6. man of mystery

57 3 4
                                    




       

- Nie sądziłem, że przyjdziesz. – powiedział beznamiętnie i ponownie spojrzał na swoją pracownicę, nie dając Violet dojść do słowa. – Ailsa, zaprowadź naszego gościa do mojego gabinetu.

Kobieta spojrzała na niego zaskoczona.

- Z całym szacunkiem, panie Cain, ale miał pan wyjść na spotkanie. Pan Borthwick dzwonił przed chwilą aby zapytać, dlaczego pan się spóźnia. – powiedziała z usilną uprzejmością, rzucając Violet ukradkowe, pogardliwe spojrzenie. Jej szef spiorunował ją wzrokiem, ale znów nie okazał większych emocji.

- Wiem. Jak jeszcze raz zadzwoni powiedz mu, żeby się pierdolił. – rzucił w jej stronę, całkowicie tym zaskakując obie kobiety. Powiedział to tak, jakby zapomniał, że Violet stoi zaraz obok. Skinął głową w jej kierunku i ruszył w stronę windy, gdzie zapewne miał się udać zanim cofnął się do studia. – Wracam za pięć minut. – dodał, a srebrne drzwi się zamknęły.

Brunetka spojrzała na blondynkę, która wyglądała na zawstydzoną. W głębi duszy Violet cieszyła się, że została przy niej nieco upokorzona i wyszła na niekompetentną. Tym bardziej uszczęśliwił ją fakt, że teraz stała się wobec niej nieco bardziej pokorna.

- Proszę za mną. – rzekła z kolejnym fałszywym uśmiechem i zaczęła prowadzić dziewczynę wzdłuż korytarza, który prócz białych ścian i szarych paneli, ozdobiony był przeróżnymi winylami i plakatami w srebrnych ramach.

Violet wiedziała, że tylko wmawiała sobie, iż gdyby mogła, uciekłaby stąd. W rzeczywistości byłam wolną osobą i mogła to zrobić w każdej chwili, tym bardziej kiedy Masen zniknął z jej horyzontu. Jedynym problemem była jej nieposkromiona ciekawość. To ona sprawiała, że nie potrafiła odpuścić. Zdawała sobie sprawę z tego, że gdyby teraz odeszła, zastanawiałaby się do końca życia, co straciła i co mógłby jej zaproponować.

Usiadła na fotelu w jego dość przestronnym gabinecie i była zaskoczona tym, jak bardzo było puste. Spodziewała się drogich dzieł sztuki na ścianach, czy kilkunastu instrumentów postawionych tam dla ozdoby. W rzeczywistości jedynym, co znajdowało się w czerwono-biało-czarnym biurze było biurko, dwa eleganckie krzesła wykonane z przezroczystego plastiku po jego dwóch stronach i skórzana kanapa pod drugą ścianą. Na biurku stał Mac i klawiatura, a obok niego sterta dokumentów i telefon komórkowy. Z okna padały promienie słoneczne, jednakże przez ciemne ściany pomieszczenie nadal było ogarnięte półmrokiem.

Gdy wszedł do pomieszczenia, dziewczyna od razu zwróciła uwagę na jego ubiór. Wcześniej w oszołomieniu zauważyła tylko tę samą skórzaną kurtkę, którą widziała wcześniej. Nie wyglądał jak typowy bogaty muzyk, w dodatku właściciel tego studia. Miał na sobie koszulę w kratę i ciemnoszare dżinsy, a buty wyglądały na zwykłe, znoszone workery. Włosy niedbale zaczesał do tyłu, i od kiedy wszedł do pomieszczenia poprawił je już dwa razy, gdyż niesforne kosmyki spadały mu na czoło.

Nie usiadł za biurkiem, tak jak spodziewała się tego Violet. Zamiast tego usiadł na jego rogu, znajdując się centralnie naprzeciwko niej. Przyglądał się dziewczynie bez skrępowania, a ona ponownie walczyła ze sobą, by się nie speszyć i nie odwrócić wzroku.

- Może mi je pokażesz? - powiedział bez większych emocji, a ona przez moment zastanawiała się, o czym mówi. Już była gotowa by go spoliczkować, kiedy zerknął na jej ręce, w których trzymała przejrzystą teczkę z CV. Natychmiast otrząsnęła się i mu ją podała.

Kiedy czytał dokument miała wrażenie, że tylko przemknął po nim wzrokiem. Jednak gdy zaczął mówić, znał je na wylot. Wiedziała, że to niemożliwe, bo w tak krótkim czasie nie zdążyłby przeczytać nawet jej nazwiska.

- Dlaczego porzuciłaś aktorstwo? - zapytał, patrząc na nią zafascynowanym spojrzeniem, jakby oglądał małpkę w zoo.

- Dlaczego znasz mój życiorys, chociaż powinieneś widzieć go po raz pierwszy?

Ucieszyła się, że pierwszy raz udało się jej go przejrzeć i nieco zbić z tropu. Zaśmiał się widocznie rozbawiony spostrzegawczością swojej rozmówczyni, po czym odłożył teczkę na biurko, nachylając się nad nią.

- Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy na przyjęciu, zatelefonowałem do twojego szefa i przekonałem go, by przefaksował mi twoje CV. Miałem wrażenie, że gdzieś cię już widziałem i strasznie mnie dręczyło gdzie.

Teraz to on zbił ją z pantałyku. Widząc jej zaskoczenie, kontynuował swoje wyjaśnienia.

- Parę lat temu prowadziłem wykłady dla studentów kierunków muzycznych w twojej niedoszłej szkole, University of Glasgow. - opowiadał, a ona zaczynała się domyślać, do czego zmierza. - Pamiętasz spektakl Daymare?

Westchnęła skonfundowana. Miała ochotę zapaść się pod ziemię, ponieważ wstydziła się wszystkiego, co łączyło ją z aktorstwem.

- Załapałem się wtedy na twój występ, gdyż studenci, z którymi prowadziłem gościnne zajęcia, przygotowali dla niego muzykę.

- Porzuciłam aktorstwo ponieważ zrozumiałam, że to nie dla mnie. Zajęłam się dziennikarstwem i teraz tylko to mnie interesuje. - odparła stanowczo licząc, że porzuci ten temat.

- Harper Fay to świetna dziennikarka, uwielbiam czytać jej artykuły w New York Times gdy jestem na trasie w Nowym Jorku. To zbieżność nazwisk, czy jest twoją krewną i jednocześnie inspiracją?

Violet głośno przełknęła ślinę. Tego było już za wiele.

- Moja matka była wspaniałą dziennikarką. I tak, jest moją inspiracją mimo tego, że już jej z nami nie ma. Jeśli zaprosiłeś mnie tutaj, by napisać piosenki o moim życiu to muszę cię zmartwić, ale nie zamierzam w tym pomóc.

Zaczęła podnosić się z krzesła, nie chcąc przebywać z tym człowiekiem w jednym pomieszczeniu ani minuty dłużej.

- Poczekaj. - usłyszała panikę w jego głosie, która niemalże sparaliżowała jej ruchy. Pomyślała, że woli, gdy Masen nie okazuje żadnych emocji. - Naprawdę nie wiedziałem, że... - uciął, choć wiedziała, że bał się ją zupełnie odstraszyć używając słowa „umarła". - Rozumiem, że chcesz być taka jak ona, naprawdę. Miałem tylko nadzieję, że jednak nie do końca pożegnałaś się z aktorstwem. Bardzo byś mi się przydała.

Pomyślała, że nie mam już nic do stracenia. Jej ciekawość ponownie zwyciężyła, przez co poczuła się jeszcze bardziej pokonana przez mężczyznę siedzącego naprzeciwko niej.

- Do czego konkretnie? - zapytała, a z jego twarzy szybko zniknęła jakakolwiek oznaka strachu i jego usta wykrzywiły się w typowym dla mężczyzny półuśmiechu. Wstał i zaczął przechadzać się po pomieszczeniu, przez co Violet śledziła każdy jego ruch.

Zdążyłem zauważyć, że nie lubisz niczego, co związane ze sławą i pieniędzmi. Jednakże wydaje mi się, że w przypadku twojej kariery żadna z tych rzeczy by nie zaszkodziła. - zaczął, a ona poczuła się jak na wykładzie. - Nawet jeśli nie chcesz być już aktorką, to wiem, że jesteś w tym dobra. A dziennikarce również nie zaszkodzi trochę rozgłosu. Dlatego myślę, że moglibyśmy sobie pomóc nawzajem. Potrzebuje właśnie kogoś takiego, jak ty.

A konkretnie? - zapytała zniecierpliwiona, że jak zwykle nie przechodzi od razu do rzeczy.

Jego oczy zaiskrzyły, a ona nie brała tego za dobry znak. Podsunął przed jej nos jeden z dokumentów ustawionych na stosie znajdującym się na jego biurku.

Najpierw umowa o zachowaniu poufności. W tych czasach nikomu nie można wierzyć, tym bardziej przyszłej dziennikarce. - powiedział, a Violet rzuciła okiem na dokument. Był dość konkretny (w przeciwieństwie do jej rozmówcy) i typowy dla takich umów. Jego głównym zamysłem było to, iż wszystko, co miała teraz usłyszeć od Masena, miało zostać pomiędzy nimi.

Długopis? - rzuciła oschle, a on przesunął go po stole. Gdy za niego chwyciła, ich dłonie się dotknęły, i przeszedł po niej dreszcz. Próbując opanować trzęsącą się z nagłych nerwów dłoń, nakreśliła na kartce swój podpis i datę. - Zamieniam się w słuch.

    ⁃    Zostań moją dziewczyną. - powiedział z pokerową twarzą, a Violet próbowała nie otworzyć ust z zaskoczenia. - Oczywiście nie naprawdę, tylko dla mediów i ludzi spoza kręgu najbliższych mi osób. - poprawił się szybko, ale to nie zmniejszyło zaskoczenia dziewczyny.

white liesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz