Minęła dwa tygodnie od kiedy Matthew nie ma domu. Dwa tygodnie od kiedy został sam. Sam jak paluszek. Blondynek błąkał się samotnie po zatłoczonych ulicach miasta, które swoją drogą było dla niego zupełnie obce. Jego właściciel trzymał go w domu niczym zwierzę, a przecież Matthew nim nie był! Chłopiec nie znal dużo rzeczy. Wiedział jedynie podstawowe rzeczy, jednak nie znal nawet nazwy miasta, w którym żył.
Blondynek w końcu usiadł wyczerpany pod jednym ze sklepów, ukrywając swoje uszka pod czapką z pomponem a ogonem otulil swoje ciało. Matt był brudny, w końcu nie miał gdzie się wykąpać. Był również głodny, zziębnięty a na jego ciele widnialy różne rany zadane przez poprzedniego właściciela.
W końcu ciemnooki poczuł, że jeszcze trochę i zejdzie z pragnienia, więc gdy przypadkowy chłopak przechodził obok, zapewne nie zauważając drobnej hybrydy, ta złapała za jego nogawke, chwilę później ja puszczając.
-P-przepraszam. - Blondyn szepnal, nie będąc pewien jak ma sie zachować. - Mógłbym prosić o małą, malutka butelkę wody? - Wydukal w końcu, spuszczajac wzrok. Nauczyl się, by nie patrzeć nikomu w oczy.
Matthew nie zorientował się nawet kiedy jego ogon zaczął niespokojnie się kolysac za jego drobnym ciałem.
Mówiąc najdelikatniej, Samuel się spieszył.
Był już spóźniony na autobus, którym dostałby sie do domu najszybciej. A co za tym szło- nie będzie w stanie dotrzeć do domu na czas, by stamtąd, również punktualnie, odesłać na studia potrzebne papiery o których zapomniał poprzednim razem.Mógł zawsze zadzwonić po taksówkę i bezproblemowo dostać się do niedużego mieszkanka które zajmował, lecz z nerwów nie wpadł na to.
Jeszcze te okropne baby w sklepie, które uznały że rozpoczęcie sprzeczki z kasjerką będzie zajebistym pomysłem.
Szedł przed siebie szybkim, nerwowym krokiem, co chwila zerkając na zegarek na przegubie, cicho pod nosem przeklinając głupie babska.
Nagle, wyjątkowo niespodziewanie, zatrzymał się przez czyjś dotyk i cichy głosik.Sam zwrócił swoje dwubarwne tęczówki za siebie, odwracając się przy tym cały, spoglądając następnie na mizerne wyglądającego chłopca.
Zadziwił się wielce, tym bardziej widząc kiwający się na boki ogonek.Kim był ten dzieciak? Chłopak nie wiedział.
Nie widział go tu nigdy wcześniej, ba, mało osób z gatunku ów dzieciaka, a nawet jeśli- to nigdy nie byli sami.Powrócił jednak na ziemię, wracając do pytania chłopaka.
Samuel miał miękkie serce. Od zawsze.
Był dobry dla innych i nie potrafiłby odmówić, nawet gdyby chciał.Posłał mu lekki uśmiech, ukazując przy tym ubytek w przednich zębach i sięgnął do siatki, wyjął z niej butelkę wody mineralnej, którą wyciągnął do zdenerwowanego chłopca.
- Proszę, weź ją. Na pewno przyda Ci się bardziej niż mnie. -powiedział swoim miękkim jak aksamit głosem, mającym w sobie wiele chłopięcego uroku Samuela i znów się uśmiechnął, mając nadzieję na choć lekkie uspokojenie chłopaka.
Blondynek spogladal ciągle na swoje bose stopy. Podniósł lekko wzrok na mężczyznę gdy ten skierował ku niemu butelkę wody.
Dla hybrydy picie bylo niczym dar z niebios, więc od razu wziął butelkę drżącymi dłońmi. Chwilę zajelo mu odkrecenie ów przedmiotu, jednak gdy w końcu dał radę od razu zaczął pić spragniony.
Ciemnooki nie pamiętał kiedy ostatnio dostał coś do picia, nawet jego właściciel rzadko kiedy dawał mu napoje, więc nie dziwne było, że chłopiec pochłonął od razu cala butelkę cieczy przy okazji lekko się nią oblewajac.
Gdy skończył, odłożył butelkę obok siebie.
-Bardzo dziękuję. - Wyszeptal, podnosząc na kilka chwil wzrok na o wiele wyższego od siebie chłopaka. Wziął butelkę w dlon, gdyby znalazł magicznym cudem źródło wody by napełnić pustą butelkę i zajął swoje miejsce przy ścianie, nie wiedząc co dalej robić. Zwilzyl spierzchniete wargi i owinal z powrotem ogon wokół swojego ciała.
Samuel przyglądał się ze współczuciem w złoto-błękitnych oczach, zastanawiając się dlaczego ten malec jest sam, na dodatek w takim złym stanie, co już zdążył ocenić.
Zamyślony, dopiero po chwilę dotarło do niego co dokładnie chłopiec powiedział i z jaką wdzięcznością się odniósł w swojej wypowiedzi.
- Nie ma za co, dzieciaku. -odparł mu, znów wesoło szczerząc ząbki.
Jednak naburmuszył się szybko, a jego dobry humor uleciał, dosłownie pękł jak bańka mydlana.Uklęknął przed chłopakiem, by mieć lepszy widok na brudną twarz chłopaka.
W tym momencie bardzo przeklinał swój o wiele za duży wzrost.- Co tutaj robisz i to całkiem sam? Gdzie Twój właściciel? -zapytał z szczerą troską w głosie, będąc całym sobą nastawionym na pomoc chłopcu.
W tym momencie kompletnie wypadły mu z głowy myśli o papierach i studiach.
Ciemnooki nie liczył na to, by nieznajomy mu chłopak został choć chwilę dłużej przy jego osobie, dlatego zatopil spojrzenie w swoich dłoniach.
Blondyn drgnal nieznacznie, gdy owy chłopak znacznie się do niego zbliżył, przez co hybryda odsunela się nie chcąc zostać skrzywdzonym.
Chłopiec nie wiedział dokładnie co miał powiedzieć. Hej, zostałem wyrzucony z domu za rozlanie mleka? Nie, Matt nie mógł tak powiedzieć.
Wzruszył jedynie ramionami, nerowowo bawiąc się swoimi dłońmi.
-Nie mam właściciela. - Wyszeptal niepewnie blondas, nie chcąc by wyższy denerwowal się na brak odpowiedzi. - Nikt nie chce dziwadla. - Dodał jeszcze po chwili i pociągnął noskiem, a jego uszka oklaply pod czapką.
Matthew wiedział, że to nie jego wina. Wiedział, że jest wyjątkowy, jednak z dnia na dzień to myślenie uciekalo, a zastąpiła je wiedza, że jest zwykłym zwierzęciem.
- Hej, nie mów tak o sobie. Nie jesteś dziwadłem. -odparł natychmiastowo, z całą szczerością na jaką było stać chłopaka.
Samuel po tym westchnął. Wiedział już, że ktoś na pewno skrzywdził jasnowłosego chłopca, który teraz błąkał się po niebezpiecznych ulicach, całkiem sam, będąc maksymalnie bezbronnym.
Sam westchnął, odrzucając z ramienia swój długi biały warkocz, przeplatany pawimi piórami i wstał, sięgając po telefon.
Miał już dzwonić po taksówkę, którą razem dostaliby się do mieszkania chłopaka, gdy nagle się zawahał.Nie miał w końcu pewności, że chłopiec będzie chciał pójść z nim.
Zwrócił znów na niego swoje ślepia, zagryzając lekko dolną wargę, nim ostatecznie się odezwał.
- Hej mały, nie chciałbyś może przez jakiś czas.. Zostać u mnie? Na pewno lepiej będzie Ci w ciepłym mieszkaniu, niż na brudnej ulicy. -powiedział w końcu, choć był bardzo niepewny.
Czuł niepokój, zdając sobie sprawę z tego, że chłopiec mógł odmówić.
Samuel nie darowałby sobie zostawienia go na pastwę losu w tym mieście, w którym ktoś mógłby go zranić po zmroku.
Blondasek westchnął tylko na przeczace słowa wyższego.
Dla samego siebie byl dziwadlem, strasznym dziwadlem. Ciemnooki podniósł wzrok na zapewne starszego chłopaka i uważnie przyjrzal się jego osobie. Miał ochotę zlapac jedno z piór z jego warkocza i bawić się nim. Co w tym dziwnego, w końcu był kotem.
Nagle chłopiec wyrwał sie z zamyslen słysząc propozycję wyższego. Sam nie wiedział czego chciał. Mógł mu zaufać? Już raz zaufał i tak to się skończyło, jednak co miał do stracenia? Nic.
-Ja.. - Zająkał się cicho, spuszczajac wzrok. - Tak, mogę, przez jakiś czas. - Szepnął na tyle głośno jak mógł i powolnie podniósł się z brudnej ziemi. Otrzepal swoje paszarpane ubrania i wbił wzrok w swoje dłonie.
Przez jakiś czas. To zdanie ciągle chodziło po głowie blondasa. Nie wiedział ile to jakiś czas, jednak lepsze to niż nic, więc nie mógł narzekać. I tak cudem było, że ktoś chciał przygarnac go pod swoje skrzydła. Albo pióra.

CZYTASZ
Hi, little one.
FanfictionGdzie Samuel bierze pod swoje skrzydła małego kotka. |chlopięca miłość.