PROLOG

538 15 33
                                    

Obudziłam się. Wiedziałam że to szczególny dzień. Boże Narodzenie. Wygramoliłam się spod kołdry i weszłam na łóżko Anity.
- Anita! Anita! Wstawaj! Już rano! -
- Róża... czego chcesz? Zejdź ze mnie.. Róża... - zaspana otwierała oczy.
- Jak to? Anita jest Boże Narodzenie! Wstawaj! -
- Boże Narodzenie?! Rózia było tak od razu. - oparła się rękoma o łóżko. Szybko wstała i zwróciła się do mnie.
- Rózia. Cicho. Chodź po Marcina. On na pewno wie czy są już prezenty. Tylko cicho, żeby nie obudzić rodziców. Chodź. - wyszeptała. Zeczełyśmy iść na paluszkach w stronę pokoju starszego brata. Nagle drzwi się otworzyły. Bałyśmy się że to rodzice, ale zza drzwi wyłonił się Marcin.
- Chodźcie. Prezenty już z pewnością są. Słyszałem jak rodzice układali prezenty w salonie. - po cichu zakradliśmy się do salonu. Faktycznie były już prezenty. Choinka była ozdobiona starymi, pięknymi bombkami po babci. Cukierki powieszone na górnych gałęziach choinki tak że ani Anita, ani ja nie byłyśmy w stanie ich dosięgnąć, ale mamy Marcina. Jest wysoki.
- Są! Gdzie są dla mnie? - bez zastanowienia krzyknęłam.
- Róża! Ciiii..cho... . Tu. Masz. - razem krzykneli szeptem. Marcin podał mi prezent z moim imieniem. Po chwili rodzice weszli do salonu. Zaczęli się śmiać z naszego corocznego zachowania.
- I jak podobają się prezenty? - spytała mama.
- Jeszcze nie rozpakowiliśmy - stwierdziła Anita. A ja w tym czasie rozpakowałam swój prezent.
- Lalka! To lalka! Dziękuję! - wstalałam i podbiegłam do rodziców żeby ich przytulić. Anita też dostała lalkę, ale jej lalka to pielęgniarka. Anita zawsze chciała być pielęgniarką. Marcin dostał żołnierzyki. Mama każdemu z nas uszyła opaskę z Polską flagą. Widziałam taką u żołnierzy, ale po co NAM jest potrzebna? Do tego są za duże. Marcin dumnie założył ją na ramie.
- Jak będę dorosły to zostanę Polskim żołniem i pozbędę się tych wszystkich Niemców z Polski. - chwalił się.
- A, ja zostane pielęgniarką. Będę ratować życie Polskich żołnierzy, Polaków i Żydów. Aż któregoś dnia spotkam cudownego Polskiego żołnierza i się w nim zakocham. - Anita romarzyła się, a ja siedziałam i zastanawiałam się kim będę.

ROK PÓŹNIEJ. Lato.

Wyszliśmy z domu. Była piękna pogoda. Rodzice usiedli na ławce. Marcin wziął piłkę. Graliśmy i ganialiśmy się. Upadłam. Z mojego kolana leciała krew. Płakałam. Wszyscy przybiegli żeby opatrzeć ranę. Marcin pomógł mi usiąść na ławce. Nagle z ciężarówek zaczeli wyskakiwać Niemcy. Bałam się. Ktoś krzyknął:
- Łapanka! Uciekać! Łapanka! - Marcin szybko wziął mnie na ręce, był silny. Tata wziął Anitę. Uciekaliśmy do budynków, ale Niemcy wyciągali wszystich. Ustawili nas przed murem. Marcin i tata odstawili nas na ziemię. Rozpłakałam się. Wiedziałam co nas czeka. Zaczęli wyciągać poszczególne osoby, w tym tatę. Nie chcieliśmy go puszczać. Przytulił nas pokoleji. Mnie ostatnią. Gdy mnie przytulał jakiś Niemiec strzelił w tył głowy taty, upadł. Był blady. Próbowałam go obudzić, ale nie reagował. Z jego głowy leciała krew. Upadłam na kolana. Płakałam. Niemiec zaczął celować we mnie. Już prawie nacisł spust lecz inny Niemiec krzyknął:
- Nein!/ Nie! - podniósłam wzrok. Dobrze rozumiem Niemiecki, więc zdziwiłam się gdy usłyszałam rozkaz. Ten żołnierz mnie uratował. Podszedł do mnie i wyciągnął rękę w moją stronę.
- Proszę wstań. Nic ci nie zrobię. Obiecuje. - mówił po Niemiecku. Nie wierzyłam mu. Sama wstałam. Spojrzał na moje kolano.
- Poczekaj... Prosze tak będzie ci lepiej. Jak masz na imię? - zdjął prowizoryczny opatrunek. Wyjął z kieszeni wodę utlenioną, chusteczkę i przemył ranę. Następnie nałożył mi plaster.
- To jak masz na imię? - spytał ponownie. Był spokojny i łagodny. Bałam się że zmieni zdanie i mnie zastrzeli jeśli nie odpowiem.
- Róża. Róża Nowak. Prosze pana. - zaczełam mówić po niemiecku. Zdziwił się. Miałam tylko siedem lat, a rozumiałam wszystko po niemiecku.
- Dobrze. Zmykaj z rodziną. A ty chłopcze opiekuj się siostrami i mamą. Już uciekajcie. - mówił. Po chwili zwrócił się do Marcina. Wszyscy mówiliśmy po niemiecku. Mama zabrała nas do domu. Po powrocie do domu pogrążyliśmy się w żałobie.

Stupid HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz