałem na siebie krótkie szorty oraz przy dużą białą bluzę zszedłem na dół po schodach chwytając portfel Starszego. Ubrałem swoje buty na podwyższonej podeszwie po czym wyszedłem z domu. Miałem zamiar wybrać się do sklepu aby zrobić zakupy oraz przy okazji przygotować śniadanie dla Parka. Zdążyłem jedynie zejść po schodkach znajdujących się przy werandzie gdy usłyszałem głośny krzyk.

-JungKook! -wrzasnął na całe gardło stojący na balkonie JiMin przez co aż podskoczyłem ze strachu odwracając się w stronę balkonu. Palił. Miał na sobie dresowe spodnie oraz zwykłą czarną koszulkę. Czyli musiał już jakiś czas temu wstać.

-Tak? -zapytałem spoglądając na niego z dołu.

-Co ty wyprawiasz, wracaj do domu natychmiast -powiedział stanowczy tonem.

-Idę tylko do sklepu, obiecuję że za nie długo wrócę -powiedziałem po czym odwracając się na pięcie i skierowałem się w stronę bramy.

-JungKook nie -powiedział JiMin -nie pozwalałam Ci samemu gdziekolwiek chodzić -powiedział ostro -wracaj do domu natychmiast albo dostaniesz kolejną karę -krzyknął w moją stronę gdyż byłem już prawie przy bramie. Odwróciłem sie w jego stronę po czym posyłając mu uroczy uśmiech wyszedłem z posesji Starszego.

-Mówię do Ciebie! -krzyknął lecz go zignorowałem i poszedłem przed siebie. Szybko się uwinąłem z trasą do sklepu. Gdy byłem już na miejscu wszedłem grzecznie do budynku i rozpocząłem zakupy. Na to też starałem się nie zużyć zbyt dużo czasu gdyż byłem świadom tego, że za pewne im dłużej tu będę tym większy ochrzan mi się dostanie gdy wrócę. W drodze do domu już prawie biegłem przez co szybko dostałem się z powrotem do domu. Cichutko wszedłem do ogromnego mieszkania JiMina po czym ściągając buty cichutko przemknąłem się do kuchni. Postawiłem siatki z zakupami na blacie gdy nagle do moich uszu dotarł stanowczy głos Parka.

-Masz pięć sekund na to aby wytłumaczyć mi dlaczego tam poszedłeś chociaż wyraźnie Ci powiedziałem, że nie możesz -powiedział śmiertelnie poważnym tonem opierający się o framugę wejścia do kuchni JiMin. Cicho westchnąłem spuszczając głowę.

-Posłuchaj -podszedłem do niego po czym chwyciłem go za rękę i pociągnąłem do salonu. Popchnąłem go po chwili na kanapę a sam usiadłem okrakiem na jego kolanach.

-Ja wiem że zachowuję się jak się zachowuję ale to dlatego, że nie jestem zadowolony z naszej relacji. Nie chcę abyś traktował mnie jak swojego syna albo bachora którym się opiekujesz, za nie długo mam już 16 lat i... potrafię zadbać sam o siebie, dlatego też oczekuję abyś przemyślał moje słowa oraz swoje zachowanie w stosunku do mnie gdyż ja już swoje przemyślałem -powiedziałem po czym zszedłem z jego kolan -i nie lubię jak na mnie krzyczysz -puściłem mu oczko -za 20 minut będzie śniadanie -krzyknąłem jeszcze zanim moja osoba zniknęła za ścianą.

***

Siedzielismy razem na ogromnym tarasie pogryzając kromeczki które wcześniej dla nas zrobiłem. JiMin odkąd mu wyznałem swoje uczucia związane z naszą relacją milczał, nie odezwał się od tego czasu ani słowem.

-Słuchaj -zaczął nagle -ja... -wydusił z siebie lecz dalej nie potrafił nic więcej powiedzieć.

-Może ja poprowadzę rozmowę, co? -powiedziałem -jedyne co chcę wiedzieć to czy ta twoja miłość w stosunku do mnie jest z relacji opiekuńczej czy związkowej? -zapytałem pewny siebie. JiMin nie patrzył na mnie, tak jakby chciał uniknąć naszego kontaktu wzrokowego co było dziwne gdyż on nigdy się tak nie zachowuje.

-Zwią-sko-wej -wymamrotał coś pod nosem czego nie zrozumiałem.

-Nie rozumiem Cię JiMinnie -powiedziałem przybliżając swoją twarz do jego.

-Czuję do Ciebie coś więcej... i nie chodzi tutaj o relacje opiekuńczą -powiedział po chwili stanowczo unosząc na mnie wzrok i momentalnie przeszywając mnie swoim spojrzeniem. Lekko się zarumieniłem po czym opadłem na swoje siedzenie.

-W takim razie... dlaczego mnie traktujesz tak jakbym był jakimś nie wychowanym bachorem którym musisz się opiekować? -mruknąłem.

-Zrozum że ta sytuacja też nie jest dla mnie łatwa... po prostu nie wiem co mam zrobić abyś był szczęśliwy, czuję się odpowiedzialny za Ciebie i to stąd te moje częste nerwy, po prostu jestem przewrażliwiony -powiedział upijając łyk swojej kawy i uważnie lustrując swój ogromny ogród rozciągający się aż po sam las.

-Po prostu bądź sobą, tyle mi wystarczy -powiedziałem po chwili. JiMin spojrzał na mnie z zakłopotaniem zaś ja jedynie się uroczo wyszczerzyłem w jego stronę.

my cute cheerleader | j.j.k. x p.j.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz