Blondas tylko pokiwal glowa. Otulil się kocem i uważnie spogladal na posture swojego nowego właściciela.
Dopiero teraz Matthew zauważył, jakim mężczyzną jest Samuel. Nie wyglądał wcale na 18 lat, może na jakieś 20. Miał bardzo męskie ciało i dla ciemnookiego były idealne.
Wpatrywal się tak w Samuela az nie usłyszał pytania. Spucil wzrok na swoje dłonie i zaczął się nimi bawić. Mało kto wiedział, co hybryda potrafiła.
-Mogę odejmować zwierzętom lata, gdy na to zasłużyły. -Wyszeptalem, splatajac palce ze sobą. - Widziałem, jak Beleth jest dla Ciebie ważny, więc przynajmniej tak mogłem Ci się odwdzięczyć. - Koci chłopiec zakończył swoją krótką wypowiedź, lekko wzruszajac ramionami.
Maluch był naprawdę wdzięczny bialowlosemu za wszystko co dla niego zrobił. Gdyby nie on, pewnie teraz by leżał pod drzewem i umieral.
Sam słuchał z uwagą słów chłopaka, przez chwilę po ich zakończeniu milcząc, jak gdyby zastanawiając się nad nimi bardziej.
W końcu odsunął na bok Beletha i, kierowany dziwnym impulsem w sercu, podszedł do chłopca i pochylił się nad nim.
Nie był pewien jak ten zareaguje, więc zbliżał się dość powoli, nie spuszczając błyszczącego spojrzenia z ciemnych ocząt Matta.
Ucałował w końcu delikatnie blade czółko malca, ówcześnie odgarniając opuszkami palców włosy z jego czoła.
- Dziękuje. -wyszeptał, wciąż z ustami przy czole malca.
Był szczerze wdzięczny za pomoc którą ofiarował mu blondynek.
Jak nigdy dotąd.
Po tym szybko czmyhnął do kuchni, z sercem walącym jak młot w jego piersi, niepewny czy dzieciak teraz nie spróbuje od niego uciec z powrotem.
Ciemnooki ciągle siedział ze spuszczonym wzrokiem. Nie wiedział, jak bialowlosy na to zareaguje. Jednak gdy poczuł ciepłe usta na swoim czole wzdrygnal się, zamykając oczy.
Krótki całus był naprawdę przyjemny i pełen ciepła, którego Matthew dawno nie doświadczył.
Chłopiec odetchnal głęboko i spojrzał na białego tygrysa, który przyglądał się mu w zaciekawieniu. Chwilę później zwierzę wskoczylo na kanape, miazdzac przy tym nogi chlopca swoim wielkim ciałem.-S-Samuel! - Krzyknął koci chłopiec, próbując wydostać się spod ciała tygrysa.
Bardzo lubił zwierzaka i zdążył przez kilka chwil sie do niego prxywiazac, jednak ta czynność nie należała do przyjemnych.
Białowłosy wyzywał się w myślach przez cały czas spędzony w kuchni, zastanawiając się co go podkusiło do całowania chłopca, nawet tak niewinnego.
Jesteś takim idiotą, Sam.. On na pewno teraz będzie chciał odejść, albo znów zamknie się w sobie i nie dopuści do siebie białowłosego, jak na samym początku.
Robił sobie akurat herbatę, gdy usłyszał wołanie dochodzące z salonu.
Przerwał czynność w połowie i pognał do salonu.
To, co tam zastał, sprawiło iż zatrzymał się i.. zaczął śmiać.Beleth, który najwidoczniej potrzebował uwagi i zabawy, pół leżał na kolanach Matta i lizał go wielkim jęzorem po twarzy, mrucząc jak silnik odrzutowy na najwyższych obrotach.
Samuel dopiero po chwili podszedł do malca i zdjął mu z nóg tygrysa, choć namęczył się i stękał jak zażynane prosie.
W końcu Beleth nie był małym, lekkim kociakiem.
-Nie śmiej się! - Krzyknął zły chłopiec, który był cały w slinie wielkiego zwierzaka.
Chciał rzucić się na bialowlosego i podrapac mu całą boską twarz, za smianie się, zamiast udzielenia mu pomocy.
Kiedy w końcu Matt był wolny szybko zszedł z kanapy, jednak wielki tygrys ani myślał ustąpić. Zaczął gonić kruchego chlopca po całym salonie, a ten mógł tylko uciekać, machajac ogonem na wszystkie strony. W końcu wbiegł do kuchni i wskoczył na lodówkę, patrząc z takiej wysokości na tygrysa, który ciągle stał przy lodówce.
Blondyn był nieźle zmachany i miał dość. Nigdy nie miał kondycji a uciekanie przed wielkim potworem nie należało do przyjemnych rzeczy.
-Beleth, idź stąd. -Mruknął koci chłopiec, machajac ciągle ogonem.
Wielki kot jednak ani myślał ze stamtąd ruszyć, więc Matthew siedział ciągle na lodówce, mamroczac i skomląc pod nosem.
CZYTASZ
Hi, little one.
أدب الهواةGdzie Samuel bierze pod swoje skrzydła małego kotka. |chlopięca miłość.