[04]

392 55 9
                                    

Kolejne spotkanie stada zostało przyspieszone, za sprawą Stilesa, który zaczął być podejrzliwy już tego wieczoru, gdy jego ojciec nie wrócił z pracy na czas.

Przy najbliższej okazji zasypał mężczyznę mnóstwem pytań, na które w większości nie uzyskał odpowiedzi. Jedyną pożyteczną rzeczą, której się dowiedział, była informacja na temat "brutalnej śmierci" pewnej nastolatki. Nie uzyskał szczegółów, o które postanowił nie wypytywać, ponieważ i tak dowiedział się od ojca więcej, niż zazwyczaj.

— Nie wiemy, czy ta dziewczyna została zabita przez coś nadnaturalnego, Stiles — westchnął po raz kolejny Scott, idąc w stronę swojej szafki.

— Została zabita w brutalny sposób, Scott, to i tak mówi wiele —  odpowiedział zirytowany Stiles, energicznie gestykulując rękoma. —  Plus nie wiem, czy zauważyłeś, ale niedługo przed jej morderstwem w Beacon Hills pojawiło się nowe, wrogo nastawione stado...

— Stiles... - mruknął zmęczony tą rozmową Scott, kręcąc głową. — Wciąż obowiązuje kontrakt... I jaki masz procent szansy, że to nie jest zwykły popapraniec?

— Derek mówił, że ich stado od zawsze doszukiwało się różnych luk — zauważył Stiles, przypominając sobie rozmowę z mężczyzną. — Zresztą, nawet jeśli to jest jakiś przypadkowy szaleniec, to czy nie powinniśmy tak, czy owak się tym zająć?

Scott przez chwilę walczył z myślami. Może faktycznie powinni zainteresować się tą sprawą? W końcu instynkt Stilesa jeszcze nigdy ich nie zawiódł... Ale z drugiej strony mają przecież mają teraz poważniejsze kłopoty na głowie...

Ostatecznie nastolatek zdecydował się zwołać zebranie stada, by zebrać różne opinie na ten temat i dopiero z ich pomocą rozstrzygnąć, co będzie dalej.

— Nie ma mowy — powiedział ostro Derek, posyłając każdemu z osobna groźne spojrzenie. — To sprawa policji, nie nasza.

Stiles jęknął cicho, pocierając dłonią swoje czoło. Czy naprawdę tylko on widział, że coś faktycznie mogło być na rzeczy?

— Kazałeś mi zrobić coś dla stada — odpowiedział nastolatek, unosząc wzrok na mężczyznę. — Być może właśnie ratuję nas przed rzeźnią? —  zasugerował, kładąc swoje dłonie na biodrach i rzucając wilkołakowi najmądrzejsze spojrzenie, na jakie było go stać.

— Miałem na myśli, żebyś zaczął nam pomagać szukać rozwiązań, a nie kolejnych problemów — warknął, a jego oczy niebezpiecznie błysnęły.

— Dość — przerwała im Lydia, gdy nastolatek zaczął otwierać usta, by coś odpowiedzieć. — Bądźże na tyle łaskawy i przestań wmawiać Stilesowi, który nieraz uratował nam wszystkim tyłki, że jest bezużyteczny — zwróciła się do Dereka, posyłając mu ironiczny uśmiech. — Co do tej sprawy morderstwa... Myślę, że warto byłoby śledzić temat w razie, gdyby to rzeczywiście okazało się być naszą działką — ciągnęła. — Jednakże, gdyby to był tylko kolejny stuknięty koleś w Beacon Hills, od razu odsuwamy się od sprawy. Co wy na to?

Wszyscy poza Derekiem zgodnie zamruczeli, kiwając głowami.

— Dobrze byłoby, żeby Stiles wciął zadawał się z tym całym Blake'm — wtrąciła się Allison, opierając swoją skroń o ramię Isaaca. — W razie, gdyby to oni okazali się być za to odpowiedzialni dowiemy się o tym wcześniej.

Po raz kolejny wszyscy się zgodzili, tym razem włączając w to Dereka. Przez następną godzinę stado opracowywało plan działania i role w nim, poszczególnych osób.

*;°·*;°·*;°·

— Ta nowa nauczycielka od angielskiego jest świetna — powiedziała Lydia, dosiadając się do stolika przy którym siedział Stiles ze Scottem i Allison. — Wreszcie znaleziono kogoś, kto potrafi prawidłowo poprowadzić lekcję.

Teen Runner | Stiles + NewtWhere stories live. Discover now