Rozdział 5

200 7 7
                                    

Przemierzaliśmy drogę w milczeniu, najwidoczniej żadne z nas nie miało nic do powiedzenia. Po kilku minutach w tle leciała piosenka, którą jako mała dziewczynka słuchałam razem z ojcem.
Nie myśląc długo zaczęłam nucić piosenkę na co wzrok Jeva padł na mnie, mogłam zobaczyć, że się uśmiecha ale ja w środku strasznie się bałam, tego co będzie.

-Gdzie on mieszka?

-Wall Strett 17 nie daleko posterunku.

-Czy jedziemy teraz do Milesa Ressea?

-Tak? Skąd wiesz jak on się nazywa? Nie pamietam nawet, żebym wspominała ci jego imię a co dopiero nazwisko.

-Ostatnio mój przyjaciel Sam zamknął go za posiadanie narkotyków ale jego rodzice po 3 godzinach wpłacili kaucje.
Byłam zdziwiona, dlaczego on mi o tym nie powiedział? Myślał, że się nie dowiem? Teraz zamiast być smutna byłam na niego strzasznie wściekła.

-Nic o tym nie wiedziałam- odpowiedziałam zgonie z prawda.

-Dopiero kiedy powiedziałaś mi adres pomyślałem, że skądś już go znam i wtedy przypomniało mi się imię i nazwisko tego chłopaka.
Nie odezwałam się już nic. Kiedy dotarliśmy na miejsce otworzyłam drzwi auta i pobiegłam szybko w kierunku mieszkania Milesa, z dala słyszałam krzyki Jeva, że mam stać i nie iść tam sama ale byłam taka zła, miałam już gdzieś kto co do mnie mówi. Wbiegłam szybko do klatki schodowej, pokonując po kilka schodów na raz i znajdując się po chwili przed drzwiami mężczyzny, którego kiedyś uznawałam za miłość swojego życia, jednak się myliłam, bardzo mocno myliłam. Zapukałam mocno trzy razy po czym moim oczom ukazał się Miles nie zwarzajac na nic, żadne wyjaśnienia chłopaka, jego zdziwionego wzroku, wyciągnęłam rękę i uderzyłam go z otwartej dłoni w twarz. On jedynie dotknął policzka i nic się nie odezwał.

-Mówiłem, że masz na mnie zaczekać!- zdała usłyszałam krzyki Sarentino.
Kiedy zobaczyłam sylwetkę Jeva stojącego przy mnie i wpatrywajacego się w Milesa i jego dłoni na policzku zrobił wielkie oczy.

-Co on tu robi?- zapytał Miles.

-To co widzisz- odpowiedział Jev- Przyszliśmy po jej rzeczy i idziemy stąd.

-Meggi proszę wysłuchaj mnie, ja na prawde nie chciałem, żeby to tak wyszło, nie chciałem żebyś zobaczyła mnie razem z ta dziewczyna w jednym łóżku.

-A co chciałeś się z nią pieprzyć za moimi plecami z myślą, że o niczym się nie dowiem i że nigdy to nie wyjdzie na jaw? Myliłeś się! Ja cię tak bardzo kochałam, nie wyobrażałam sobie życia bez ciebie, nawet nigdy bym nie pomyślała, że wyrządzisz mi takie świństwo!- powiedziałam już ze łzami w oczach.
Miles najwidoczniej chciał do mnie podejść i mnie przytulić do póki nie odezwał się Jev.

-Masz jej nawet nie dotykać- odparł z gniewem w głosie i znalazł się tuż koło mnie. Poczułam jak chłopak delikatnie obejmuje mnie w pasie i przyciąga do siebie. Czułam się przy nim dobrze i cieszyłam się, że teraz jest tu ze mną.

-Nie będziesz mi mówił co mam robić, jesteś tylko kolejnym gównianym policjantem, który nawet nie wie co ma robić!- zaczął krzyczeć Miles.

-Udam, że tego nie słyszałem. Teraz zrób mi miejsce bo chcemy odzyskać rzeczy Meggi, a jeżeli będziesz robił coś co nie powinieneś, wrócę tu z kumplami i znowu wsadzę cię do pierdla, gdzie będziesz mógł pomyśleć jak następnym razem się zachować.
Zdziwiłam się bo nigdy nie widziała tak złego Sarentino. Miles powoli ale nie chętnie odszedł robiąc nam miejsce, żebyśmy mogli wejść, chyba przestraszył się tego co powiedział mu Jev. Weszłam i od razu moim oczom rzuciła się czarna torebka, która chwyciłam w dłonie i wyszlam gdzie Jev zrobił to co ja.

-Ja i tak nie odpuszczę, zobaczysz- powiedział w moim kierunku wkurzony Miles.

-Tak? Jesteś tego na prawde pewny? Mogłeś pomyśleć o tym przed tym jak ta szatynka wskakiwała ci do łóżka- powiedziałam odchodząc.
Jev nic już więcej nie mówił a splótł nasze dłonie razem i poprowadził nas w kierunku auta, poczułam się dobrze pomimo tego, że przed chwilą płakałam. Kiedy znaleźliśmy się już w aucie i przemierzaliśmy drogę do mnie, wyjęłam telefon z torebki i przejrzałam wszystkie nieodebrane połączenia oraz smsy. Większość było od Connie, później był jeden od taty i Camerona. Było też strasznie dużo wiadomości, które zostawiła moja przyjaciółka. Postanowiłam, że jak będę w domu zadzwonię do niej i o wszystkim jej opowiem.

-Wszystko w porządku?- spytał Jev.

-Tak, dziękuje Ci ze byłeś przy mnie tak to pewnie nie dała bym sobie rady.

-Nie masz za co dziękować. Ciesze się, że nic ci nie jest- powiedział uśmiechając się.
Niedługo potem poczułam jak auto momentalnie zaczyna zwalniać i moim oczom ukazała się ulica, na której mieszkam.

-Już jesteśmy, odprowadzić Cie?- zapytał.

-Nie musisz, nie chce zajmować Ci więcej czasu i tak już dużo dla mnie zrobiłeś.

-Ale to żaden kłopot. To jak mogę?
Pokiwałam głowa na znak, że może. Wysiedliśmy razem z auta i poszliśmy w kierunku mojego mieszkania. Zatrzymałam się przed drzwiami i wyjęłam kluczyki z torebki, spoglądając ukradkiem na chłopaka.

-Jeszcze raz dziękuje Ci za wszystko- powiedziałam uchylając drzwi.

-Nie masz za co. To do zobaczenia- odpowiedział schodząc po schodach.

-Do zobaczenia- wypowiedziałam szeptem.
Na reszcie w domu, w moich czterech ścianach. Zdjęłam buty po czym odstawiłam je na miejsce i zmierzyłam w kierunku kuchni. Nastawiłam wodę i wyjęłam kubek mając na celu zrobić sobie ciepła herbatę. Wzięłam telefon z torebki, wybierając numer do Connie i zadzwoniłam. Po krótkich sygnałach dziewczyna odebrała.

-Kobieto czy ty jesteś jakaś niepoważna? Dzwoniłam do ciebie chyba ze sto razy a ty nie odebrałaś, ani jeden raz- zaczęła zła dziewczyna.

-Przepraszam Connie to co się wczoraj wydarzyło... na prawde przepraszam.

-A co się stało?- dodała już łagodniejszym tonem.

-Kiedy poszłam odwiedzić wczoraj Milesa, zastałam go w łóżku z dziewczyna z naszej szkoły- zaczęłam i opowiedziałam dziewczynie cała historie jaka wczoraj miała miejsce jak i również dzisiaj. Connie była bardzo zszokowana ale wysłuchała mnie do końca. Trudno było mi opowiadać o tym wszystkim bo nadal było mi smutno ale jakoś się udało.

-Co za cholerny dupek, gdybym go teraz spotkała to tak nakopałabym mu do dupy, że by przez tydzień nie usiadł- powiedziała na co ja się zaśmiałam- Ty lepiej opowiadaj co z tym sierżancikiem.

-Hmm... w sumie to podziękowałam mu za wszystko, pożegnałam się z nim i tyle.

-Nawet numerami się nie wymieniliście?- zapytała.

-Uwierz mi, że nawet nie myślałam o tym aby o to zapytać.

-Może się jeszcze spotkacie- powiedziała.

-Może...
Pogadaliśmy jeszcze chwile po czym rozłączyłam się z dziewczyną i wolnym krokiem zmierzałam do swojego pokoju, wyjęłam z szafy biała koszulkę na której widniał nadruk Myszki Miki oraz czarne legginsy i ruszyłam w kierunku łazienki. Zrzuciłam z siebie brudne ubrania, dajac je do kosza. Kiedy znalazłam się już w środku kabiny a ciepła ciecz spływała po moim ciele, nie mogłam czuć się lepiej. Kiedy byłam już umyta wyszłam spod prysznica i wytarłam swoje ciało. Ubrałam swoje ciuchy i z ręcznikiem na głowie poszłam do kuchni. Zalałam herbatę gorąca woda i usiadłam koło okna, pijąc i patrząc przy tym na miasto.

                ~~~~

Informacja !
Mam nadzieje, że rozdział wam się podoba bo mi ani trochę, jest taki jakby troche nudny i nic się tu nie dzieje za bardzo. Przy następnym rozdziale postaram się aby było coś z dreszczykiem, pozdrawiam💋💋

Zostaliśmy SamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz