My fucking claustrophobia|Rozdział 004

147 12 2
                                    


Niespodziewanie przybiegł do mnie Stiles i bez żadnego słowa po prostu mnie przytulił.Jedyne co mogłam wtedy powiedzieć to:

- Oh Stiles 

 Mocno mnie ścisnął i najwidoczniej nie chciał puścić dlatego po prostu pozwoliłam chwili trwać. W końcu oderwał sie i mogłam spojrzeć w jego wielkie brązowe oczy i coś poczułam. Jakiś ścisk w brzuchu. Wiedziałam,że kazdy nas obserwuje. Mogłam zauważyć uśmiechającego się Scotta, zdziwioną Lydię i lekko wkurzonego Isaaca. Stiles patrzył na mnie pytającym wzrokiem i najzwyczajniej na świecie czekał na moją odpowiedź,ale ja postanowiłam przywitać się z Isaacem. Ominęłam Stilinskiego i przytuliłam mocno Laheya dając mu buziaka w policzek. Kątem oka mogłam zobaczyć zawiedzenie w oczach Stilesa,lecz ja kompletnie nie mogłam pojąć czego dokładnie ode mnie oczekiwał. 

- Ej ja też chcę buziaka na szczęście! - krzyknął Scott pojawiając się nagle koło mnie. Przewróciłam oczami i po prostu spełniłam jego skromne życzenie. 

Oglądałam ze skupieniem mecz. Chłopaki od początku spotkania  byli na wygranej pozycji. Praktycznie każdy z naszej drużyny był szczęśliwy, jednak Stiles jakoś nieszczególnie. Przyglądałam się chłopakowi, który kompletnie nie mógł skupić się na grze. Nie obchodziło mnie wtedy to, że Isaac strzelił którąś z kolei bramkę. Chciałam dowiedzieć się skąd taka reakcja Stilesa na mój widok. 

- Podobasz się mu. - szepneła Lydia. Popatrzyłam na nią dziwnym wzrokiem.

- Stilesowi? 

- Stilesowi, Isaacowi, jaka to róźnica? Dziewczyno jesteś jak magnes! - zawołała przybijając mi piątkę. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Może podobam się Stilesowi? Ale przecież my się tylko przyjaźnimy. Znam go od paru tygodni i naprawdę genialnie się dogadujemy. Myślę,że to tyle. 

Po wygranym meczu pożegnałam się z prawie wszystkimi znajomymi i razem z Isaaciem skierowaliśmy się w stronę parkingu. Kompletnie nie wiedziałam, w którą stronę mam iść, zresztą było strasznie ciepło. Najwyraźniej chłopak zrozumiał moje zakłopotanie i złapał mnie za rękę prowadząc mnie w stronę jakiegoś samochodu. Otworzył mi drzwiczki i wskazał mi ręką żebym już usiadła. 

- Chciałbym ci pokazać pewne miejsce,bardzo ważne miejsce. - przytaknęłam głową. Jechaliśmy w zupełnej ciszy, unikaliśmy jakoś rozmów, jednak wiedziałam że chłopak bardzo krępował się w moim towarzystwie,więc starałam się jakoś zacząć rozmowę. 

- Bardzo dobrze grasz w lacross - w myślach miałam ochotę uderzyć się w głowę, bo zaczęłam chyba najgłupszy i najgorszy temat do rozmowy z racji tego,że kompletnie się na tym nie znam.

- Dzięki. - no Lahey to się wpowiedziałeś!


Na szczęście dość szybko dojechaliśmy do celu. Od razu rozpoznałam to miejsce. Był to po prostu zwyczajny park,przez który codziennie muszę przeprawiać się aby dojść do szkoły.

- Jeśli pozwolisz..- powiedział i wystawił do mnie rękę. Złapałam za nią,a ten zaczął ponownie prowadzić mnie. 

Szliśmy dobre 10 minut przez jakieś uliczki, o których kompletnie nie miałam pojęcia. W końcu moim oczom ukazał się przepiękne oczko wodne. Niby nic niezwykłego ale wierzcie mi - wyglądało niesamowicie i tak magicznie. Siadłam na ławcę i nie mogłam nadziwić się widokiem. Zawsze doceniałam takie,nawet najmniejsze rzeczy. Isaac przyglądał mi się z uśmiechem. 

- Wiesz... znamy się równe 10 tygodni. Gdy zobaczyłem cię po raz pierwszy czułem,że cię tutaj przyprowadzę. Wiem o tobie praktycznie wszystko- zaśmiał się unikając kontaktu wzrokowego ze mną. To prawda. Opowiedziałam im wszystko już w pierwszym tygodniu. Liczyłam, że tak zyskam ich zaufanie i właściwie nie myliłam się. - A ty o mnie praktycznie nic. DLatego postanowiłem się odważyć i trochę ci o mnie opowiedzieć. 

- To miłe,że chcesz się ze mną tym podzielić - uśmiechnęłam się delikatnie. 

- Byłem bardzo spokojnym dzieckiem. Mama zawsze powtarzała mi,że uwielbiałam czytać książki, często siedziałem w kącie i po prostu - czytałem.Zawsze miałęm genialny kontakt z moją mamą. Była najwspanialszą kobietą na świecie. Miałem też bardzo opiekuńczego brata. A mój ojciec? Był kochanym człowiekiem,wyrozumiałym. Sielanka skończyła się gdy moja mama zmarła. Tata bardzo się załamał, praktycznie nie rozmawiał ze mną i Camdenem - wywnioskowałam z tej wypowiedzi,że to właśnie jego brat - Jednak cały mój koszmar zaczął się gdy mój brat wstąpił do armii. Ojciec zawsze powtarzał mi,że powinienem być taki jak on,lecz ja miałem inne plany. Camden zginął podczas akcji w Afganistanie. Po stracie kolejnej ważnej osobie w naszym życiu tata zmienił się driamentalnie. Zaczął być surowy i okrutny. Gdy przychodziłem do domu z jakąś słabszą oceną bił mnie. Często też zamykał mnie w zamrażalce z tego właśnie mam tą jebaną klaustrofobię. - łza spłyneła po jego policzku. Przybliżyłam się do niego i przytuliłam najmocniej jak potrafiłam. 

- Jest już dobrze,jestem tutaj. - chłopak spojrzał na mnie swoimi zapłakanymi oczami,a ja go pocałowałam. Nie mogłam się oprzeć tym pięknym, niebieskim oczom. 

Po dość udanej ''randce'' Isaac odprowadził mnie do domu. Pocałowałam go ponownie na pożegnanie i ruszyłam w stronę drzwi. Gdy weszłam do środka popatrzyłam w okno i zobaczyłam jak Lahey wykonuje swój ''taniec zwycięstwa'' zaśmiałam się i gwałtownie odwróciłam się. 

- Czy to twój chłopak? - zapytał tata. 

- Jezu tato, ty chcesz żebym ja na zawał zeszła? - podskoczyłam ze strachu,a ten jak gdyby nigdy nic stał w swoim szlarfoczku z herbatką w ręku. 

- chodź musimy pogadać - powiedział i skierował się w kierunku kuchni. Zajeliśmy miejsce przy stole, na przeciwko siebie. - No więc jesteście razem? - zapytał popijając swój napój. 

- Nie, to znaczy nie wiem.

- Całowałaś się z nim. Poczułaś coś? 

- To wszystko dla mnie nowe. To znaczy, poczułam się tak dobrze i takie ciepło w sercu...

- A co z tym Stilesem? - i wtedy obudziło się we mnie jakieś poczucie winy,jednak starałam się aby ten nie mógł tego dostrzec. Zresztą dziwi mnie to,że on tak spokojnie rozmawia ze mną na temat chłopaków. Zawsze był zły gdy jego córeczka umawiała się na randki, a teraz zachwouje się jak moja przyjaciółka.

- No, a co ma być? - zabrałam mu kubek i sama napiłam sie odrobinę


- Podobasz się mu. - a tutaj zwróciłam napój.

- Nie,my się tylko przyjaźnimy. - zaczęłam się tłumaczyć

- Uwierz mi, tak nie patrzy przyjaciel na swoją przyjaciółkę. Patrzy na ciebie oczami miłości, a ja to dobrze wiem bo sam jestem facetem. - odpowiedział. - Dobra dziecinko idę spać. A ty się tam zastanów, Stiles to dobry chłopak,lubię go. - pocałował mnie w czoło i poszedł do sypialni. 

Wtedy właśnie obudziło się we mnie poczucie winy...

----------

Średnio podoba mi się ten rozdział, ale obiecałam to dodaję. A wam się podoba?

 Wolicie Riles czy Risaac? 

*Pragnę zaznaczyć,że długi dialog Isaaca na temat jego przeszłości to w większośc fakty użyte w serialu. Jednak w pewnej części jest to moja fikcja pisarska. 



Omega| Teen wolfWhere stories live. Discover now