Today it was a good day

517 37 13
                                    


Czerwiec 2017
-Mam nadzieje że już nie śpisz Harold. Wciąż mam do Ciebie uraz po tym jak wyplułeś na mnie swój wczorajszy obiad!
-Nie zrobiłem tego specjalnie, mogłeś zaczekać z tym głupim żartem o elektryku!
-Och stul dziób- chłopak zaśmiał sie grzebiąc widelcem w porannej jajecznicy.
Chociaż, może jednak nie. Tęskniłem za jego głosem. Ach tak, nie dałem wam wcześniej znać, że Hazz sie obudził! Jego jasne, zielone oczy błyszczą, jego policzki znów są zarumienione, znów słyszę jego wspaniały głos, śmiech, czuje jak odwzajemnia mój dotyk.

Odkąd sie obudził minęły dwa tygodnie. Już jutro będę mógł zabrać go do domu. Musi zobaczyć jak cudownie zająłem sie jego ogrodem, mam nadzieje, że będzie ze mnie dumny. Hej, przynajmniej sie starałem jakby co? Nie mogę w to uwierzyć, że znowu mam go przy sobie.
Zostawiliśmy jego włosy w taki sposób. Nie chciał ich ścinać, teraz każdego dnia muszę mu je dość długo rozczesywać. Nie sprawia mi to problemu, moją pasją jest opiekowanie sie nim. Wiecie co?

Wrócił do mnie, wiedziałem że wróci.

***
Takim oto sposobem dotarliśmy już do końca! Mam nadzieje, że podobała wam sie ta krótka, momentami smutna jednak ze szczęśliwym zakończeniem przygodna z When I'm Gone. Zapraszam do czytania drugiego opowiadania i kto wie, może już niedługo pojawi sie kolejne?
Do następnego! 🌷💕

When I'm gone •Larry Fanfiction•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz