12.'Egzekucja'

514 21 0
                                    

Kazał mi się w nie ubrać...

25 minut później...
Dojechaliśmy do hali w której odbywały się egzekucje.Dylan wysiadł,obkrążył samochód i otworzył mi drzwi.Wysiadłem i od razu wypaliłam:
-Co to do cholery!
-Egzekucja.
-Ale po co ja ci tu?!
-No bo..
-Bo...?-zapytałam ironicznie.
-Uwierz mi.Gdybym nie musiał to bym cię tu wcale nie zabierał.
-Ale jak musiał?
-Bo każdy kto osiągnie pełnoletność musi być chodź na jednej egzekucji.
Zaszokowało mnie to.Czyli że on zrobił to bo musiał.
Przecierz jesteś Ashley Castello.Jesteś dzieckiem Mafii.Więc przeżyjesz wszystko.Albo nie.Boje się jak cholera.
-D-dylan.-jąknełam ze strachu.
-Co się stało?
Moje oczy zrobiły się jak pięć złoty.Bo Dylan właśnie zaczął się przy mnie przebierać.Wiem widziałam go już bez ubrań,ale jednak to ciało mnie strasznie podnieca.Ten sześciopak.
O japierdziu!
-Co się stało?-zapytał mnie ponownie.
-No bo ja się boję tam iść.-wydukałam.
-Nie bój się.Będę tam z Tobą.-powiedział i podszedł do mnie
Złapał mnie za ręce i delikatnie pocałował w czoło.Dobrze wiedział,że mnie to uspokaja.
-Chodź.-szepnął mi do ucha.
Ja tylko wzięłam głęboki oddech i weszliśmy do ogromnej hali oświetlone tylko małą żaróweczką.Od razu gdy tam weszłam poczułam zapach:strachu,krwi i zemsty.
Na środku było metalowe krzesło na którym siedział jakiś gostek.Dylan podszedł do jakiegoś stolika.Były na nim różnej wielkości noże,skalpele,nożyce,obcęgi i dużo innych narzędzi tortur.Dylan wziął wiadro wypełnione zimną wodą wiadro i od razu wylał mu ją na łeb.Tam ten natychmiastowo zaczął się krztusić.
-Oo..któż to się obudził?-zapytał z ironicznym uśmieszkiem psychopaty.-nasza śpiąca królewna raczyła się obudzić.
-K-kim ty jesteś?-zapytał koleś.
-Twoim koszmarem-wyszeptał mu do ucha.
Ale z powodu że panowała tam głucha cisza.Było słychać wszystko co powiedział.Dylan powiedział żebym usiadła na krześle obok stolika i się przyglądała.Zrobiła to co powiedział,a Dylan wziął jeden ze skalpelii i wbił go mu w dłoń On tylko jęknął.
-A więc tak-zaczął mój mąż-z kąd masz towar.
-To chyba moja sprawa z kąd.
-Chyba raczei nie.-powiedział i przekręcił skalpel który był wbity w jego dłoń.-więc z kąd.-zapytał ponownie.
-Dobra,dobra już powiem.-powiedział przerażony.-od Rodrigo Abrego.
-A on z kąd ma nasz towar?
-Nie wiem.
-Oj to nie jesteś mi już do niczego potrzebny.-powiedział i podszedł do metalowego stolika.
Wziął jeden z większych noży i podszedł do niego od tyłu.
-Skoro nic nie wiesz to powiedz swoje ostatnie życzenie za nim cię zarżne tym nożem-powiedział z uśmieszkiem.
Nie chciałam na to patrzeć i schowałam twarz w ręcę.Czułam wzrok Dylana i tego gościa na sobie.
-Mam jedno życzenie.-powiedział meksykanin.
-No to słucham.
-Chcę żeby ta ślicznotka mnie pocałowała.Z języczkiem.
Spierdalaj.-pomyślałam
-Chyba cię popierdoliło.
-N...
Nie zdążył dokończyć bo Dylan poderżnął mu gardło...

Dziecko Mafii*ZAKOŃCZONE*#1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz