-Pieprzony dupek!- Krzyczała Ines, najgłośniej jak umiała, przekrzykując radio i próbując skupić się na prowadzeniu swojego nowego auta.
Było już ciemno, ale jak na złość wypaliły jej się żarówki świateł przeciwmgłowych. Jednocześnie przecierając zaparowaną szybę, patrzyła w lusterko na swój rozmazany makijaż i starała się utrzymać samochód na jednym pasie.
Rzucił ją.
-Po co ja do niego jechałam!?- krzyczała, naciskając kilkakrotnie na klakson.
Na szczęście jechała przez kompletne pustkowie, chciała skrótem dostać się jak najszybciej do domu.
Jechała przed siebie, rozpaczając coraz głośniej. Akurat w radio leciała ta cholerna piosenka, do której tańczyli razem na balu karnawałowym.
Nie spodziewałaby się tego po swoim ukochanym Loganie. Nie wierzyła w to, że mógł okłamywać ją przez te 3 lata, przez które byli nierozłączni.
„Znudziłaś mi się, popatrz na siebie! Ostatnio w ogóle o siebie nie dbasz..." „Kto by chciał być z Tobą na stałe, jesteś pieprzoną wariatką!" Miała to w głowie od ponad 3 godzin. Wypalenie całej paczki papierosów na uspokojenie też nie było dobrym pomysłem. Kręciło jej się w głowie od nadmiaru emocji. Można powiedzieć, że dzisiaj umarło jej poczucie własnej wartości. Zaczęła zauważać, że i jej charakter i wygląd ostatnio mocno się zmienił, ale już nic nie mogła odwrócić. Nie mogła odgonić się od nadmiaru myśli, nienawidząc siebie i Logana, który nieodwracalnie zniszczył jej życie. Wzięła do ręki telefon i wykręciła do niego numer.
-Odbierz tchórzu!- Krzyknęła z całej siły, a gdy usłyszała głuchy sygnał odrzuconego połączenia, z wściekłości cisnęła telefon o fotel.
Nie wiedziała dlaczego ją to spotkało. Przez chwile jechała bezmyślnie, podgłaśniając radio aby zagłuszyć myśli, dopóki ktoś nagle nie wyskoczył na jezdnię.Ines w ostatniej chwili skręciła mocno w lewo, zahaczając o nogi samobójcy, wpadając na pobocze i z impetem zatrzymując samochód.
Przez dłuższą chwile nie wiedziała co się stało. Przy hamowaniu uderzyła z impetem głową o kierownicę, rozcinając mocno łuk brwiowy. Zdezorientowana dziewczyna, przeklinając pod nosem, próbowała wydostać się z auta i znaleźć niedawno odrzucony na podlogę auta telefon by zadzwonić po pomoc.
Gotowała się z emocji, słysząc krzyk osoby, którą potrąciła.
Jej trzęsące ręce oswobodziły pasy bezpieczeństwa by powoli wydostać się na zewnątrz. Krzyk był tak głośny, że przy głuchej, ciężkiej ciszy lasu stawał się nie do wytrzymania.
-Menelu, jak chodzisz do cholery?!- Ryknęła dziewczyna, próbując przekrzyczeć wyjącego z bólu chłopaka.
W emocjach złapała go za głowę i przycisnęła rękę do jego ust, tłumiąc hałas.
-Zamknij się, słyszysz?!- Krzyknęła ponownie i zaczęła płakać, trzęsąc się z emocji.
Przestraszony chłopak zrobił wielkie oczy, widząc zakrwawioną dziewczynę w rozmazanym makijażu z czerwonymi oczami.
-Noga, przejechałaś mi po nodze...- próbował powiedzieć chłopak, pokazując na poturbowaną kończynę.- Miałaś mnie zabić, rozumiesz? Dlaczego skreciłaś do cholery, nienawidzę Cię, słyszysz? Rozumiesz to?- Wydukał przez zaciśnięte zęby.
Dziewczyna zamarła. Pod zarostem i obdrapaną twarzą rozpoznała swojego ukochanego skoczka, za którym tak mocno tęskniła od kiedy zniknął.
-Michael?- Zapytała nieśmiało, uspokajając się i osuwając na jezdnię.
-Jakie to ma teraz znaczenie, ogarnij się i dzwoń po karetkę!- Krzyknął Michi, wyprowadzając dziewczynę z amoku.
Na karetkę czekali w milczeniu, uciskając udo Hayboeck'a, który krwawił i płakał z minuty na minutę coraz mocniej. Ines wymiotowała z emocji. Obydwoje mieli nadzieję, że to tylko zły sen. Jednak ból ciągle przypominał im o bolesnej rzeczywistości.Jeśli podoba wam się to opowiadanie to liczę, że zostawicie coś po sobie ☺️
CZYTASZ
Podwójna dusza/ M. Hayboeck [ZAKOŃCZONE]
Fanfic„Jak bardzo ten młody mężczyzna różnił się od chłopaka, którego ona tak kiedyś uwielbiała, którego zdjęcie miała zapisane na telefonie. Sportowcy są przecież idealnymi idolami. Pomimo porażek, walczą dalej. Z Michaelem jednak tak nie było."