Dipper
Siedziałem obok niego, słuchając piosenek Twenty One Pistols i czytając. Przy okazji myślałem o tym, jak bardzo to wszystko się porąbało. Bill nawet nie udawał, że mu zależy. Po prostu wyjął coś z swojej torby. Po chwili odkryłem, że to szkicownik. Mimo tego, że byłem na niego trochę zły (chociaż fakty były takie, że ostatnio ciągle byłem zły - na wszystko), to obserwowałem kątem oka, jak rysuje. I musiałem przyznać, że wychodziło mu to w cholerę dobrze. Postać z anime zaczęła nabierać właściwych kształtów, a ja poczułem, że nie dam rady tak dłużej. Wyłączyłem na moment odtwarzacz i zapytałem go:
- Co rysujesz? - a on popatrzył na mnie wrogo.
- Na pewno nic, co cię zainteresuje. - Odrzekł sucho, a ja chciałem odpowiedzieć. Jednak po chwili zamarłem, kiedy zobaczyłem Gideona i to, że zbliża się do nas. Nim zdążyłem zareagować, ten idiota po prostu chlusnął sokiem w kartoniku na szkicownik blondyna. Napój rozlał się po kartkach, mocząc nie tylko papier, ale także ubrania Ciphera. Zamarłem na moment, podczas kiedy klucha się wydarł:
- Uuu, ktoś się tu zmoczył! - Uśmiechnął się wrednie, cofnął się jednak natychmiast, kiedy Bill wstał gwałtownie. Popatrzyłem na niego z małym lękiem na twarzy. Demon wyglądał na naprawdę wkurzonego. Jednak po chwili odwrócił się do mnie, a ja poczułem, jak serce we mnie staje na moment. Tego spojrzenia nie da się po prostu zapomnieć.
- Czyli ty też się mnie boisz... Uważasz, że jestem szalony? - Uśmiechnął się nieco strasznie, a potem po prostu chwycił za torbę. I wtedy zdałem sobie sprawę, że jestem na skraju stracenia go. Nie chodziło o to, że mógł po prostu gdzieś odejść. Chodziło o to, że mogło przestać mu zależeć.
- Nie. Bill, zostań. - Wyszeptałem, ale on i tak nie słuchał. Po prostu chwycił torbę i usiadł ciężko gdzieś z przodu. Zauważyłem, że Gideon tymczasem siada obok mnie jakby nigdy nic, popijając sok.
- Primadonna. Właściwie dlaczego dalej się z nim zadajesz? - zapytał mnie, unosząc brew. Popatrzyłem na niego, a potem poczułem, jak złość we mnie wzbiera. Nie mogłem jednak nic zrobić. W końcu nic do Ciphera nie czułem. Nie lubiłem go, byliśmy sobie obojętni.
- Sam nie wiem. Ale to, co zrobiłeś, było wredne. - Stwierdziłem mechanicznie, a on wybuchnął piskliwym śmiechem.
- Słyszeliście?! - krzyknął, a uwaga wszystkich skupiła się na nim. Po chwili jednak poczułem uderzenia zimna, a następnie gorąca. Po chwili usłyszałem głos Gideona z całą wyrazistością.
- Pines przyznał, że jego demonik liże go po nocach! Chce mu zrobić jak najlepiej!
- Nie. Nie, nie, nie... - mamrotałem nerwowo, patrząc na to, jak atmosfera w autobusie zaczyna spadać. Oni nie wiedzieli, co to znaczy, ale ja byłem tego jak najbardziej świadomy.
Bill się wściekł.Nim zdążyłem zareagować, pojazdem szarpnęło. Natychmiast wstałem, a potem zbliżyłem się do przodu. Wszyscy zamilkli, a po chwili demon wstał. Zacisnął dłonie w pięści.
- Bill...? - zapytałem go cicho. On pokręcił głową, a po chwili pstryknął palcami. Chwilę później wszyscy zastygli na miejscach. Rozejrzałem się w półmroku i pisnąłem, kiedy okazało się, że po prostu są zamienieni w kamień.
- Było miło, Sosenko. Naprawdę. - Popatrzyłem na niego, podczas kiedy wstał i zbliżył się do mnie. Ujął moją twarz w dłonie, ściskając mocno. Komórka wypadła mi z ręki, rozpadając się. To jednak było mało ważne.
Jego twarz... A raczej oczy. Takie dzikie, takie pełne nienawiści. Przełknąłem ślinę.
- Bill, jesteś moim demonem. Należysz do mnie. - Rzuciłem zdecydowanie, przełykając ślinę. Pokręcił głową, chwytając mnie za szyję. Poczułem jego dłoń muskającą moją szyję. Mimowolnie zadrżałem.
- Nie, Dipper. To ty zawsze należałeś do mnie. - Rzucił chłodno, a potem nim zdążyłem zareagować, pocałował. Nie mogłem nic na to poradzić. Oddałem pocałunek, oddałbym go za każdym razem, nieważne, cokolwiek by zrobił. To było szaleństwo, wariactwo, nagły wybuch w mojej głowie.
Zwariowałem? Możliwe. Po chwili poczułem, jak jego dłoń mocniej zaciska się na mojej szyi. Pazury wbiły się w mój kark, uszkadzając jednak tylko skórę. Mimo wszystko pisnąłem cicho.
- Nie chciałbym cię zabić. - Rzucił krótko, a ja pokręciłem głową.
- Nie musisz.
- Muszę. - Uparł się.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Nie. - Pokręcił głową z rozbawieniem, a ja po chwili zaśmiałem się cicho.
- Musimy się kłócić nawet o takie rzeczy? - zapytałem go, unosząc brew.
- Najwyraźniej tak. To co robimy? Bo ja bym tu zaprowadził trochę porządku. W ogóle co odnośnie tego, że nasz związek jest pomyłką?
- Zapomnij. - Rzuciłem tylko, a on uśmiechnął się nienaturalnie szeroko. Odwzajemniłem uśmiech. I znów było dobrze.
CZYTASZ
Forget It /billdip/
FanfictionDipper Pines uznał, że miłość tylko rani. Dlatego stanowczo odrzucił swojego ukochanego, starając się znaleźć sobie kogoś nowego. Tylko jakoś nie bardzo mu idzie... Bill Cipher nie przywykł do bycia tym odrzuconym. To zwykle on łamał serca, śmiejąc...