Oikawa miał problemy ze snem odkąd poszedł na studia. Codziennie zapalał sobie zapachowe świeczki, jak gdyby miało mu to w jakikolwiek sposób pomóc. Zwykle przesiadywał do późna z książką lub telefonem, mrucząc do siebie teksty różnych piosenek. Cały sęk w tym, że choć Tooru był naprawdę zmęczony, jego organizm aż błagał o sen, to nie mógł usnąć. Budził się średnio trzy razy w nocy, instynktownie łapiąc telefon, który spoczywał pod poduszką. Zaciskał palce na obudowie, przeszukując kontakty. Kiedy jego wzrok padał na zdjęcie swojego przyjaciela, wyłączał urządzenie i próbował usnąć jeszcze raz. Kiedyś być może by zadzwonił, choćby po to, żeby wsłuchiwać się w spokojną ciszę po drugiej stronie słuchawki. Nie ważne jak bardzo zdenerwowany i zmęczony był Iwaizumi. Zawsze odbierał od niego i pozwalał szatynowi mówić do siebie, bo to mu pomagało. Hajime leżał wtedy, wsłuchując się w głos rozgrywającego. Czasami pomrukiwał, żeby Oikawa wiedział, że nie śpi i cały czas go słucha. I właśnie to sprawiało chłopakowi największą radość. Był na tej ziemi ktoś, kto o trzeciej w nocy odbierze połączenie od niego i wysłucha opowieści o jego snach. Rozmawiali przynajmniej pół godziny, by potem Iwaizumi powiedział, że Tooru ma iść spać, bo będzie wyglądał rano jak gówno. Oikawa przepraszał za zakłócenie snu swojemu przyjacielowi, choć oboje wiedzieli, że brunet nie ma mu tego za złe. Nawet całkiem lubił dziwactwa chłopaka.
Tak wyglądała większa część ich nauki w liceum. Dzień w dzień szatyn przychodził niewyspany, ale zadowolony, że jest ktoś, kto rzeczywiście się o niego martwił. Co prawda Iwa nigdy nie był przesadnie troskliwy i upominał chłopaka dopiero, gdy ten się sparzył. Jednak było w nim coś, co mówiło, że martwi się o swojego przyjaciela. Być może właśnie ten błysk w oku Tooru sprawiał, że Hajime tak bardzo chciał uratować tego dzieciaka przed sobą samym. Czuł się w obowiązku, bo Oikawa był z nim od zawsze.
Gdzieś na końcu liceum ich drogi się rozeszły. Wybrali inne studia, w innych miejscowościach. Ich kontakt się nie urwał. Nadal pisali ze sobą i rozmawiali przez telefon. Bywały też momenty kiedy Iwaizumi przyjeżdżał do niego, żeby się spotkać. Takie wydarzenia nie były zbyt częste, w końcu mieszkali daleko od siebie. Ich przyjaźń była zdecydowanie za silna, by ktokolwiek mógł ją zburzyć. Oikawa żył z tym przekonaniem aż sam nie zaczął niszczyć ich relacji. W pewnym momencie zdał sobie sprawę, że czuje do swojego przyjaciela więcej niż myślał. Próbował z tym walczyć na różne sposoby, ale kiedy Hajime uśmiechnął się do niego, poległ. Iwaizumi naprawdę rzadko się cieszył, a jeszcze rzadziej to okazywał. Jedyną osobą, dla której mógł się wyszczerzać jak głupi, był Oikawa. i wtedy szatyn czuł przyjemne ciepło, myśląc, że to uśmiech tylko dla niego. Długo rozmyślał czy chcę powiedzieć brunetowi to, co czuję. Co prawda Hajime nigdy jakoś specjalnie nie interesował się płcią piękną, ale taki miał po prostu charakter. Wreszcie się zdecydował. To był wyjątkowo zimny dzień, połowa zimy. Ku irytacji Iwy, Oikawa właśnie w taką beznadziejną pogodę chciał się spotkać. Jak się miało później okazać, to nie tylko pogoda była okropna.
❝Wybacz, ale ja nie czuję tego, co ty. Chciałbym się tylko przyjaźnić. Przepraszam, Tooru.❞
— Cześć, Tooru, jak tam? — zapytał Sugawara, siadając obok byłego rozgrywającego.
Jakie było zdziwienie obu graczy, gdy dowiedzieli się, że chodzą na te same studia i dość nie daleko mieszkają. Oikawa po odrzuceniu przez Hajime często spotykał się z Sugą, żeby porozmawiać przed zajęciami. Co prawda szarowłosy wybrał inny kierunek, ale chętnie odwiedzał szatyna przed wykładami. Dość szybko odkrył, że Tooru przychodzi dużo wcześniej niż inni uczniowie i przez najbliższe osiem minut siedzi w pustej sali. Prawdopodobnie zrobiło mu się szkoda chłopaka, choć ten miał wyjątkowo dobijający charakter.
CZYTASZ
✔Róż naszych dusz | iwaoi
FanficPROSZĘ O NIE PISANIE KOMENTARZY W TEJ PRACY - MĘCZĄ MNIE ONE I POWAŻNIE SKŁANIAJĄ DO USUNIĘCIA JEJ gdzie oikawa nie śpi, a iwaizumi nie odbiera od niego telefonów coraz częściej [ 2018 ]