Miałam wrażenie że jego wściekły wzrok za chwilę przewierci w Malfoy'u wielką dziurę. Twarz wybrańca przypominała teraz dojrzałego buraka a jego paznokcie już dawno zdążyły przebić się przez skórę jego dłoni. A ja? Nadal stałam twarzą w twarz z Malfoyem tyle że teraz oboje wpatrywaliśmy się w Pottera. Spojrzałam na Hermionę błagalnym wzrokiem aby zrobiła cokolwiek bo okularnik ewidentnie gotowy był na rzucenie się blondynowi do gardła. Odsunęłam się od Ślizgona i powolnym krokiem podeszłam do wściekłego chłopaka łapiąc go za ramiona i potrząsając nim delikatnie zmuszając go tym samym na oderwanie swojego jadowitego wzroku od Malfoya.
- Harry uspokój się, proszę. - Na dźwięk mojego głosu czarnowłosy niczym w transie odepchną mnie z całej siły na bok i wyciągną różdżkę którą przyłożył do szyi Ślizgona. Z głuchym jękiem odbiłam się od ściany i opadłam na wilgotną posadzkę ledwie podtrzymując się a drżących wtedy rękach. Skrzywiłam się i zawyłam cicho na przeraźliwy ból z tyłu głowy, cholera, najwyraźniej musiałam nie źle przywalić głową w ścianę. Przerażona Hermiona wyrzuciła z rąk książki które do tej pory kurczowo trzymała przy sobie i podbiegła do mnie uporczywie starając się podnieść mnie na nogi. Tak nagle każdy ruch zaczął sprawiać mi wielką trudność a mój świat zaczął wirować, automatycznie złapałam się ramienia szatynki. Zamrugałam dobre kilka razy w myślach rzucając wszelkie możliwe klątwy na swojego przyjaciela, przysięgam że kiedy tylko to się skończy zemszczę się... Wtedy usłyszałam odgłosy walki i towarzyszące temu błyski, świsty oraz piski przerażonej Hermiony. Uchyliłam swoje ciężkie powieki o mal nie dusząc się z wrażenia.. W życiu nie widziałam jeszcze takiego pobojowiska...
- Wow.. - Mruknęłam skanując wzrokiem rozbite umywalki z których zaczęła tryskać woda oraz roztrzaskane kabiny toaletowe. Chęć mordu przyszła mi dopiero kiedy jedno z rzuconych przez nich zaklęć trafiło w zbiornik wodny z którego natychmiast trysnęła lodowata woda. Pisnęłam i odskoczyłam na bok klnąc i tupiąc nogą niczym mała dziewczynka.
- DOSYĆ! - Wrzasnęłam i wskoczyłam pomiędzy nich zbijając ich tym z tropu. - Zobaczcie co narobiliście! Odbiło wam?! - Patrzyłam to na jednego to na drugiego drąc się na całe gardło, chociaż i wtedy miałam obawy czy cokolwiek do nich dotrze. Wlepiłam swój zawiedziony wzrok w Harrego który teraz bacznie mi się przyglądał. Taki z niego przyjaciel jak z koziej dupy trąba. Poczułam jak ktoś mocno zaciska swoje ramię wokół mojego pasa i przyciąga mnie do siebie. Uniosłam swój wzrok skanując nim pokaleczoną twarz Malfoya, która nawet w takim stanie wydawała mi się zadziwiająco piękna.
- Jeszcze ci mało Malfoy?! - Kiedy oboje znów zaczęli w siebie mierzyć spanikowana sięgnęłam drżącą ręką do kieszeni swojej bluzy z całej siły zaciskając palce na swojej różdżce, kiedy Potter już miał wypowiedzieć kolejne zaklęcie uprzedziłam go dosłownie o sekundę.
- Experialmus! - Różdżka wybrańca wyleciała w powietrze lądując zgrabnie w mojej drugiej dłoni. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony, co on sobie myślał? Że pozwolę mu roznieść nas wszystkich w drobny mak? Nie poznawałam go, nigdy nie reagował tak agresywnie.. Przecież tak naprawdę nie robiłam nic złego. Mógł się wściec, owszem. Ale żeby od razu na dzień dobry roznosić w pył pół szkoły o mało nie zabijając przy tym nas wszystkich? Prychnęłam pod nosem i wyrwałam się z uścisku Malfoya chwiejnym i nie stabilnym krokiem podchodząc do Hermiony.
- Nie pozabijają się? - Spytała z troską w głosie kiedy złapałam za swoją torbę i przerzuciłam ją sobie przez ramię, zerkając na zamyślonych chłopaków. Spojrzałam na nią obojętnie i chwyciłam za ramię ciągnąc w stronę wyjścia.
- Wiesz co? W dupie to mam. - Warknęłam i wściekła wymaszerowałam na zewnątrz. Jak dla mnie mogliby rzucić na siebie Avadę w trybie natychmiastowym.
CZYTASZ
Close your eyes | Draco Malfoy |
FanfictionWiem, że Cie potrzebowałem tylko nigdy tego nie pokazałem Przyjaźń jako dzieci jest ulotna i nie trwała, szczególnie gdy dzieli ją najbliższe dziesięć lat rozłąki. Więc jak nazwać uczucie jeszcze silniejsze po tylu zdarzeniach? W tej relacji czas ni...