~Part 4~

126 5 7
                                    

Harry :

- Kurcze, gdzie są moje buty! - w całym domu było słychać tylko narzekanie Angeli. Muszę przyznać jest całkiem urocza, gdy się denerwuje. A ja?  Ja jestem najszczęśliwszym facetem na świecie,bo zgodziła się ze mną wyjechać. Mam zamiar pokazać się od najlepszej strony, a przede wszystkim zapewnić jej odpoczynek od tego całego gówna.

- Dobra, jedziemy! - zakomunikowała Angela.
- Spakowałaś się jakbyśmy wyjeżdżali conajmniej na miesiąc - w odpowiedzi dostałem pięścią w ramię.
- Uważajcie na siebie - odparł David, który trzymał w swoich ramionach Angele.

- Nie martw się, będę o nią dbał. - wziąłem od dziewczyny walizkę i udałem się do samochodu. Poinformowałem przyjaciela, że już do niego zmierzamy i ruszyliśmy w drogę.

****
Angela :

Po dwu godzinnej jeździe wreszcie dotarliśmy na miejsce. Strasznie się cieszę, bo jestem tutaj z Harrym. Uwielbiam, gdy się uśmiecha i pojawiają się te jego słodkie dołeczki.
Skurwiel jest dość uroczy.

- Siema, Harrencjusz!! - odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha chłopaka. Wysoki, blond włosy, umięśniony, ma niebieskie duże oczy, więc można powiedzieć, iż jest całkiem przystojny.

- Harencujsz?  - prychnęłam i spojrzałam na chłopaka..

- Angela, poznaj Bena, Ben poznaj Angele - podaliśmy sobie ręce posyłając wzajemne uśmiechy.

- Nono Harry faktycznie anioł z tej Twojej dziewczyny. Cieszę się, że was widzę, ale wolałbym żebyście stali w moim domu,  a nie tutaj jak jakieś młotki - udałam się do samochodu po swoją walizkę.

- Daj mi ją, mała - nagle Harry stanął za mną i poraz kolejny poczułam przeszywający całe moje ciało dreszcz. Odsunęłam się i pozwoliłam chłopakowi zabrać mój bagaż. Po chwili byliśmy już w domu Bena. Nie powiem, można się w nim zgubić. Jest ogromny, piętrowy,  a wnętrze jest pięknie zrobione. W salonie znajduje się duża kanapa, wielki telewizor, barek,  stòł bilardowy. Kuchnia również jest wielka, a charakteru nadają jej wściekle czerwone kafelki.

- U góry po lewo jest wasza sypialnia. Ogarnijcie się, a wieczorem jedziemy na imprezę. - powiedział Ben, który zaraz zniknął gdzieś w głębi domu.

- Jesteś niezadowolona, że mamy razem pokój, czy że idziemy na imprezę? - spytał Harry widząc mój grymas na twarzy.

- Harry, przecież my nie jesteśmy parą, więc dlaczego pozwalasz mu tak myśleć?  - widziałam po jego twarzy, że zabolały go moje słowa, ale mówiłam, że na poważne kroki jest jeszcze za wcześnie.

- Przepraszam - wyszeptał i zaniósł nasze bagaże do góry. Czy ja potraktowałam go zbyt ostro? Tak, chyba tak... Trudno jest mi odnaleźć się w tym wszystkim. To nie jest tak, że Harry jest mi obojętny. Zależy mi na nim, ale nie chce kolejny raz się sparzyć.

- Ummm...Ben?  - zaczepiłam chłopaka ,który czyścił bile.

- O, Angela. Wszystko wporządku?

- Czekaj, czekaj! Widzę, że coś jest nie tak idę po dobre wino!  - dodał. Minęła krótka chwila i siedzieliśmy już przy stole z kieliszkami. Martwiło mnie to, że nie ma przez tyle Harrego, ale nie będę się mu narzucać. Może lepiej, żeby był teraz sam.

- Co ci mówił Harry o mnie?  - spytałam w nadziei, że Ben odpowie na tak ważne dla mnie pytanie.

- Harry mi nie mówił, że jesteście razem. Ja tak mòwię,bo wiem doskonale, że będziecie parą. Widać jak na siebie patrzycie. Jestem przyjacielem Stylesa od dziecka i nigdy nie widziałem, żeby ten skurwiel zachowywał się tak do innej laski. Musisz być wyjątkowa skoro Harencjusz stracił dla ciebie głowę. On się mocno pogubił w swoim życiu, ale myślę, że przy tobie stanie się lepszy. Wiem, że jesteś po  przejściach i masz rację, że na wszystko potrzeba czasu. Daj sobie czas, a jemu szansę. Niech pokaże na co go stać. -
Wow.. Te słowa, które padły z ust Bena naprawdę mnie poruszyły. Skoro już jego kumpel tak mówi to Harremu chyba naprawdę na mnie zależy.

Jesteś moja, Kochanie!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz