Za mało przeżyłam, żeby wiedzieć jak się teraz zachować. Czy to możliwe, że Samuel przyszedł specjalnie do mnie? Powinnam do niego teraz zejść?
Spojrzałam na mamę. Z jakiegoś powodu ciekawiła mnie jej reakcja. Nie wiem czy słyszała o nim, pewnie tak, już dawno się przekonałam, że mama zna wszystkich w promieniu kilku kilometrów. Nawet jeżeli, tak jak Samuel, są jedynie przejazdem. Jednak teraz patrzy na mnie zamglonym wzrokiem, jakby próbowała połączyć fakty i domyślić się czy on ma cokolwiek wspólnego z moim teraźniejszym stanem.
Pokręciłam jednak głową i lekko się uśmiechnęłam, żeby mama się uspokoiła. Nie chciałam, aby mnie zapytała, nie chciałam się tłumaczyć, albo co gorsze, sprawić że pierwszego dnia Samuel pozna mojego tatę od tej gorszej strony. Tata umie doprowadzać do pionu, szczególnie niczego nie świadomych chłopców...
Zauważyłam, że mama nie zrozumiała, ale nie tłumaczyłam się, po prostu wstałam i podeszłam do drzwi.
— Pójdę do łazienki, ogarnę się jakoś.
W tym momencie postanowiłam spróbować. W końcu to nie moja wina.
***
Gdy zeszłam do kuchni po długich dwudziestu minutach siedzenia w łazience i wmawiania sobie, że będzie dobrze, zastałam Samuela wygodnie siedzącego za stołem. Tak ten widok mnie rozproszył, że przystanęłam w progu zawieszając wzrok na jego twarzy.
Wcześniej prawie w ogóle nie zwróciłam uwagi na to jak wygląda. Był bardzo szczupły, wysoki, miał ciemne włosy, które opadały mu na czoło i, o niesamowicie głębokim odcieniu, brązowe oczy; ostro zarysowaną szczękę, która nosiła ślad zarostu. Jakby się tak zastanowić, przypominał trochę Louisa Tomlinsona, za którym to, w sumie, niezbyt przepadałam.
Niemniej jednak, nie można było powiedzieć, że Samuel nie był przystojny. Bo był. I to bardzo.
—Już lepiej się czujesz? — zagaiła mnie mama, gdy tylko spostrzegła, że zeszłam na dół. Otrząsnęłam się i posłałam jej wymuszony uśmiech, choć bardzo się postarałam, żeby wyglądał naturalnie. W końcu nie wiedziałam co powiedziała Samuelowi. Miałam jednak nadzieję, że mijało się to z prawdą. Bardzo chciałam, żeby tak było.
—Tak, jest okej — powiedziałam jednak i znowu spojrzałam na chłopaka, który, co dopiero teraz zauważyłam, obierał sobie jabłko. Pomijając fakt, że znamy się od siedmiu godzin, czy on naprawdę jest u mnie w domu pierwszy raz i sam siebie obsługuje? Co będzie za tydzień? Wpadnie, zajrzy do lodówki i zacznie sobie gotować?
—Chcesz? —Po prostu wyciągnął do mnie dłoń z tym nieszczęsnym jabłkiem i jakby nigdy nic zapytał.
Gdy nawet nie drgnęłam, wziął nóż przekroił jabłko na pół i wykroił ogryzek. Sprzątnął po sobie i podszedł do mnie wciskając mi jedną z połówek do ręki.
Co tu się...
— Idziemy?
Tak zachowują się wszyscy przedstawiciele płci męskiej w okresie wchodzenia w pełnoletność? Chyba mam za małe doświadczenie, żeby to samej stwierdzić.
— Co? My, gdzie, razem? Co? — Brawo, Wiktoria. Nieźle sobie radzisz. Odpowiedź pierwsza klasa. Teraz tylko czekać, aż ucieknie od ciebie z krzykiem.
— Jak to gdzie? Obiecałem ci prywatne lekcje.— Mrugnął do mnie. Samuel tak po prostu do mnie mrugnął, jakbym przed chwilą nie zrobiła z siebie idiotki, będąc spłoszona przez jedno głupie pytanie. Poza tym, on chciał uczyć mnie tańczyć? Przecież to groziło moim przedwczesnym zawałem; gdyby tylko mnie dotknął, cała krew by mi odpłynęła, nie tylko z twarzy.
YOU ARE READING
Szczęśliwa
Teen FictionKiedy w pierwszym tygodniu wakacji do wioski, położonej w południowo-wschodniej części Polski, przyjeżdża pewien osiemnastolatek, życie Wiktorii nabiera... tempa.