0.6

1K 79 11
                                    

Blondas tylko pokiwal glowa. Otulil się kocem i uważnie spogladal na posture swojego nowego właściciela.

Dopiero teraz Matthew zauważył, jakim mężczyzną jest Samuel. Nie wyglądał wcale na 18 lat, może na jakieś 20. Miał bardzo męskie ciało i dla ciemnookiego były idealne.

Wpatrywal się tak w Samuela az nie usłyszał pytania. Spucil wzrok na swoje dłonie i zaczął się nimi bawić. Mało kto wiedział, co hybryda potrafiła.

-Mogę odejmować zwierzętom lata, gdy na to zasłużyły. -Wyszeptalem, splatajac palce ze sobą. - Widziałem, jak Beleth jest dla Ciebie ważny, więc przynajmniej tak mogłem Ci się odwdzięczyć. - Koci chłopiec zakończył swoją krótką wypowiedź, lekko wzruszajac ramionami.

Maluch był naprawdę wdzięczny bialowlosemu za wszystko co dla niego zrobił. Gdyby nie on, pewnie teraz by leżał pod drzewem i umieral.

Sam słuchał z uwagą słów chłopaka, przez chwilę po ich zakończeniu milcząc, jak gdyby zastanawiając się nad nimi bardziej.

W końcu odsunął na bok Beletha i, kierowany dziwnym impulsem w sercu, podszedł do chłopca i pochylił się nad nim.

Nie był pewien jak ten zareaguje, więc zbliżał się dość powoli, nie spuszczając błyszczącego spojrzenia z ciemnych ocząt Matta.

Ucałował w końcu delikatnie blade czółko malca, ówcześnie odgarniając opuszkami palców włosy z jego czoła.

- Dziękuje. -wyszeptał, wciąż z ustami przy czole malca.

Był szczerze wdzięczny za pomoc którą ofiarował mu blondynek.

Jak nigdy dotąd.

Po tym szybko czmyhnął do kuchni, z sercem walącym jak młot w jego piersi, niepewny czy dzieciak teraz nie spróbuje od niego uciec z powrotem.

Ciemnooki ciągle siedział ze spuszczonym wzrokiem. Nie wiedział, jak bialowlosy na to zareaguje. Jednak gdy poczuł ciepłe usta na swoim czole wzdrygnal się, zamykając oczy.

Krótki całus był naprawdę przyjemny i pełen ciepła, którego Matthew dawno nie doświadczył.
Chłopiec odetchnal głęboko i spojrzał na białego tygrysa, który przyglądał się mu w zaciekawieniu. Chwilę później zwierzę wskoczylo na kanape, miazdzac przy tym nogi chlopca swoim wielkim ciałem.

-S-Samuel! - Krzyknął koci chłopiec, próbując wydostać się spod ciała tygrysa.

Bardzo lubił zwierzaka i zdążył przez kilka chwil sie do niego prxywiazac, jednak ta czynność nie należała do przyjemnych.

Białowłosy wyzywał się w myślach przez cały czas spędzony w kuchni, zastanawiając się co go podkusiło do całowania chłopca, nawet tak niewinnego.

Jesteś takim idiotą, Sam.. On na pewno teraz będzie chciał odejść, albo znów zamknie się w sobie i nie dopuści do siebie białowłosego, jak na samym początku.

Robił sobie akurat herbatę, gdy usłyszał wołanie dochodzące z salonu.

Przerwał czynność w połowie i pognał do salonu.
To, co tam zastał, sprawiło iż zatrzymał się i.. zaczął śmiać.

Beleth, który najwidoczniej potrzebował uwagi i zabawy, pół leżał na kolanach Matta i lizał go wielkim jęzorem po twarzy, mrucząc jak silnik odrzutowy na najwyższych obrotach.

Samuel dopiero po chwili podszedł do malca i zdjął mu z nóg tygrysa, choć namęczył się i stękał jak zażynane prosie.

W końcu Beleth nie był małym, lekkim kociakiem.

-Nie śmiej się! - Krzyknął zły chłopiec, który był cały w slinie wielkiego zwierzaka.

Chciał rzucić się na bialowlosego i podrapac mu całą boską twarz, za smianie się, zamiast udzielenia mu pomocy.

Kiedy w końcu Matt był wolny szybko zszedł z kanapy, jednak wielki tygrys ani myślał ustąpić. Zaczął gonić kruchego chlopca po całym salonie, a ten mógł tylko uciekać, machajac ogonem na wszystkie strony. W końcu wbiegł do kuchni i wskoczył na lodówkę, patrząc z takiej wysokości na tygrysa, który ciągle stał przy lodówce.

Blondyn był nieźle zmachany i miał dość. Nigdy nie miał kondycji a uciekanie przed wielkim potworem nie należało do przyjemnych rzeczy.

-Beleth, idź stąd. -Mruknął koci chłopiec, machajac ciągle ogonem.

Wielki kot jednak ani myślał ze stamtąd ruszyć, więc Matthew siedział ciągle na lodówce, mamroczac i skomląc pod nosem.

Hi, little one.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz