Rozdział 8

106 7 2
                                    

Izabell przerażona cofneła sie kilka kroków.

-Jak...?- Ledwo zdołała wydusić z siebie to słowo.

-Dlaczego to robisz? Dlaczego tak traktójesz własną córke?

-Dlaczego?! Ty się pytasz "Dlaczego"?! To był jedyny warunek!

- Warunek czego?!

-Jestem starsza od twojego ojca. Nie chciałam by mnie zostawił dla młodszej. Pewnego dnia w mije ręce trafiła Jego wizytówka. Zawarłam z nim umowe, on daje mi wieczną młodość ale ja oddaje mu dusze i jeśli będe miała diecko musze przynieść mu je kiedy skończy 7 lat

-Potwór- Zza moich pleców  wydobył się cichy szept Kory.

-Jak śmiesz?- Izabell nie zdążyła dokończyć bo Kora ją zaatakowała. Miała śliczne skszydła. Po chwili odciągnełam ją od macochy i wyszeptałam n ucho:

-Spokojnie, ćśśś. Już dobrze, zostaw ją, nie jest tego warta. Chodż, idziemy spakowac twoje żeczy.Polecisz ze mną i Yoshio, dobrze?

-Dobrze- Mała sie rozpłakała i wtuliła w zagłębienie w mojej szyi, ruszyłam z Korą na rękach do jej pokoju. Spakowałam ją szybko i wruciłyśmy na dół.

-Yoshio, czas na nas- Chłowak pokował głową i po chwili ze wszystkimi torbami polecieliśmy z powrotem. Nikt nie odzywał się ani słowem ąż doszliśmy do pokoju. Tam Yoshio postawił torby a ja zwruciłam się do mojej siostry:

- Kora weż swoją piżame i idz się umyć.

-Dobrze- Kiedy Kora wyszła  zwruciłam sie do Yoshio.:

Co teraz z nia będzie?

-Toshiro jutro załatwi jej pokuj.

-Moge ci zadać pytanie?

-Hmmm...Pytanie za pytanie.

Zgoda. A wiec, Toshio wiedział że Kora okaże się Aniołem Zemsty z racji tego ja ją traktowała Izabell, prawda?

-Mówiłem mu że sie domyślisz to nie chciał słuchać.

-Mhm. Teraz twoja kolej.

-Dobrze. To... moge wziąść z tobą prysznic?

-Yoshio! Nie ma mowy! Tu jest moja siostra! I dobrze wiesz że i tak bym się nie zgodziła!

-Zawsze warto sprubować. Obrałem taktykę by cię zmęczyć pytaniami aż się zgodzisz.

-Nigdy się nie zgodze-Yoshio chciał coś powiedzieć ale przerwała mu Kora która właśnie wyszła z łazienki w błękitnej koszuli nocnej i w rozpuszczonych włosach. Wziełam swoją piżame i zwruciłam się do niej:

-Idz jus spać. Jutro czeka nas długi dzień.

-Dobrze, dobranoc-Ledwo przyłożyła głowe do poduszki,  juz zasneła. Ja poszłam do łazienki.Zamknełam dzwi, połozyłam ubrania na blacie, rozebrałam się, wżuciłam brudne ubrania do kosza na pranie po czym weszłam do kabiny przysznicowej i stałam chwile pod ciepłym strumieniem wody po czym plałam na rękę troche waniliowego zelu pod prysznic i zaczełam się myć, kiedy miałam siegać po szampon usłyszałam głos za plecami.

Yoshio P.O.V.

Kiedy upewniłem się że Kora  śpi a Michi jest pod prysznicem wziołem czyste bokserki i podszedłem do dzwi łazienki. Nacisnołem na klamke i sprawdziłęm. TAK!!!Otwarte! Jak najciszejn  wkroczyłem do łazienki i to co ujżałem prawie doprowadziło mnie na skraj wytrzymałosci.Michi była odwrucona do mnie plecami i miała zamknięte oczy a jedynym co przesłaniało mi widok na jej nagie ciało była para po wewnętrznych ścianach prysznica.Chryste Panie!Rozebrałem się, brudne ubrania wrzuciłem do kosza na pranie, po cichu odsunołem dzwi kabiny i musiałem wstrzymać oddech by nie wydać z siebie żadnego zdradzającego mnie dzwięku. Po cichu wszedłem do kabiny i zamknowłem za sobą dzwi. pochyiłem się nad jej uchem i powiedziałem:

-Jesli nie chciałaś brać ze mną prysznica powinnaś zamknąć dzwi łazienki na klucz- Po czym szczelnie objołem ją ramionami. Gwałtownie spieła wszystkie mięśnie, otworzyła szeroko oczy i wyszeptała:

-Yoshio

Michi P.O.V.

idiotka! Idiotka Idiotka! Jak ja mogła nie zamknąć dzwi do łazienki wiedząc że w pokoju obok jest Yoshio? No a teras mam o co prosiłam przez nie zamknięcie tych głupich dzwi.

-Mówiłam ci żebys tu nie wchodził!

-Spokojnie Ptaszyno bo obudzisz Kore i będziesz jej musiała wyjaśnić tą sytuacje. A teraz podaj mi twój szampon

-Po co ci on?

-Po to by umyć ci włosy. Bo zdaje się właśnie to chciałaś zrobić,prawda?-Podałąm mu szampon o zapachu cukierków karmelowych. On wlał go sobie troche na ręke i wręczył mi butelke z powrotem po czym zaczoł myc moje włosy przy okazji masując skure głowy. Kiedy skończył obrucił mnie  przodem do siebie i uniusł głowe tak że musiałam spojżeć najego twarz na której był cwaniacki uśmiech.Poczułam jak moje policzki robią się intensywnie czerwone.

- Nie spuszczej głowy bo szampon spłynie ci do oczu- Jasne, bo uwierze że chodzi mu o to by szampon nie trafił mi do oczu a nie o to by bezczelnie gapić sie na moje piersi. Nie jestem taka naiwna! Dlatego też kiedy tylko Yoshio spłukał cały szampon z moich włosów powiedziałam:

-Ja już bende wychodzić-Jednak kiedy chciałam go wyminąć ten złapał mnie za ramiona, przycisnoł do ściany i agresywnie wpił się w moje usta.Prubowałam się wyrwać ale on tylko mocniej mnie trzymał, w końcu udało mi się odwrucić głowe w bok a Yoshio zaczoł robić na mojej  szyi malinke

-Yoshio-Ledwo udało mi się wyksztusić- Prosze puść mnie! Kora może się obudzic w każdej chwili!-Chłopak w końcu mnie puścił ale przed tem zrobił mi jeszcze kilka malinek na szyi i na dekolcie po czym powiedział:

-Teraz możesz iść, teraz każdy będzie wiedział że jesteś moja- Wyszłam  z pod prysznica, wytarłam się,  ubrałam piżame i wyszłam z łazienki. Kora smacznie spała w łuzku. Podeszłam do niej, weszłam pod kołdrę i przytuliłam ją do siebie. po jakiś 5 minutach Yoshio wyszedł z łazienki i położył się na lużku tak że Kora leżała powiędzy nami po czym objoł ramieniam nas obie i przyciągnoł do siebie. Zaczerwieniłam się i wyszeptałam:

-Dobranoc

-Dobranoc Ptaszyno- Yoshio pocałował mnie w czoło a po chwii obydwoje zasneliśmy.

__________________________________________________________________________

Niech mnie piekło pochłonie za to że tak pużno wstawiam ten rozdział! I jak się podoba?

Anioł ZemstyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz