Rozdział 9

341 24 8
                                    

- Zab? - Z niedowierzania jeszcze bardziej wybałuszyłam oczy na roześmianego chłopaka. Dawno nie gadaliśmy, właściwie był jedynym Ślizgonem z którym naprawdę dobrze spędzało mi się czas. Za nasze lepsze poznanie się powinnam podziękować Snapowi, bo to w końcu on przydzielił mnie do pary z Zabinim na lekcji eliksirów. Muszę przyznać że jeszcze nikt nigdy mnie tak nie rozśmieszył, pamiętam jak cholernie bolał mnie wtedy brzuch i nie mogłam powstrzymać łez szczęścia, oraz przez jakiś czas wstać z podłogi przez co Gryffindorowi odjęto punkty. Jejku mam wrażenie że ostatnio wszystkich zaniedbuje, ale kiedy tylko stąd wyjdę postaram się to nadrobić. Całą trójką wkroczyli do sali zatrzymując się dopiero przy łóżku na którym siedziałam nadal lekko rozchylając wargi. Ani Potter ani Malfoy nie wyglądali najlepiej, u blondyna na policzku ciągnęła się dość głęboka szrama z której sączyła się krew a czarnowłosy miał solidnie rozwalony łuk brwiowy oraz wargę która lekko mu napuchła. Zaśmiałam się niekontrolowanie na widok ich skwaszonych min i na to jak daleko stali od siebie. Wtedy do pomieszczenia ponownie wrócił tym razem zdziwiony Louise bacznie mierzący Zabiniego i Malfoya zimnym wzrokiem, nigdy nie lubił Ślizgonów i podkreślał to na każdym kroku. 

- Kimkolwiek jesteś zamilcz. - Zadeklarował Blaise zwracając się do Lou po czym spojrzał na naburmuszonych chłopaków.

- No już gamonie na kolana przed moją Panią! - Wrzasną kierując swój palec wskazujący w dół. - Przepraszać ją i to natychmiast! - Znów się zaśmiałam przechylając głowę lekko na lewą stronę aby móc dostrzec reakcję Draco w jego szarych oczach. 

- Przepraszam Kate... - Jako pierwszy szeptem odezwał się Potter nadal wpatrujący się w podłogę, robił tak kiedy się denerwował. Bawiła mnie ich skrucha co perfidnie wykorzystałam.

- Co tam mamroczesz? - Spytałam roześmianych głosem odgarniając włosy za ucho teatralnie je nadstawiając. Chłopak spojrzał mi w oczy i nabrał powietrza w płuca odruchowo drapiąc się po karku. 

- Przepraszam.. Ale ten palant sam się o to prosił! Co ty z nim tak w ogóle robiłaś co?! - Jego głos był uniesiony a Mafloy po raz pierwszy od jakiegoś czasu oderwał wzrok od ściany mierząc nim Pottera. Widziałam jak jego mięśnie się napinają a pięści zaciskają, wiedziałam że jeżeli nie załagodzę sytuacji to Ślizgon nie zawaha się ani chwili ale nie mogłam, słowa Harrego bolały co raz bardziej. - Zadajesz się z nimi?! Przecież jesteś Gryfonką! 

- W przeciwieństwie do ciebie mam na tyle odwagi aby wyciągnąć rękę nawet do największego wroga! - Wrzasnęłam czując jak moje policzki zaczynają palić mnie żywym ogniem. Harry spojrzał na mnie gniewnie, trafiłam w jego jeden z czulszych punktów. Kiedy już chciał opuścić salę Malfoy złapał go za szatę i uniósł go w powietrze przytwierdzając go plecami do ściany. Przestraszona aby zapobiec ponownemu rozlewu krwi zerwałam się z łóżka ignorując zawroty głowy podbiegłam do Draco nie udolnie próbując odciągnąć go od Pottera. 

- Nikt nie będzie jej rozkazywał! A już na pewno ty! - Zamurowało mnie, nas wszystkich właściwie bo patrząc po minie Lou i Blaisa chyba również nie spodziewali się takiego obrotu sprawy. 

- Odwal się od niej Malfoy! Mało masz panienek w Slytherinie?! Po co wciągasz w to Kate?! - To ewidentnie zaszło już za daleko, spojrzałam na Zabiniego i oboje jakoś odciągnęliśmy ciągle szamoczącego się Malfoya. 

- Już, uspokój się. - Przejechałam mu ręką po napiętych plecach starając się w jakiś sposób odgonić jego negatywne emocje i chęć mordu Pottera. Blondyn jeszcze przez chwilę mierzył Harrego wzrokiem po czym wyszarpując się z mojego objęcia szybkim krokiem wyszedł z sali trzaskając drzwiami tak że zatrzęsły się szyby. 

- Kate.. 

- Idź stąd. - Warknęłam ostro. - Wydaje mi się że powiedziałeś już i tak o słowo za dużo. - Dodałam i dłonią wskazałam na drzwi przez które przed chwilą w szale wyszedł Malfoy. 

Close your eyes | Draco Malfoy |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz