Rozdział 1

240 16 3
                                    

To się stało w dzień moich 16 urodzin. Wracałam z moją przyjaciułką, Yaeko, ze szkoły. Kiedy przechodziłyśmy przez park zaczepił nas jakiś facet. Mimo jeszcze wczesnej pory, w parku było bardzo mało ludzi. Facet chciał nas zaciągnąć do swojego samochodu, mówił że jest znajomym naszych ojców z pracy. Wiedziałam że kłamie. bo mój tata razem z tatą Yaeko pracowali w sklepie, który sami prowadzili. Złapał Yaeko za ręke i pociągnoł tak, że znależli się w zaułku, na którego końcu stał czarny samochud z otwartymi dzwiami. W tedy urwał mi się film. Następne co pamiętam, to jak stoje zakrwawiona, a On leży na ziemi i powoli się odemnie odsuwa z przerażeniem w oczach. Był cały we krwi i miał wiele ran, niektóre głębokie, inne powierzchowne. Yaeko przyszła z jakąś kobietą, wyglądały na przerażone. Odwruciłam się do kobiety i powiedziałam głosem bez wyrazu:

-Próbował zaciągnąć Yaeko do swojego samochodu. Nie mogłam na to pozwolić.

Po jakimś czasie przyjechała policja i nasi rodzice. Yamako zabrali rodzice zaras po tym, jak ta złożyłs zeznania, co mniej więcej   trwało godzine, może półtorej. Mnie trzymali do pużnego wieczora, trzymali by dłużej ale moja mama zagroziła, że złoży na nich skarge za przetrzymanie mnie godzinami i zadawanie głupich pytań. Gdy wruciliśmy do domu była 22. Moi rodzice rozmawiali z rodzicami Yamako przez Skype. Ja przebrałam się i siedziałam na łóżku, przy zgaszonym świetle, nagle usłyszałam męski głos  dochodzący ze strony okna:

-Nie powinnaś się nimi przejmować, Michi.- Odwruciłam się w strone okna, siedział tam chłopak z czarnymi włosami i skrzydłami, ubrany w granatowr jeansy, buty motocyklowe i czarny T-shirt. Pasma włosów, troche wykraczających poza łuk brwiowy, oświetlał blask pochodzący z zielonych oczu. Odwruciłam się do niego i zeszłam z drugiej strony łóżka, obeszłam je i stanełam z drugiej strony na wprost okna.

-Kim jesteś?- Byłam przerażona.

-Nazywam się Yoshio. I jestem twoim przyjacielem.

-Acha, aja ci oczywiście wyglądam na naiwną 8-latkę. Na dziś mam dość. Przez takich jak ty mam kłopoty z policją, Yamako się mnie boi a macocha jest na mnie wściekła - Chłopak zszedł z parapetu i stanoł na podłodze.

-Nie porównuj mnie do niego, ptaszyno. Widzieliśmy cię w parku. Imponujący rozmiar szponów i skrzydeł jak na pierwszą przemiane.

-O czym ty mówisz?

-To ty nie pamiętasz? Jak tamten facet zaciągnoł twoją przyjaciułkę w ten zaułek odepchnełaś ją, i stanełaś przed nim. Myślałże chcesz iść z własnej woli, więc się uśmiechnoł i wyciągnoł do ciebie ręke. Szkoda, że nie widziałaś jego miny, kiedy nagle wysunełaś swojr stalowe szpony i zraniłaś go w ręke. Tak się przestraszył, że aż upadł, a ty rozwinełaś swoje białe skszydła i zaczełaś go ranić- Moje oczy zrobiły się jeszcze większe.

-Jak to? Jakie szpony i skszydła? Jacy "wy"?

-To ty nie wiesz? Nie jesteś zwykłym człowiekiem, jesteś Aniołem Zemsty. Tak jak ja.

-Tak jak ty?

-Tak, z tym wyjątkiem, że ja jestem innego typu.

-Jak to "innego typu"?

-Cóż, jest kilka rodzajów Aniołów Zemsty. Jesteśmy odzwierciedleniem krzywd różnych ofiar. Ja jestem Aniołem Zemsty ofiar morderstw. Natomiast ty, jako że twoja moc ujawniła się podczas  gdy ktoś chciał porwać twoją przyjaciułkę, jesteś Aniołem Zemsty ofiar porywaczy-gwałcicieli.

-A co z moim drugim pytaniem?

-Mój przyjaciel, Toshiro, wraz ze mną widział cię w parku. Kiedy ja przyszedłem tutaj, on poszedł do twoich rodziców i powiadomił ich o tym, że zabieramy cię na szkolenie.

-Chwila, jakie z nowy szkolenie?

-Przylece po ciebie o 4 i ruszymy na wyspe Hashima

-Chwila moment. Przecierz Hashima jest opuszczona i niebezpieczna. I niby czemu moi rodzice mieli by się na to zgodzić?

-Bo to dla twojego dobra. Jeśli nie zaczniesz szkolenia, twoka moc wymknie się z pod kątroli.

-A jeśli strace kontrole moge skrzywdzić Yaeko, prawda?

-Tak

-W takim razie zgoda. Polece z wami.-Chłopak uśmiechnoł się i wyszedł przez okno. Zostałam sama. Wyjełam torbe sportową z pod łużka i położyłam na nim. Zaczełam chować tam swoje żeczy. Ubrałam jeansy, dłuższy sweter z wycięciem i na ramiączkach, uczesałam włosy w koloże ciemny bląd w kitke. Postanowiłam się zdrzemnąć.

*********************************

Ze snu wybudził mnie męski głos tuż koło mojego ucha:

-Wstawaj ptaszyno, już czas się szykować do odlotu.- Otworzyłam oczy. Zegarek na mojej szafce nocnej wskazywał 3 nad ranem. Yoshio leżał obok mnie tak, że byłam w niego wtulona. Obejmował mnie ramieniem.

-Co ty tu właściwie robisz o tej porze? Nie mieliśmy lecieć o 4? I...

-Odwróciłam się do niego przodem. Podniosłam głowę tak, żebym mogła spojrzeć mu w twarz-...Co ty właściwie robisz?

-Przyleciałem wcześniej żeby cię obudzić. W końcu musisz się jeszcze spakować.- Uśmiechnął się do mnie.

-Spakowałam się, zanim położyłam się spać. A teraz odpowiedz mi łaskawie, co ty robisz w moim łóżku, obejmując mnie?

-Szybka jesteś. A trzymam cię bo nie mogłem się powstrzymać. Byłaś strasznie niespokojna, uspokoiłaś się dopiero, gdy się we mnie wtuliłaś.-Byłam bliska wybuchu. Jak on śmiał! To chyba oczywiste że w świetle tych wszystkich wydarzeń jestem niespokojna.

-To że wyglądam na niespokojną, nie daje ci prawa by włazić mi do łóżka i mnie obejmować!

-Spokojnie, nie musisz być taka zadziorna ptaszyno. Zaraz obudzisz wszystkich w domu.-Wyglądał na rozbawionego. Naprawdę, jak ten facet mnie irytuje! Spojrzałam na zegarek, wskazywał 3:30. Spróbowałam wstać, ale Yoshio mnie przytrzymał.

-Już chcesz odejść, ptaszyno?

-Muszę wstać i się przygotować do podróży-Udało mi się wyrwać z jego objęć, wstałam z łóżka, założyłam trampki i poszłam do mojej łazienki. Yoshio poszedł za mną i obserwował jak na nowo zaczesuje włosy w kitkę i robię poranną toaletę. Kiedy skończyłam i przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze. W tedy on podszedł do mnie od tyłu, objął mnie i wyszeptał do ucha:

-Od dzisiaj jesteś moją własnością. Tylko mi możesz ufać, tylko ja cię nie skrzywdzę.

-Czemu niby ktoś chciałby mnie skrzywdzić?

-Dlatego że jesteś bardzo niebezpieczna, s jeśli będziesz po ich stronie, będą migli robić co im się żywnie podoba.

-I sądzisz że im nie dam rady?

-Zaatakowali by cię w kilka osób, a ty dopiero zaczynasz szkolenie.

-Co nie zmienia faktu że nie jestem twoją własnością!

-Jesteś nią w zamian za ochronę. Czy taka umowa ci odpowiada?-

Zastanowiłam się chwilę i westchnęłam- A mam jakiś wybór?-

Na moje słowa Yoshio uśmiechnął się sarkastycznie.

-Nie specjalnie, ptaszyno

-No zgoda- Powiedziałam zrezygnowana. On tylko się uśmiechnął i pocałował mnie w policzek, na ci ja się zarumieniłam. Widząc to, uśmiechnął się jeszcze bardziej. Puścił mnie i poszedł do mojego pokoju.

*************************************

Dziękuje Iwonao za votes, gdy to zobaczyłam strasznie się ucieszyłam. Rozdział poprawiony, Połączyła rozdział 1 i 2 więc tego akurat nie musicie na nowo czytać. Jeśli zajdzie potrzeba ponownego przeczytania rozdziału powiadomię was.

Anioł ZemstyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz