Biały materiał sukni był miękki i delikatny. Gdy szłam, wyglądałam jakbym płynęła po kamiennej podłodze. Twarz i włosy miałam zakryte przez cienki biały welon a w rękach trzymałam bukiet polnych kwiatów. Byłam bosa i radosna. Na ten dzień czekałam od dawna i nic już nie mogło pójść źle. Poczułam jak Patrycjusz łapie mnie pod rękę. Miał na sobie bogato zdobioną szatę. Wyglądał jak prawdziwy król. Uśmiechał się do mnie jednym z jego najwspanialszych uśmiechów. Ja również nie mogłam opanować mojej radości, gdy ruszyliśmy w stronę księdza. Mijaliśmy mnóstwo ludzi, a po kościele roznosił się radosny dźwięk dzwonów. Kątem oka dostrzegłam rozpromienioną Adele, a obok niej stał Amadeusz, wraz z Michałem, Jędrzejem i oczywiście Dobromirem. Rozpierało mnie uczucie radości. Tak marzyłam by byli na moim ślubie.
Gdy byliśmy już obok księdza, jeszcze raz spojrzałam w stronę zebranych gości. Wesołe twarze, niczym z moich marzeń, były w nas wpatrzone. Nagle usłyszałam wesołą melodie i zobaczyłam Jana ze swoimi skrzypkami. Obok niego stała moja mama, w ślicznej różowej sukni, a u jej boku ojciec, którego rozpierała duma. Zaparło mi dech w piersiach. Zaczęłam biec w ich kierunku. W moich oczach pojawiły się łzy, a wnętrze kościoła nagle zmieniło się w karczmę. Biegłam dalej, ale oni wcale się nie przybliżali, a raczej na odwrót. Byli coraz dalej. Potknęłam się o moją białą suknie i upadłam na drewnianą podłogę. Na moment odwróciłam wzrok od moich rodziców, a gdy spojrzałam znowu w ich stronę, nikogo już nie zobaczyłam. Goście, otaczająca mnie melodia i wesołe śpiewy ludzi zaczęły znikać. Zaczęłam płakać i wtedy wszystko się rozpłynęło.
***
Powoli otworzyłam oczy. Kilka słonych łez spływało po moich policzkach, a na brzuchu poczułam ciężar. Spojrzałam w tę stronę i zobaczyłam głowę mojego księcia. Przypomniałam sobie co się wczoraj działo i uświadomiłam sobie, że tylko śniłam. Włosy leżącego na mnie Patrycjusza były rozczochrane, a niektóre z dłuższych pasm opadały na białą pościel niczym górskie strumienie. Poranne promienie słoneczne sprawiały, że błyszczały. Uśmiechnęłam się na ten widok.
Poczuł, że się poruszyłam i uniósł głowę. Wolną ręką przetarł zaspane oczy i ziewnął. Potem zrozumiał gdzie się znajduje i spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczami. Pokochałam te śliczne oczy, gdy pierwszy raz je zobaczyłam. Gdy ukląkł przede mną w karczmie, jego zielone oczy mieniły się z radości. Nie mogłam oderwać od nich wzroku. Wysłałam mu teraz ciepły uśmiech. Czułam się już znacznie lepiej. Wszystkie złe emocje związane z moim snem rozpłynęły się bezpowrotnie.
Usłyszałam jak coś w mojej komnacie się porusza i mimowolnie skierowałam swój wzrok w tamtą stronę i poczułam zimny dreszcz przechodzący po moich plecach. Nie zauważyłam wcześniej mężczyzny siedzącego w rogu na drewnianym bogato zdobionym krześle. Okryty był ciemną, ciężką szatą, a twarz zasłaniał czarny szeroki kaptur. Podniósł ręce i powoli odkrył twarz. Uradował mnie widok rozpromienionej twarzy Antoniego. Jego oczy wyglądały na zmęczone, ale mimo to na twarzy królował ciepły uśmiech.
- Witaj bracie - powiedziałam gdy wstał.
Podszedł bliżej mnie, prowokując tym samym Patrycjusza, by podniósł się i odsunął. Antoni kiwnął głową w podziękowaniu i przywitał się ze mną.
- Modliłem się za Ciebie - powiedział kreśląc krzyż na moim czole - całe królestwo ma nadzieję, że czujesz się już lepiej.
- I tak jest.
Spojrzałam na Patrycjusza uśmiechając się. Wyglądał jakby z serca spadł mu ogromny ciężar. Oczy zaczęły mu delikatnie błyszczeć, jakby znajdowały się w nich miliony świetlików.
Do pomieszczenia weszła Adela, popychając ciężkie drewniane drzwi barkiem. W dłoniach niosła wielką misę z wodą. Przystanęła i położyła ją na posadzce, gdy zobaczyła, kto gości w mojej komnacie. Na jej twarzy gościło lekkie zaskoczenie. Kobieta nisko się ukłoniła.
- Mój panie, księżniczka musi się teraz wykąpać - powiedziała grzecznie, zbyt speszona by spojrzeć w oczy księcia.
- Niech tak będzie - rzekł i zrobił krok - zostawimy was same.
Patrycjusz jeszcze raz spojrzał na mnie zaspanymi oczyma. Miałam ochotę pójść razem z nim. Nie ważne jak dużo czasu spędziliśmy razem, dla mnie nigdy nie było to wystarczająco.
Adela znowu dygnęła, gdy ojciec Antoni, wraz z Patrycjuszem opuszczali komnatę.
CZYTASZ
100 Problemów Patrycjusza
PertualanganPewnego dnia do tajemniczej wioski przyjechał rycerz w lśniącej zbroi. Dotarł do karczmy, gdzie bawiła się Małgorzata wraz z innymi wieśniaczkami. Rycerz oczarowany jej pięknem, podszedł do niej złożył śluby. Małgorzata bardzo ucieszyła się z tej wi...