Yep

605 49 17
                                    

Wstałem o 7. Odwiezienie Janka przed 10 jest niemożliwe. Niby Warszawka jest fajna no, ale te korki.

Poszedłem obudzić młodego.

-O kurwa...- powiedziałem sam do siebie kiedy zobaczyłem stan salonu. Na środku pomieszczenia leżała wielka szafa... leżała na miejscu szklanego stołu. Jak ja do cholery tego nie słyszałem?

Nigdzie nie mogłem znaleźć Janka, nawet patrzyłem na klatce schodowej i w windzie.

Nigdzie kurwa nie ma tego chuja.

Zacząłem do niego dzwonić. Odebrał dopiero za siódmym razem. 

- Gdzie ty jesteś!? Kurwa nie mogłeś normalnie się przespać i nie rozwalać mi mieszkania!?

- Spokojnie Fifi. Wszystko mogę Ci wytłumaczyć. Obecnie leżę na ławce w centrum. Za chuja nie wiem jak tu się dostałem, ale mniejsza z tym. Obudziłem się około 3 nad ranem i tak sobie leżąc zauważyłem, że na najwyższej półce masz whiskey no i nie mogłem się potrzymać. Nie planowałem przewrócenia szafy. 

-Jak ja tego nie słyszałem?- kurwa to nieźle się bawił

- Właśnie... słyszałeś.-zapadła dłuższa cisza- Kiedy to się zdarzyło szybko pobiegłem do twojego pokoju. Siedziałeś na łóżku pytając cały czas co się stało...

- No i co było dalej?

- Uderzyłem Cię tą butelką whiskey, sprawdziłem czy na pewno żyjesz i chyba wyszedłem. Nie wiedziałem, że to zadziała- zaśmiał się

- Jadę po Ciebie chuju.- rozłączyłem się.

Po tym co powiedział Janek zauważyłem, że pachnę whiskey. 

nowy kolor [jankofilip]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz