~Meggi
-Przyszłam tu z przyjaciółk, ale mi uciekła- powiedziałam ledwo się trzymając.
-A kim jest... kim jest ten chłopak co był tam z tobą?- zapytał z lekkim zawahaniem w głosie.
-Aaa to mój przyjaciel Max, nie widzieliśmy się 3 lata. Wpadł załatwić kilka papierów i mieszkanie- machnęłam ręką, a oczy chłopaka cały czas nie odrywały ode mnie wzroku, przez co poczułam jak na moje policzki wkradają się rumieńce.
-Jesteś zmęczona, odwieźć cię do domu?
-Wydaje mi się, że Twoje łóżko jest bardziej wygodniejsze niż moje- wypaplałam za co chciałam się uderzyć w twarz, dlaczego ja to powiedziałam? A no tak Meggie jesteś pijana. On tylko szeroko się uśmiechną pokazując przy tym szereg idealnych zębów.
-Jeżeli chcesz możesz spać u mnie- dodał- Dla mnie to nie jest żaden problem.
Ja tylko przytuliłam się do niego, ciało chłopaka na moment się spięło ale po chwili zamknął mnie w mocnym uścisku opierając brodę o moją głowę. Było mi bardzo przyjemnie, nie mówiąc już o tym jak ciepło.-Jedźmy już do Ciebie-powiedziałam zmęczonym głosem.
-Poczekaj malutka tylko zadzwonię do przyjaciela i powiem mu, że jadę już do domu- dodał i odszedł kawałek wyciągając komórkę z kieszeni i wybierając numer. Pomyślałam o Maxie, pewnie zastanawia się teraz gdzie jestem. Wyjęłam komórkę z torebki i zobaczyłam, że dostałam smsa od kompletnie nie znanego mi numeru.
„Gdzie Ty jesteś Meggie?"
To musiał być Max, wybrałam szybko numer i zadzwoniłam do chłopaka.-Gdzie Cię wcięło kruszynko?- spytał spokojny głos przyjaciela.
-Max jestem na dworze i będę zbierać się do domu. Nie obraź się, ale jestem kompletnie zmęczona.
-Nie ma sprawy, ja jeszcze chwile tu pobędę i też się zmywam. Jutro się widzimy, co nie ?
-Tak, tak do zobaczenia- odpowiedziałam rozłączając się.
Zauważyłam też kątem oka. że Jev skończył rozmawiać i idzie w moja stronę. Wziął moja dłoń po czym złączył ją ze swoją i tak pokonaliśmy kawałek drogi do jego auta. Otworzył mi drzwi, a Ja wsiadłam bez pytania i zapięłam pas. Chłopak zrobił to samo, po czym ruszył z miejsca i udał się w kierunku swojego mieszkania. Droga była przyjemna, w trakcie jazdy Jev włączył przyjemna muzykę dla uszu. Cała drogę patrzyłam na chłopaka, zdziwiłam się kiedy zobaczyłam go w klubie, ale być może los dał mi druga szanse.Będąc już w mieszkaniu chłopaka zauważyłam,że nic nie uległo zmianie. Wchodząc przybiegł do mnie Bady, wzięłam małego sierściuszka na ręce i delikatnie głaskałam.
-Polubił Cię- dodał Jev kiedy zobaczył jak trzymam psa na rękach.
-Ja go również- odpowiedziałam uśmiechając się.
-Chciałabyś może coś zjeść?
-Jedynie na co mam ochotę to położyć się i pójść spać- powiedziałam lekko ziewając.
-Wiesz gdzie jest sypialnia malutka, idź i się połóż.
-A Ty? Gdzie Ty będziesz spać ?
-Ja prześpię się na kanapie- dodał słabo się uśmiechając.
-A to znaczy, żenie położysz się ze mną?-mówiłam robiąc teatralne oczy kota ze shreka na co chłopak się zaśmiał, podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło.
-Okej, niech Ci będzie malutka.
Położyłam Badyego na podłodze, a chłopak złączył nasze dłonie i poprowadził nas w kierunku swojego pokoju. Podszedł jeszcze do szafy i wyjął z niej bluzkę i spodenki, podając mi je. Ubrałam je szybko po czym podeszłam do chłopaka i jak nigdy nic przytuliłam go od tylu wtulając twarz w jego wyrzeźbione plecy. Odwrócił się do mnie przodem przez co mogłam zobaczyć jego piękne oczy, pocałował mnie jeszcze w policzek, po czym udał sie w stronę łóżka ciągnąc mnie ze sobą. Nie znałam go, ale jakaś cześć mnie wołała aby był cały czas przy mnie. Położyłam się na łóżko wtapiając się w miękka pościel. Poczułam jak dłonie Jeva owijają się wokół mnie, przyciągając moje ciało do jego. Leżałam teraz wtulona plecami w tors Sarentino. Uśmiechnęłam się szeroko i w duchu cieszyłam się, że chłopak nie może tego zobaczyć przez panująca ciemność. Później poczułam już tylko jak robię się senna, a moje powieki opadają i zanurzają się w głębokim śnie.~Jev
Budząc się rano mogłem śmiało stwierdzić, że jedno z moich marzeń wysłanie się spełniło. Leżała przede mną kobieta, która skradła moje serce już od pierwszego spotkania. Chciałem budzić się przy niej każdego dnia i patrzeć na jej spokojna piękna twarz. Wstałem powoli próbując nie zbudzić Meggi i udałem się do kuchni. Nastawiłem wodę i wyjąłem z stawki kubek wsypując do niego granulki kawy. Kątem oka zobaczyłem, że coś porusza się we framudze drzwi. Kiedy odwróciłem wzrok zobaczyłem dziewczynę opierająca się o futrynę w mojej za dużej koszulce.wyglądała słodko.
-Wyspałaś się malutka?- zapytałem po chwili.
-Mogła bym pospać jeszcze dłużej, gdyby ta mała słodka kuleczka nie lizała mnie po twarzy- odpowiedziała, a mój wzrok poleciał na dół gdzie obok dziewczyny z merdającym ogonkiem siedział Bady.
-Zawsze możesz się jeszcze położyć- dodałem śmiejąc się. Podeszła do mnie i przytuliła się mocno na co na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Ta brunetka potrafiła sprawić, że jestem szczęśliwy.
-Jakieś plany na dzisiaj panie Sarentino?- spytała po chwili ciszy.
-Planem może być to, że odwiozę Cię za niedługo do domu, a wieczorem wpadnę do ciebie?
-Nie bardzo mi pasuje dzisiejszy wieczór- dodała ze smutniejszą miną.
-No tak już rozumiem, chodzi o to że masz jutro szkole?- zapytałem
-Tak. Mam szkolę, ale obiecałam Maksowi, że się dzisiaj spotkamy, a nie chce go wystawić.
-Dobrze, rozumiem malutka- powiedziałem, po czym pocałowałem brunetkę w jej mały słodki nosek, uśmiechnęła się na to co zrobiłem i poszła w stronę mojego pokoju. Była już godzina 8, a Ja nie byłem pewny co będę dzisiaj robił kiedy dziewczyna zdecyduje się opuścić moje progi. Byłem trochę zawiedziony tym, że spotka się dzisiaj ze swoim przyjacielem, zamiast zostać ze mną. Nie chciałem jej ograniczać zwłaszcza teraz kiedy się poznajemy, nie chciałem jej do siebie zrazić. Była kobietą, która skradła moje serce, nie mógłbym sobie jej od tak sobie odpuścić. Stanęła przede mną ubrana już w swoje ubrania, nie wiem jak Ona to robi, ale pomimo tego, że jej włosy sterczały na każda możliwa stronę, a oczy były zaspane to i tak wyglądała pięknie, a moje serce każdego dnia kochało ją coraz mocniej.
-Jestem gotowa- powiedziała uśmiechając się i przy okazji wyrywając mnie z krótkiego zamyślenia.
-No to jedziemy- dodałem po czym zabrałem skórzana kurtkę z wieszaka i zarzuciłem na siebie.
Droga minęła nam zdecydowanie szybko. Patrząc przez szybę auta mogłem zobaczyć, że miasto jest puste zapewne każdy siedział teraz w domu, albo prawdopodobnie spał. Zatrzymałem się na znajomej mi już ulicy i popatrzyłem w stronę Meggi.
-Jesteśmy już na miejscu- powiedziałem.
-Dziękuje i do zobaczenia- dodała odpinając pasy. Po chwili poczułem jej usta na moich, nie zastanawiając się długo oddałem pocałunek, jej wargi były idealne, takie pełne i miękkie. Dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze, po czym otworzyła drzwi i wyszła z auta biegnąc w stronę mieszkania. Był to najlepszy pocałunek, pragnąłem ich więcej, przede wszystkich pragnąłem Meggi, pragnąłem, aby oddała mi swoje serce tak jak zrobiłem to Ja.

CZYTASZ
Zostaliśmy Sami
Novela Juvenil17letnia Meggi Corbin po przyłapaniu swojego chłopaka na zdradzie, uświadamia sobie ze jej życie przewraca się do góry nogami. Kiedy wybiega z mieszkania, wpada na młodego mężczyznę Jeva Sarentino, 20letniego sierżanta policji. Wkrótce znajomość ty...