ZDECYDOWAŁAM SIĘ NA NARRACJĘ TRZECIOOSOBOWĄ.
- I ślubuję ci miłość, wierność...- Silvia przyłożyła dłonie do ust, wpatrując się w swoją szczęśliwą twarz. Była taka młoda, taka pełna miłości. Co się z nią stało? Dlaczego odepchnęła Martijna od siebie i Stelli? Przecież był idealny. Troskliwy, dobry i pomocny. A mimo to, bez mrugnięcia okiem poinformowała go tamtego dnia o końcu ich związku. Bez wahania spakowała jego rzeczy do walizki, żegnając go.
Położyła się na kanapie, kuląc się. Jednak nie wiedziała czy kuli się z natłoku emocji czy z zimna.
Jednak po chwili wstała z niej by podejść do komody, gdzie spoczywało pudełko wypełnione zdjęciami. Z ich ślubu, z początków ich związku. Nie oglądała ich od dawna.
Otworzyła tekturowe pudełko i wywróciła je do góry dnem, wysypując zdjęcia na panele.
Wzięła pierwszą fotografię i poczuła ścisk w okolicach żołądka. Zdjęcie przedstawiało całą ich trójkę na tle dywanu. Stella nie miała wtedy więcej niż dwa, z jej ust zionęła dziurka, gdzie dzieci w jej wieku powinny mieć jedynki. Była roześmiana i beztroska. Takie, jakie powinno być każde dziecko. Silvia spojrzała na Martijna. Miał nieco dłuższe włosy niż w tym momencie, jednak uśmiech pozostał ten sam. Niewiele się zmienił. Wewnętrznie również.
Dziewczyna poczuła jak ktoś siada obok niej. Wystraszona uniosła wzrok, który spotkał się ze spojrzeniem jej męża.
- Zawsze lubiłem to zdjęcie- chwycił jedną z fotografii, podając ją dziewczynie.
Na usta blondynki wkradł się uśmiech. To zdjęcie z sesji, gdy jeszcze była w ciąży. Miała na sobie białą sukienkę a we włosy wpleciony wianek z kwiatów polnych. Martijn klęczał przed nią przytulając się do jej brzucha.
- Louis ma niesamowity talent- odezwała się, ocierając łzę. Poczuła jak chłopak przysuwa się do niej i troskliwie obejmuje jej ciało.
- Nie płacz, bo wyglądasz wtedy jak pomidor. A wiesz, że nie lubię pomidorów- zażartował, próbując ją rozweselić. Wiedziała, że nie lubił pomidorów. Wiedziała, że nie lubił resztek pasty w umywalce ani podłączonej lokówki w gniazdku. Wiedziała o nim wszystko. Oboje wiedzieli o sobie wszystko. Byli małżeństwem ale przede wszystkim byli przyjaciółmi.
- Gdzie mała?- zapytała ocierając pośpiesznie łzy, przypominając sobie o córce.
- U moich rodziców. Sądzę, że powinniśmy poważnie porozmawiać- westchnął, tak jakby i on obawiał się tej rozmowy. Podniósł się z podłogi po czym pomógł podnieść się Silvii, która już wiedziała co chce mu powiedzieć.
- Martijn, ja...- zaczęła, jednak urwała nie wiedząc jak dokładnie ubrać w słowa to co chciała mu przekazać.
- Nic nie mów. Wiem, że między nami nie będzie tak jak kiedyś. Zgadzam się na ten rozwód. Jeżeli to jest to, czego chcesz to się zgadzam- wyrzucił z siebie na jednym wydechu.
Silvia spojrzała na niego zaskoczona. Nie spodziewała się tych słów.
- Nie chce rozwodu- oznajmiła, podchodząc do niego- Właściwie to chciałabym byś wrócił. Do mnie. Do nas. Ta głupia przerwa aby utwierdziła mnie w przekonaniu, że dla mnie będziesz tylko Ty- spojrzała niepewnie na Martijna, obserwując jego reakcję. Na jego twarzy malowała się konsternacja, która po chwili zamieniła się na niedowierzanie.
- Ty...serio?- zapytał zduszonym głosem, tak jakby ta informacja nie chciała do niego dotrzeć.
- Tak. Tylko Ty się liczysz dla nas w tym świecie- oznajmiła, czując łzy zbierające się w oczach. Potem już czuła jego ramiona wokół siebie i jego usta na swoim czole.
I świat był w idealnej harmonii.
Tak jakby czekał aż ta dwójka się pogodzi.
The end.
_______________________
Dziękuję! 💕
![](https://img.wattpad.com/cover/129677806-288-k605644.jpg)
CZYTASZ
Lonely together ~ Garrix [ WOLNO PISANE]
FanficBycie osobno jednocześnie będąc małżenstwem może być ciężkie. Silvia i Martijn mogą coś wiedzieć na ten temat, po czterech latach małżeństwa. Kiedy jednak decydują się na separację, to nie do końca będzie taki łatwe, zważywszy na pięcioletnią Stellę.