[02]

511 57 18
                                    

Stiles ze Scottem po dzwonku planowali, jak najszybciej opuścić salę i zwołać zebranie stada. Jednak coś byłoby nie w porządku, gdyby ktoś nie postanowił pokrzyżować im planów.

— Stilinski, Blake, zostaniecie chwilę po lekcji — poinformował pan Harris tonem nie znoszącym sprzeciwu.

Stiles spojrzał na Scotta błagalnie, na co ten tylko uśmiechnął się słabo i wzruszył ramionami.

Zdrajca - pomyślał nastolatek, gdy jego najlepszy przyjaciel wyszedł z sali, zostawiając go kompletnie samego z wilkołakiem-psychopatą i nauczycielem, którego Stiles podejrzewał o zawarcie paktu z diabłem.

— O cokolwiek pan chce mnie oskarżyć - ja tego nie zrobiłem — powiedział szybko chłopak, splatając ramiona na klatce piersiowej.

W oczach blondyna pojawiło się rozbawienie, czego nie można było powiedzieć o nauczycielu.

— Czy muszę ci przypominać, że w ułamku sekundy mogę zamienić twoje życie w piekło? — spytał mężczyzna, unosząc lewą brew.

Stiles głośno przełknął ślinę i podrapał się po karku.

— Nie, nie trzeba —  wymamrotał. — Doskonale o tym pamiętam.

Pan Harris pokiwał głową, przenosząc swoją uwagę na Blake'a.

— Panie Newtonie, ta oto łajza ma za zadanie oprowadzić cię po szkole...

— Ale dlaczego ja?! — zapytał zirytowany Stiles, wcinając się nauczycielowi od chemii w wypowiedź.

— Ponieważ twój ojciec błagał mnie, żeby pomóc w twojej sytuacji - odpowiedział mężczyzna, zaciskając szczękę. — Dlatego nie testuj mojej cierpliwości, Stilinski, bo w przeciwnym razie źle skończysz.

Brunet powstrzymał się od wykłócania i zmusił do pokornego pokiwania głową. To wszystko było dla niego takie typowe. Zaraz się jeszcze okaże, że mają do zrobienia wspólny projekt na biologię, a potem, że muszą ze sobą zamieszkać na parę dni w ramach eksperymentu na wychowanie seksualne.

— A teraz się wynoście — powiedział pan Harris, siadając za biurkiem i zakładając okulary.

Dwójka chłopców spojrzała na siebie i już chwilę później znajdowali się na zapełnionym przez uczniów korytarzu. Stiles klął na nauczyciela w myślach, opracowując w głowie perfekcyjny plan, na wskutek którego zostałby wyrzucony.

— Newt — odezwał się nagle blondyn, przekierowując na siebie myśli chłopaka.

— Co? — spytał zdezorientowany.

To było jakieś somalijskie słówko oznaczające chęć mordu, czy jak?

— Tak wolę być nazywany — powiedział, a Stiles momentalnie zaczął mu zazdrościć idealnego, brytyjskiego akcentu. — Ja... moje imię jest jedną z tych rzeczy, których w sobie nie lubię.

Stiles uniósł brwi, zastanawiając się co to właściwie mogłoby oznaczać.

— Okej, cokolwiek - brunet potrząsnął obojętnie głową. — Naprawdę potrzebujesz tego całego oprowadzenia? Szczerze mówiąc nie mam na to ochoty — przyznał, zaciskając usta.

Twarz Newta na chwilę zmarkotniała, lecz po chwili powrócił do swojego beznamiętnego wyrazu twarzy.

— Nie potrzebuję ani twojej łaski, ani niańki — odpowiedział chłodno, omijając Stilesa i odchodząc.

Stilinski wywrócił oczami. Już bez tego blondyna była wystarczająca ilość królowych dramatu w tej szkole.

Potrząsając głową odwrócił się i poszedł w stronę przeciwną od Newta. Musiał znaleźć Scotta i resztę stada - mógł się założyć, że jego przyjaciel już dawno wszystkich odnalazł i poinformował o tym, jak wygląda sytuacja, a w tym momencie głowili się nad tym, jak się go stąd pozbyć.

Przez resztę przerwy bezskutecznie szukał przyjaciół. Zrezygnował dopiero, słysząc dzwonek, ogłaszający początek następnej lekcji. Niechętnie poszedł pod klasę, w której miały odbyć się zajęcia. Niechętnie wszedł do sali i zajął miejsce. Przez pierwsze piętnaście minut wpatrywał się w drzwi, czekając na spóźnionego Scotta. Jednak jego przyjaciel tego dnia nie pojawił się już, na żadnej z lekcji.

*;°·*;°·*;°·

— Czy was do reszty pogięło? — spytał Stiles, nie wierząc własnym uszom. — Scott, czy ten strach do reszty wyżarł ci mózg?

Całe stado niezręcznie unikało jego wzroku. Czy wszyscy nagle postradali zmysły?

— Posłuchaj... - zaczęła delikatnie Lydia. — Wiemy jak źle to brzmi, naprawdę, ale musisz wiedzieć, że rozważaliśmy sporo opcji i ta wydaje się być najtrafniejsza...

— Po prostu przestań tak wiecznie dramatyzować — przerwał jej Derek, brzmiąc na zirytowanego. — Co takiego robisz teraz dla stada, hę? Dlaczego w ogóle nim jesteś?

Stilesa zamurowało. Przez chwilę otwierał i zamykał usta na zmianę, nie potrafiąc wydusić z siebie ani jednego słowa.

— Ja... szukałem informacji na temat tamtego stada — wydukał, nieświadomie zaczynając bawić się palcami.

— I gdzie niby tego szukałeś? W internecie? — zakpił, zakładając ramiona na klatkę piersiową, splatając je ze sobą. — Nic dziwnego, że nic nie znalazłeś!

Stiles rozejrzał się po osobach ze stada, poszukując jakiegokolwiek wsparcia z ich strony, ale jedyne co otrzymał to niezgrabne unikanie jego wzroku lub smutne uśmiechy.

— I tylko dlatego mam się pakować w bycie szpiegiem? — zapytał z niedowierzaniem. — W przeciwieństwie to ciebie, wielki, zły wilczku, jestem tylko człowiekiem!

Derek zaśmiał się tylko kpiąco, kręcąc niedowierzająco głową.

— Nie, ty idioto! Wybraliśmy ciebie, ponieważ jak sam wspomniałeś, zostałeś wyznaczony do oprowadzenia Newtona. Masz szansę się do niego zbliżyć bez zbędnych podejrzeń.

Stilinski spuścił głowę. To nie tak, że mu się nie chciało lub się bał. On po prostu wiedział, że to nie skończy się dobrze.

Newt był wilkołakiem, a co za tym idzie słyszał jego bicie serca, czuł emocje. A Stiles był tylko Stilesem. 

W stadzie był tylko jeszcze jeden człowiek - Allison. Jednak różnica między nimi była diametralna. Ona potrafiła się obronić, ewentualnie uciec, ponieważ od dziecka była wychowywana na łowcę. Natomiast Stiles był zwyczajnym nastolatkiem, który nigdy nie potrafił się ani bić, ani szybko biegać. Prawdę mówiąc czasem się nad sobą zastanawiał i czuł się całkowicie zbędny w stadzie. 

— Pamiętasz, jak kiedyś mi powiedziałeś, że nie chcesz cały czas być Robinem? — spytał nagle Scott, wpatrując się w przyjaciela. — To ten moment, w którym masz okazję zostać batmanem. 

I te słowa wystarczyły, żeby Stiles się zgodził. Ten jeden raz postanowił nie być bezużyteczny.


Rozdział krótki, nic ciekawszego się w nim nie dzieje, ale takie też są potrzebne. Mam nadzieję, że nie jesteście rozczarowani, haha.

 W każdym razie chciałam poinformować, że rozdziały będą wstawiane co cztery/pięć dni. Oczywiście to, czy rzeczywiście będą pojawiać się wtedy, kiedy powinny zależy także od ilości moich obowiązków w danym tygodniu. 

Miłego wieczoru, dbajcie o siebie. xx

Teen Runner | Stiles + NewtWhere stories live. Discover now