Blue eyes| Rozdział 007

131 12 2
                                    

Poniedziałek,czyli najgorszy dzień tygodnia dla każdego człowieka. Jednak dla mnie to żadna różnica. Każdy dzień tygodnia oprócz soboty i niedzieli to masakra.
Siedziałam już w jeepie Stilesa i przysłuchiwałam się rozmowie dwóch chłopaków. Gadali o różnych przeżyciach i o tym,że jest im ogromnie przykro,że to ich ostatni rok w liceum. Wspomnieli też o balu,który jest w czerwcu. Na szczęście dojechaliśmy na miejsce,dlatego nie musiałam dłużej słuchać jak to Stiles prawie uciął rękę Derekowi.

Przekroczyliśmy razem progi naszej szkoły i rozejrzeliśmy się. Od razu Scott zauważył Alison,do której automatycznie się przeniósł. Natomiast ja i Stiles poszliśmy do swoich szafek. To się właśnie nazywa się typowi single kochani. Wyciągnęliśmy potrzebne książki i ruszyliśmy przed siebie.

- Myślałaś już o balu? - zapytał Stiles.

- Jest dopiero luty, będę się martwić nim w czerwcu- rzuciłam obojętnie. Naprawdę nie rozumiem tego całego szału. Średnio chciałam iść na ten bal, ale wiedziałam ze moi przyjaciele i mama nie pozwolą mi opuścić tej imprezy.

Oboje skierowaliśmy się w stronę naszej klasy. Matematyka. To jest najgorsza lekcja, przysięgam. Na szczęście siedzę przed Stilesem, co naprawdę sprawia ze te zajęcia są ciekawsze, chłopak często mi pomaga,bo ja kompletnie nic nie rozumiem. Akurat ta godzina nie była aż taka zła. Rozwiązywaliśmy tylko jakieś przykłady na tablicy,a ja ze Stilinskim tylko śmialiśmy się z siebie nawzajem. Ludzie dziwnie na nas patrzyli ale to dla nas się nie liczyło. Gdy byłam ze Stilesem nigdy nie liczyło się dla mnie co inni myślą.

Z uśmiechami na twarzach razem wyszliśmy z klasy. Nagle obok mnie pojawił się Isaac. I momentalnie Stilesowi zmienił się humor.

- Witaj Rosie - powiedział całując mnie w policzek - Cześć Stiles. - brązowooki tylko kiwnął głową.

- Długo cie nie widziałam Lahey.

- Wiem,miałem ze Scottem do załatwienia parę spraw. A właściwie to przyszłem tutaj do Stilesa. - zdziwiłam się na jego słowa,bo nie sądziłam że oni się jakoś szczególnie kumplują.- Scott nas potrzebuję- wytłumaczył się krótko widząc zdezorientowanie na twarzy Stilinśkiego.

Postanowiłam nie mieszać się w sprawy tej trójki,dlatego postanowiłam pójść do moich przyjaciółek.

* Stiles POV *

Razem z Laheyem poszliśmy do szatni męskiej. Nie rozmawiałem z Isaaciem nawet przez sekundę. Jest obiektem westchnień Rosie,więc przez niego nie mam szans u dziewczyny. W sumie to wcześniej też jakoś szczególnie go nie lubiłem. Dotąd tak właściwie to Scott się z nim przyjaźnił. Mi jakoś trudno ufać nowym ludziom.

- Gadałem wczoraj z Derekiem... - powiedział Scott. Czyli przyszliśmy gadać o nim. No pięknie. - Chce porozmawiać z Rosie.

- Chce porozmawiać z Rosie? Ale poczekaj. Chce pogadać z Rosie w swój idiotycznie,straszny sposób wypełniony kłamstwami czy nagle jego serduszko zmiękło i stwierdził ze chce poznać jego siostrzyczkę tą mniej straszliwą drogą? - zapytałem czysto teoretycznie. Lubie Dereka,ale naprawdę czasem mnie przeraża. A młoda Collins dużo dla mnie znaczy, dla nas wszystkich.

- Mógłbyś przynajmniej raz być optymistyczny?- zapytał Isaac,a ja ledwo trzymałem się przed wyjściem z dramatycznym zamknięciem drzwi,bo w bójkę raczej z nim bym nie szedł...

- Idź się bawić swoimi szalikami kretynie - odpowiedziałem.Scott tylko przewrócił oczami,bo naprawdę nie lubi naszych sprzeczek. - No co! Została mi tylko walka słowna!

- Wracając do sprawy.. Nie zrobi jej krzywdy Stiles,nie musisz się martwić. Nie pozwolił bym na to żeby coś jej się stało. - uspokoił mnie. On naprawdę jest moim dobrym przyjacielem.

Omega| Teen wolfWhere stories live. Discover now