I

525 62 6
                                    

Bill


Dipper był ostatnio rozdrażniony. To znaczy odkąd zerwaliśmy, to był bardziej wściekły niż zazwyczaj. Czasami miałem wrażenie, że ta cała sprawa powinna potoczyć się inaczej. Chociaż może faktycznie Sosenka nie powinna aż tak się ze mną spoufalać. W końcu miał prawo być zmęczony całą tą presją, jaką musiał odczuwać. Jego wujek i rodzina byli, delikatnie mówiąc, przeciwnikami jego poglądów.

Pary zazwyczaj mogą być dobrymi przyjaciółmi, nawet jeśli się rozstaną. I nam z brunetem to się udawało, a przynajmniej ja starałem się nie mieć do niego żalu. Chociaż to dziwne uczucie, kiedy przez tyle stuleci to ty byłeś osobą, która łamała innym serca... A teraz nagle ciebie wcisnęli w friendzone. Nie sądziłem, że to takie głupie uczucie.

Zerknąłem kolejny raz na zegarek. Dziś mieliśmy wyjazd klasowy, a James się spóźniał. Trochę się zmartwiłem, bo mimo wszystko rudowłosy naprawdę potrafił się ze mną dogadać. Mieliśmy dużo wspólnych tematów, a poza tym udało mu się wtłoczyć mi nieco informacji o kulturze Japonii, a także czasami dawał mi mangi do poczytania. Najczęściej było to science fiction, ale miał też dużo horrorów i fantasy. Przyznam, że się wciągnąłem i obecnie kończyłem drugi tom "Another". Poza tym chłopak miał identyczne poczucie humoru, co ja.

No ale wracając, Jamesa nie było. Dipper jednak stał z boku, przygryzając wargę i patrząc dokoła. Klasa, jak to klasy mają, podzieliła się na grupki. Próbował dołączyć do jakiejś, ale ciągle czułem na sobie jego wzrok. W końcu westchnął cicho i podszedł do mnie.

- Cześć - mruknął, a potem podrapał się po ramieniu. - Em... Masz z kim siedzieć w autobusie?

- Nie do końca. Rudego nie ma, a jak go nie będzie to trochę do kitu.

- Ta, faktycznie - odpowiedział, patrząc na mnie. Po chwili podeszła do nas wychowawczyni, nieco spięta, ale sympatyczna istota.

- James jest chory, w nocy miał gorączkę. Dipper, zaopiekujesz się swoim demonem, prawda? Nie chcemy, aby wpadł w szał albo coś... - zaśmiała się nerwowo, a ja obdarzyłem ją pogardliwym spojrzeniem. Tak, cała okolica wiedziała o tym, że jestem niezaszczepionym demonem. W związku z tym najczęściej spotykałem się z rasistowskimi komentarzami, a ludzie starali się trzymać ode mnie daleko. Jednak nie mogłem na to nic poradzić. Taka cena sprzeciwienia się systemowi.

- Oczywiście, że tak. - Odparł Pines, odruchowo chwytając mnie za rękę. Po chwili jednak zmitygował się i puścił ją, a potem spuścił wzrok.

- To świetnie. Wsiadamy do autobusu, a zgody od rodziców do mnie.

Powiedziała głośniej. Zająłem się szperaniem w plecaku, idąc w kierunku autobusu. Poczułem jednak szarpnięcie z tyłu, a potem zobaczyłem przed sobą złośliwą mordę Pacyfiki.

- Szlachta idzie przodem, mój drogi - prychnęła, puszczając moją rękę i ocierając ją w chusteczkę. - Nie zapominaj się.

Wyminęła mnie, a ja zacisnąłem ręce w pięści, mając ochotę ją ukatrupić. Nie chciałem jednak robić sobie problemów, dlatego tylko westchnąłem wywracając oczami. Wszedłem do autobusu ostatni, siadając na samym końcu. Potem oparłem czoło o szybę, przymykając oczy. Szkoda, że James nie mógł jechać. Dzięki temu byłoby lepiej.

- Hej... - usłyszałem obok siebie, a potem zerknąłem na Sosenkę. Wydawał się być trochę zakłopotany, dlatego uśmiechnąłem się sarkastycznie.

- Jeśli masz z tym problem, to mogę się przesiąść. Ewentualnie będę biegł za autobusem.

- Co? Nie, jest w porządku. - Przełknął ślinę, a potem oparł głowę o moje ramię. - Mogę? Jestem trochę zmęczony, nie spałem za dużo...

- Mówiłem ci, abyś nie czytał tyle po nocy. A zresztą nie robi mi to różnicy.

Popatrzyłem przez okno, kiedy odezwał się ostrym głosem.

- Nie robi ci różnicy, czy to ja, czy twój rudy kolega, tak?

- Tego nie powiedziałem - odparłem chłodno. - Zresztą nie zepsujesz mi humoru, bo jest już spieprzony. Także rób, co chcesz.

Wyprostował się dumnie, poprawiając włosy i wyjął książkę z torby.

- Wiesz co, wcale nie jestem taki zmęczony. - Odpowiedział, zakładając okulary (od niedawna musiał nosić) i zaczął czytać. Wzruszyłem ramionami.

- Dobrze - mruknąłem.

- Dobrze - powtórzył za mną, zatapiając się w lekturze.

Forget It /billdip/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz