3

258 14 3
                                    

Rose
Czuję się strasznie obolała. Moje powieki nie chcą się otworzyć. Muszę zorientować się gdzie jestem i gdzie jest Finn. Finn!! No tak, uratowałam go, ostatnie co pamiętam to pocałunek. Zaraz, była bitwa, byliśmy na Crait.
W tej chwili gwałtownie się podniosłam i otworzyłam oczy. Oślepiła mnie biel. Wszędzie łóżka, biegający ludzie. Spojrzałam na zegar, jest 02:00 w nocy. Szkoda, ze nie ma ze mną Finna. A co jeśli nie żyje? Nie, napewno sobie poradził, może teraz śpi?
Podeszła do mnie pielęgniarka, pozwoliła mi pójść do toalety. Korytarz jest jasny, wokół nie ma żywego ducha, ale słyszę czyjeś kroki. To Finn! Na jego widok chciałam skakać ze szczęścia. Jest cały i zdrowy!
Finn
Rey nadal nie zauważyła mojej obecności. Może wrócę kiedy indziej, wydaje się być mocno skupiona. Postanowiłem pomóc Poe. Pracowaliśmy do późna. Na szczęście dzięki naprawie zapomniałem o moich obecnych problemach.
Wyszedłem na korytarz. Jest już chyba środek nocy. Moja kwatera mieści się niedaleko szpitala. Pewnie to zasługa generał Lei. Wie, ze martwię się o Rose. Szedłem pustym korytarzem, nagle spostrzegłem kogoś. Osoba ta wyglądała na wycieńczoną, nie widziałem jej twarzy, stała do mnie tyłem, a do tego była daleko. Postanowiłem do niej podejść. Gdy się odwróciła, ujrzałem Rose. Nie wiem czemu, ale na mój widok jakby ożyła. Uśmiechnęła się i podbiegła do mnie. Ja natomiast, poczułem się dziwnie. Cieszę się, ze wyzdrowiała, ale co ja jej powiem?
- Finn!- krzyknęła.
- Rose! Jak się czujesz?
- Nie za dobrze, powiedz co się stało?
Opowiedziałem, jej o ostatnich minutach bitwy, zasmuciła się na wieść o śmierci Luka oraz gdy powiedziałem jej ile nas zostało. Ucieszyła się, kiedy dowiedziała się, ze znaleźliśmy sojuszników.
- To koniec tej historii, może już się położysz?
- Tak, Finn nie zdążyłam ci podziękować za ratunek.
- Ja tobie tez, masz racje wygramy te wojnę chroniąc tych, których kochamy, a nie zabijając naszych wrogów.
Rose zarzuciła mi ręce na szyje i pocałowała w policzek. Odsunąłem ja lekko i zaprowadziłem do sali.
Rose
Finn wydaje się być spięty. Nie wiem o co chodzi, może jest zmęczony. Muszę z nim pogadać. Ostatnio dużo się wydarzyło. Ale jednego jestem pewna, kocham go.
- Zostaniesz tu ze mną?- zapytałam z nadzieją.
- Yyy.. niestety, ale nie mogę to przebywać o tej godzinie. To do zobaczenia rano!- ostatnie zdanie krzyknął już za drzwiami. Czy ja coś źle zrobiłam? A może nie powiedział mi wszystkiego i stało się coś jeszcze. Coś okropnego? Teraz będę się tym zadręczała całą noc...
Poe
Pracowałem właśnie przy swoim nowym x-winku. Lando mi go pożyczył, okazało się, ze ma tu całkiem niezłe zapasy broni. Dzisiaj mam mało czasu dla siebie. Pani Organa mianowała mnie swoim zastępcą, a z racji tego, ze za parę godzin odbywa się narada, moja obecność jest obowiązkowa. Mimo, iż znaleźliśmy schronienie, nadal jesteśmy w kiepskiej sytuacji. Brakuje nam ludzi. Podobno, dzisiaj do Miasta w Chmurach ma przybyć całkiem spory oddział rebeliantów. Nie mogli przylecieć na Crait, ponieważ nie zdążyliby do nas dolecieć. Dla mnie to tania wymówka. Bylo nas może 30, a musieliśmy walczyć z całą flotą Najwyższego Porządku! Cuż, przynajmniej teraz raczyli nam pomoc. Odkładałem właśnie narzędzia, gdy przede mną stanęła mała, pomarańczowa postać z wielkimi goglami na nosie. Wystraszyłem się, skąd się tu wzięła? Upuściłem skrzynkę z narzędziami na stopę.
- Auu..!!- krzyknąłem, nie czułem nogi.
- Ty tu pracujesz?- zapytała się drwiąco.
- Nie, to znaczy tak, kim jesteś?- zapytałem się, podnosząc pudło z dolnej kończyny.
- Maz Kanata mnie zwą.
- Po co tu przybylaś?
- Ja tu jestem gościem i ja zadaję pytania, zaprowadź mnie do generał Organy.
- Właśnie jest na spotkaniu, na które jestem spóźniony, ale napewno znajdzie chwile czasu dla takiej małej pomarańczy- odpowiedziałem zirytowany całą sytuacją.
- Ja tez powinnam być na tym spotkaniu, wiec prowadź- rozkazała z wyraźnym uśmiechem na twarzy
- Dobrze, za mną- wycedziłem przez zęby. Nie lubię tej świruski. Ale najwyraźniej ma jakąś sprawę do Lei. Niech ona się z nią użera. Weszliśmy do ogromnego, białego pomieszczenia,oświetlonego przez kryształowy żyrandol, z widokiem na niebo, najwyraźniej jesteśmy w centrum miasta. Po środku sali na najwyższym krześle zasiadł Lando, nie dziwię się, przecież on tu rządzi. Obok znajdowało się miejsce Lei. Wokół nich usadowili się inni przywódcy rebeliantów, każdy przyprowadzili ze sobą szwadrony ludzi. Jedno miejsce pozostało wolne. Ku mojemu zdziwieniu zajęła je ta dziwna Maz Kanata, najwyraźniej jest kimś ważnym, albo po prostu ma kasę, by nam pomóc. Na szczęście nikt nie zauważył naszego spóźnienia, wokół panował zamęt. Wyłapałem tylko strzępki rozmów. C-3PO pouczał Leię, Lando rozmawiał właśnie z Chewbaccą i Maz Kanatą. Na sali było coraz głośniej, zdaje mi się, ze R2-D2 próbuje ich uciszyć. Tylko Rey stała cicho, jest tu obecna, no bo to w końcu ona pokonała Kylo Rena. Chciałem do niej podejść, ale przypomniało mi się, ze przecież, mam pomagać Lei. Zająłem swoje stanowisko, podczas, gdy Lando wszystkich uciszał.
-Mamy mało czasu, wiec będę walił prosto z mostu. Zebraliśmy się tu z paru różnych powodów. Po pierwsze musimy się zjednoczyć w walce przeciwko temu Wysokiemu Porządkowi. Tak jak i my ponieśli duże straty, co niestety nie jest zasługą większości z was.
Ludzie zaczęli głośno szeptać i komentować bezpośredniość Lando, trzeba przyznać, ze nadaje sie na polityka. Zgadzam sie z nim w 100%. Ci ludzie nie przyłożyli ręki do naszego tymczasowego zwycięstwa, które chyba bardziej można nazwać porażką.
- Cisza-kontynuował Lando- Drugi powód to taki, ze otrzymaliśmy informacje o planach tych drugich- Calrissian włączył hologram- jak widzicie koło mojego miasta będą przelatywać transportowce. Niedaleko stąd Najwyższy Porządek zakupuje materiały do budowy statków. Razem z księżniczka Leią postanowiliśmy to wykorzystać.
Głos zabrała generał Organa.
- Planujemy wysłać małą grupkę ludzi, by podłożyli w transportowcu bomby. Zrobiliśmy tak ostatnio, nasz plan zadziałał, dlatego chcemy go powtórzyć. Dla bezpieczeństwa żołnierze otrzymają truciznę, którą będą mogli połknąć w razie aresztowania, aby wróg nie mógł wydobyć z nich żadnych informacji. Niestety jest to konieczne, ponieważ musimy chronić nasze położenie i plany. Proszę aby do wieczora zgłosiło się do mnie 10 ochotników.
- Pani generał, czy moglibyśmy wreszcie usłyszeć co zdarzyło się na statku Najwyższego Dowódcy- zapytał jakiś podstarzały kapitan.
- Trzeba było tam być, to byście wiedzieli!- powiedział Lando, przyznaję, ze gościu ma tupet.
Na sali ponownie zrobiło się głośno.
- Cisza! Dobrze opowie wam to Rey- powiedziała pani generał- dziecko przedstaw się- wyszeptała.
Na środek pokoju wyszła Rey.
- Witajcie, nazywam się Rey. Byłam uczennicą Luka Skywalkera, ostatniego Jedi, chciałam zaznaczyć, ze ja Jedi nie jestem. A więc w połowie swojego treningu pod okiem mistrza Skywalkera, zrozumiałam, ze w Kylo Renie nadal może być dobro, dlatego ostanowiłam go nawrócić. Udałam się na statek Najwyższego Porządku. Jego mistrz rozkazał mu mnie zabić. Jak widzicie nie wykonał polecenia. Zamiast tego uśmiercił Snok'a - ludzie popatrzyli po sobie po czym z zapartym tchem, wsłuchali się w resztę historii. Wprawdzie krążyły plotki o śmierci Snok'a, ale wiele uważało je za bujdy. Prawdę mówiąc, sam do końca nie mogę w to uwierzyć, jeśli ten potwór zabił własnego mistrza to tylko z pragnienia władzy, a nie z troski o moją przyjaciółkę. Uważnie słuchałem reszty jej przygody. Rey nikomu nie chciała jej opowiadać, wiec także ja słyszę to po raz pierwszy. Zwierzyła się jedynie Lei.
Wojowniczka ponownie zabrała głos- Ramię w ramię walczyłam z Kylo Renem- powiedziała to jakby z odrazą- Pokonaliśmy wszystkich pretorian. Kylo Ren złożył mi propozycje bym do niego dołączyła, nie zgodziłam się. Następnie admirał Holdo zniszczyła statek supermacy.
Leżeliśmy nieprzytomni. Ocknęłam się pierwsza, a potem uciekłam ze statku- ostatnie słowa wypowiedziała ze łzami w oczach, ale z kamiennym wyrazem twarzy, która wyrażała głęboki ból i rozczarowanie.
Rey nie wytrzymała. Szybko wyszła z sali. Tłum oszalał.

Gwiezdne Wojny 9: Czarny DiamentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz