Oikawa nie pamiętał kiedy ostatnio wstał wyspany. Być może nie był to stan w pełni satysfakcjonujący, ale nie czuł ogromnego zmęczenia. Ziewnął cicho, podnosząc spojrzenie na sufit. Poczuł zapach kawy i mimowolnie się uśmiechnął. Tak bardzo tęsknił za porankami, w których Iwaizumi budził się pierwszy od niego, krzątał się po kuchni i nucił piosenki. Tooru często udawał, że śpi tylko po to, żeby posłuchać bruneta. W takich chwilach naprawdę chciał, aby chłopak odwzajemnił jego uczucie.
Szatyn wstał, poprawiając bluzkę, która mu się podwinęła od turlania się po łóżku z boku na bok. Uśmiechnął się, przeciągnął i poszurał stopami po panelach. Przeszedł przez korytarz i oparł się o ścianę. Popatrzył na Iwaizumiego, który obrócił się na płytkach, kręcąc biodrami. Oikawa zaśmiał się.
— Iwa-chan, zrobiłeś śniadanie! Aww, jakiś ty kochany — pisnął, przytulając się do Hajime.
— Tak, tak. Wiem, że jestem cudowny. Wystarczy czułości. — Odsunął od siebie chłopaka na bezpieczną odległość.
Oikawa usiadł na blacie, patrząc na talerz pełen kolorowych kanapek. Dotknął kubka, który był pełen ciepłej kawy z mlekiem. Oczy mu się zaświeciły. Była jeszcze trochę gorąca, ale szatyn nie mógł się powstrzymać od upicia łyku. W prawdzie poparzył sobie język, ale ocenił, że napój jest wyśmienity. Oblizał usta z uśmiechem. Iwaizumi popatrzył na niego, krzyżując ręce na piersi.
— Jakiś promyczek do ciebie napisał — mruknął Iwaizumi, podając Oikawie telefon.
Tooru zamrużył oczy, spoglądając na wyświetlacz telefonu. Uśmiechnął się, odpisując coś i wygasił ekran. Spojrzał na bruneta, który marszczył brwi.
— Iwa-chan~ czyżbyś był zazdrosny? — zapytał, poruszając sugestywnie brwiami.
Chłopak prychnął, wychodząc z kuchni. Oikawa zachichotał i zeskoczył z blatu. Wziął talerz i kubek z kawą, po czym podreptał za brunetem.
— Kto to jest? — zapytał Iwaizumi, patrząc ze swojego miejsca na kanapie.
— To mój kolega ze studiów — odpowiedział, jedząc kanapkę.
— Kolega, hm?
Oikawa spoważniał, chociaż w środku wybuchał śmiechem. Popatrzył z grobową miną na bruneta. Odłożył jedzenie, wstając. Iwaizumi obserwował jak szatyn przysuwa się do niego, żeby usiąść mu na klatce piersiowej. Hajime spiął mięśnie brzucha, czując niesamowitą bliskość z Tooru. Chłopakowi wyraźnie spodobała się ta reakcja, bo pochylił się nad nim i musnął jego usta, delikatnie je przygryzając. Były as zrobił się czerwony, spinając się cały. Oikawa odsunął się od niego i zaśmiał cicho.
— Nie martw się, kocham tylko ciebie. — Puścił mu oczko, wprowadzając chłopaka w lekki szok.
— Jesteś głupi.
— Mój tajemniczy promyczek to Sugawara Koushi, starszy rozgrywający z Karasuno. Studiujemy na tym samym uniwersytecie. Zdarza nam się spotykać na kawie albo w przerwach między wykładami. A do tego jest zajęty, także no — mówił Oikawa. — Spami mi na instagramie zdjęciami słodkich kotów i swojego chłopaka.
Iwaizumi podniósł się do siadu, strącając Oikawe ze swoich kolan. Chłopak jęknął na to niezadowolony.
— Zaproponował nam spotkanie. — Oikawa wyjął telefon, czytając wiadomość. — Napisał: Spotkanie dzisiaj w restauracji przy uniwersytecie o osiemnastej. Masz wziąć ze sobą Iwa-chana i nie możesz odmówić. Dwukropek, zamknąć nawias.
Iwaizumi uniósł jedną brew na dźwięk opisu emotikony. Westchnął cicho, wstając.
— To bardzo ważne i będziesz mnie prosić aż się nie zgodzę? — zapytał, patrząc z góry na Oikawę.
— Dokładnie tak! — Uśmiechnął się promiennie.
Po dłuższej chwili namawiania Hajime zgodził się. Oikawa był podekscytowany, że chłopak pozna jego znajomych. W prawdzie znali się z czasów gimnazjum, ale w całych zamieszaniach z meczami niezbyt dużo rozmawiali. Poza tym, byli wtedy rywalami, więc czemu mieliby utrzymać jakieś milsze kontakty ze sobą. Teraz, kiedy nie grali już w siatkówkę (no, a przynajmniej nie zawodowo) mieli więcej czasu na poznanie się poza boiskiem. Szatyn trochę stresował się czy spotkanie pójdzie po jego myśli, ale nie dawał tego po sobie poznać. Najbliższą godzinę spędzili na leżeniu i rozmawianiu o dość przyziemnych sprawach. Oboje opowiadali jak idzie im nauka i dorosłe życie.
— Podoba ci się jakaś dziewczyna na roku? — zapytał Oikawa, unosząc sugestywnie brwi.
— Nie.
— To może jakaś młodsza?
— Nie.
— Starsza? Wow, nieźle.
— Proszę, przestań — jęknął Iwaizumi, kiedy Oikawa zaczynał nawijać o miłości i potencjalnej sympatii bruneta.
Hajime był słaby w takich sprawach. Nie przywiązywał też dużej wagi to tego. Co się stanie, to będzie. Po co się nad tym tak długo zastanawiać? Nie rozumiał Tooru, który spędzał całe godziny na myśleniu o zupełnie nieistotnych rzeczach. Potrafił całymi dniami analizować zachowania innych ludzi, ich tok rozumowania i postępowania. Z jednej strony było to godne podziwu, bo nie każdy to potrafił. Jednak z drugiej, to trochę niepokojące.
— Powinniśmy się zbierać, bo musimy zajść jeszcze do sklepu — powiedział Oikawa, wstając z łóżka.
— Niby po co? — zapytał Iwaizumi, idąc w ślad szatyna.
— Musimy kupić czekoladki, no halo. Nie przychodzi się z pustymi rękami, to niegrzeczne. — Zrobił pouczającą minę, zadzierając odrobinę nos do góry.
Ubrali się w ciepłe kurtki, zawiązując szaliki pod samą szyję. Na dworze padał śnieg z deszczem i panowała okropna plucha. Tworzyło się dużo błota, co niezbyt sprzyjało jakimkolwiek wyjściom z domu. Oikawa wcisnął ręce do kieszeni, a nos schował pod spodem granatowego szala. Westchnął, widząc jak wygląda sytuacja na zewnątrz.
— Jak ja nie lubię takiej pogody, rany — mruknął, pociągając nosem.
Iwaizumi wzruszył ramionami, idąc przy Oikawie. Gdyby byli sami zaproponowałby, żeby Tooru złapał go za rękę, ale wokół otaczało ich bardzo dużo ludzi, którzy mogliby to zobaczyć. Odrzucił ten pomysł, naciągając czapkę bardziej na głowę. Pompon na czubku podskakiwał wesoło, kiedy szli. Było już po świętach, a w witrynach sklepowych nadal stały bożonarodzeniowe ozdoby. Centrum roiło się od ludzi, jak to każdej soboty. Robienie zakupów z Oikawą to istny koszmar. Zaczyna się od tekstu „kupię tylko jedną rzecz”, a kończy się na lataniu od sklepu do sklepu.
— Chodźmy jeszcze tam, Iwa-chan! — Oikawa wskazał na witrynę sklepową pełną pluszowych zwierzaków.
Iwaizumi pokręcił z politowaniem głową, niosąc już dwie pełne torby.
— Koniec świata. Ja tu oszaleję.
Coś jednak przekonywało go do chodzenia między ludźmi i noszenia ciężkich toreb, pełnych nie wiadomo czym. Coś nosiło imię Tooru. Chłopak jak uradowane dziecko biegał w tamtą i z powrotem, oglądając wszystko z uśmiechem i iskierkami szczęścia w oczach. Hajime nie potrafił odmówić takiego szczęścia swojemu najlepszemu przyjacielowi. Jeśli chodziło o radość Oikawy, to nic nie było ważniejsze. I choćby miał obejść cały świat, przepłynąć całe morze, to zrobiłby to, bo nic nie jest piękniejszego od szczerego uśmiechu Tooru.
CZYTASZ
✔Róż naszych dusz | iwaoi
FanficPROSZĘ O NIE PISANIE KOMENTARZY W TEJ PRACY - MĘCZĄ MNIE ONE I POWAŻNIE SKŁANIAJĄ DO USUNIĘCIA JEJ gdzie oikawa nie śpi, a iwaizumi nie odbiera od niego telefonów coraz częściej [ 2018 ]