City.

127 10 7
                                    

A więc ujmę to tak... jesteśmy w Phoenix. Przepiękne miasto! Ale oczywiście nie mogło się odbyć bez niespodzianek!

Od razu gdy chłopcy wyszli z samochodu, napadł na nich cały tłum rozwrzeszczonych nastolatek!
Biedaki... siedząc sobie w przytulnym autku czekałam, aż bliźniaki rozdają wszystkie możliwe autografy. Wgapiając się w tarczę zegarka po kolei odliczałam 15 min. MASAKRA!

Po rozejściu się informacji o pojawieniu się braci Dolan w mieście, korki zrobiły się tak olbrzymie, że o dojeździe do jakiejkolwiek knajpki nie było nawet mowy!

Głodni i bardzo zmęczeni postanowiliśmy od razu ruszyć w dalszą podróż. Czekanie aż multum nastolatek nas zataranuje nie miało najmniejszego sensu. Ale przecież co z noclegiem?

Chłopcy byli bardzo wykończeni. W takim stanie ich dosłownie jeszcze nie widziałam! Stwierdziliśmy, że wyjdziemy z miasta i odjedziemy na stacje która znajdowała się na środku pustkowia za miastem. Prześpimy się w aucie i ruszmymy w dalszą podróż. Prowiantu starczy nam na około cały dzień, także nie powinniśmy się martwić.

Jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy! Nie ma na co czekać.

Ale że niby wszystko poszło zgodnie z planem? Nie...
Jak zwykle poszło CHUJOWO!

Chłopcy zaplanowali zakończenie tego całego mini M&G przed 6 p.m. co oczywiście się nie sprawdziło bo skończyli po 9 p.m.
Myślałam, że się wykończe siedząc sama w Jeepie. Chyba tylko on mi został...

Gdy chłopcy przyszli wkońcu do siebie, postanowiłam troszke wydrzeć na nich mordę, za zostawienie mnie samą w aucie na tyle godzin. Gdzie tu jest opowiedzialność!?!

Troszkę potem żałowałam swojej agresji, ale bliźniaki przynajmniej mają nauczkę!
Ja rozumiem, fani fanami, ale tutaj jestem też ja! Jeśli planowali wyjazd przeznaczony dla fanów, trzeba mnie było nie brać, prawda?

Po krótniej kłótni nastąpiła ta niezręczna cisza, jaka występuje w napiętej atmosferze. Bardzo nie lubie tego uczucia, ale postanowiłam, że pierwsza nie ustąpie, zbyt mocno mnie zawiedli.

Dojechaliśmy wkońcu do pierwszego lepszego motelu za miastem, spanie w samochodzie byłoby bardzo niewygodne, o czym przekonałam się siedząc w nim kilka godzin i czekając na Ethana i Graysona.

Postanowiliśmy wziąć jeden z tańszych pokoi w stylu 2+1, dla rodziców z małym dzieckiem. Stwierdziłam, że spanie razem braciom na pewno nie zaszkodzi, ba, nawet polepszy ich relacje!

Lecz na pierwszy rzut oka, od razu gdy weszliśmy do pokoju, pożałowaliśmy że wogóle wyjechaliśmy z miasta...

Czy zbierało mi się na wymioty? TAK!
Myślałam, że takie motele istnieją tylko w filmach (najczęściej w horrorach), ale to co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze wyobrażenia...

W holu znajdowała się obdrapana, mokra i spleśniała z wilgoci tapeta przykrywająca cienką ścianę ze sklejki. Fuj?

Idąc dalej, po prawej stronie natrafiliśmy na coś, co chociaż z małym stropniu przypominało sypialnię. Na środku stało wielkie, stare, drewniane, dwuosobowe łóżko. Materac był cały pożółkły od potu, pominając to, że nie było na nim żadnego prześcieradła. Na przeciwko znajdowało się okno, a w roku mały telewizor, chyba przed wojenny, bo pierwszy raz widziałam takiego kolosa...

Tu było OBRZYDLIWIE!

W poszukiwaniu łazienki natrafiliśmy na prawdopodobnie pokój gościnny, co można było ocenić po znajdującej się tam kanapie. Z podłogi wystawały drzazgi, a ściany były kompletnie obrapane i gołe.

Gdy już dotarliśmy do celu, w postaci łazienki, zebrało się nam na wymioty... DOSŁOWNIE!
Ethan w ostatniej chwili się powstrzymał.

Prysznic miał co najmniej 20 lat, cały pożółkły i ze spleśniałymi fugami, dziurki słuchawki były totalnie zatkane przez rdzę, a kran wyrwany. Czarne kłaki włosów były widoczne w całej łazience... Fuj.

Zaraz, zaraz... a umywalka?
Wyrwana. Świetnie.

- What the fuck is this place Gray?

- Idk. It's disgusting bro...

- We need to find another room! I will not sleep on that... thing?

- Damn you're right. But where? We're in the middle of fucking field.

- Shit... What should we do?

Właśnie... co robić? Żadnego hotelu w pobliżu nie ma, jesteśmy na totalnym zadupiu. W sumie. Je wierze że to powiem, ale...

- Guys! Calm down... I think it's only one night, we'll survive it. You will sleep on the bed and I'll take couch. Don't be drama queens plz

- Okay, you're right. It's only one night bro. Come on it will be okay.

Tak jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy. Nawet nie przynosiliśmy rzeczy z auta, bo to nie miało sensu. Jakoś przeżyjemy...

Było już dość późno, a my ekstremalnie zmęczeni. Ethan przyniósł dla nas śpiwory (nie będziemy spać na tym czymś?), które położyliśmy na łóżku, żeby się w nich ułożyć.

Mój pokój znajdował się zaraz za ścianą bliźniaków, co jednak mnie nie uspokojało.

Miałam problem z zaśnięciem prawie przez 3 godziny... to był koszmar.
Dłużej tego nie zniose!
O dziwo znalazła się kolejna rzecz, która dodatkowo mnie rozproszyła.

Pukanie?

Do pokoju wszedł zaspany Grayson. O co chodzi...

- Hey Gray... wassup?

- Jules... I can't sleep. Can I sleep with you? I mean...

- Calm down bro, of couse you can. I can't sleep too. But what about E?

- He's sleeping.

- Okay.

Była godzina 4:26 a.m. Gray położył się obok mnie. Obróciłam się tyłem do niego, tak żeby objął mnie z tyłu. Czułam się bardzi dobrze... bezpiecznie.
Nie wiem co jest tego powodem, ale przy nim zawsze czuje się lepiej. Mam wrażenie, że jest moim opiekunem, kimś komu mogę bezgranicznie zaufać.

Chciałabym, żeby ten chłopak był mój..

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 24, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

EmployersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz