Kilka dni później byłam już spakowana i czekałam na mojego ojca i matkę przed domem z kilkoma wielkimi walizkami. Dzisiaj nadszedł dzień mojego wyjazdu do Akademii Zmiennych. Nie miałam najmniejszej ochoty tam jechać, ale jeżeli moi rodzice już coś postanowią to nie zmienią zdania za żadne skarby tej planety.
Co do Izabelii po tym jak nazwała mnie psem nie odzywałam się do niej, ale na drugi dzień zrozumiała swój błąd, przeprosiła mnie i obiecała, że nikomu nic nie wygada. Dobrze mieć taką zaufaną przyjaciółkę. Kiedy powiedziałam jej, że jestem zmuszona wyjechać to biedna się załamała, ale zrozumiała i kazała mi dzwonić i pisać jak najczęściej do niej i opowiadać co tam się ciekawego dzieje i czy są tam jacyś fajni chłopcy. Cała ona...
Z rozmyślań wyrwały mnie głosy rodziców zmierzających w moją stronę.
-Kochanie wsiadaj już jedziemy-powiedziała moja mama i zajęła miejsce przy kierowcy. Czyli ja siedzę z tyłu, no świetnie. Nienawidzę tam siedzieć.
Zajęłam swoje miejsce, a tata wsadził moje walizki do bagażnika i usiadł za kierownicą. Ruszyliśmy. Papa domku, prędko się niestety nie zobaczymy.
***
Po kilku godzinach byliśmy już na miejscu. Budynek Akademii był wielki i przypominał trochę zamek z wieżyczkami i stromymi dachami. Obok tego niby zamku były jeszcze z trzy budynki.
Na schodach, przy których zaparkował mój ojciec stała kobieta, jak na moje oko około trzydziestki. Była ubrana w czarną lekko rozkloszowaną spódnicę, białą bluzkę, czarną marynarkę oraz z czarne buty na lekkim obcasie.
Wysiedliśmy wszyscy. Tata wyciągnął moje walizki i postawił je przy schodach.
-Witaj Alfo-lekko skłoniła się w kierunku mojego ojca-Luno-obróciła się w kierunku mojej matki i lekko skinęła głową na co moja mama odpowiedziała jej tym samym.
-Witam pani dyrektor. Zgodnie z zapowiedzią przywieźliśmy tutaj naszą pierworodną córkę.-powiedział mój ojciec i lekko pchnął mnie w kierunku dyrektorki.
-Dobrze. Witaj Amelio. Jestem dyrektorką Akademii Zmiennych. Nazywam się Madison Shane. Naszym priorytetem jest zapewnienie dobrego wykształcenia naszym podopiecznym i przygotowanie naszych uczniów do życia w watasze.
-Dzień dobry-odpowiedziałam nieśmiało.
-Dobrze my już będziemy jechać-powiedział mój ojciec- a ty- zwrócił się bezpośrednio do mnie- nie próbuj wracać do domu bez swojego mate.-popatrzył na mnie surowo, a potem obrócił się i wsiadł do samochodu.
-Nie przejmuj się córeczko, napewno znajdziesz swojego wybranka. Tata i ja się tu poznaliśmy, więc tobie pewnie też się poszczęści-powiedziała moja mam i mnie mocno przytuliła-baw się dobrze i dzwoń kiedy tylko chcesz. Kocham Cie córcia.-to powiedziawszy odwróciła się i poszła do samochodu.
-Ja ciebie też- powiedziałam i tylko wilczym zmysłom mogła mnie usłyszeć. Uśmiechnęła się i mi pomachała kiedy tata już zawracał i kierował się do wyjazdu. Pomachałam im i obróciłam się w kierunku dyrektorki, która bezustannie się do mnie uśmiechała.
Wzięłam swoje walizki z pomocą pani Madison i ruszyłyśmy po schodach do wielkich drewnianych drzwi.
To koniec mojej wolności. Witaj więzienie. Czas zacząć poszukiwania mojej bratniej duszy.

CZYTASZ
Dziecko księżyca (Zakończone)
WerewolfWszystko wydaje się normalne, ale jednak nie do końca. Poznaj opowieść o niezwykłej Amelii, która nie do końca jest człowiekiem.