Rozdział 12 (1 maratonu)

1.4K 61 3
                                    

Noah

Siedziałem przy Amelii dzień i noc. Moja ukochana nie obudziła się już od kilku dni. Lekarze mówią, żebym się nie martwił, ale rana którą zadał jej ten kundel nie chce się zrastać.

Zaczynam się martwić o nią czy wszystko z nią dobrze, bo już dawno powinna zniknąć i pozostać po niej tylko mała blizna.

Ale nic się nie dzieje.

Zero reakcji.

Zaczynam odchodzić od zmysłów.

Nic nie jem, nie pije tylko siedzę przy moim promyczku i czekam, aż otworzy te swoje piękne oczka, w których się zakochałem bezgranicznie.

Tu już nie chodzi o więź Mate. Ja naprawdę ją pokochałem.

Pokochałem to jak się do mnie uśmiecha.

Pokochałem to jak mnie przytula i to uczucie, które mi wtedy towarzyszy.

Pokochałem jej piękne oczy, które urzekły mnie już przy tym jak pierwszy raz ją zobaczyłem.

Amelia jest dla mnie wszystkim, dlatego nie podaruje temu szczylowi za to co jej zrobił

Dopadnę go i rozszarpie, a jej wataha mi w tym pomoże, a jak nie to sam to zrobię. Nie będę mieć litości. Nikt, ale to nikt nie może jej tknąć.

Tylko oby się obudziła

•kilka dni później•

Dzisiaj mija już tydzień odkąd Ami leży nieprzytomna. Coraz bardziej szaleje. Wyglądam jak wrak człowieka. W wieku 20 lat wyglądam jak sześćdziesięciolatek.

Siedzę dalej przy łóżku dziewczyny, aż nagle słysze ciche pukanie do drzwi.

-Wejść-mówię.

Zza drzwi wychyla się głowa mojego ojca.

-Mogę?- pyta.

-Tak jasne siadaj.

Przysuwa sobie taborecik z łóżka obok i dosiada się do mnie.

-Powinieneś coś zjeść synu- mówi ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy- martwię się o ciebie. Od tygodnia stąd nie wychodzisz, nic nie jesz, śmierdzisz i to strasznie. Mógłbyś się wykąpać.

-Dzięki tato.

-Noah ja mówię poważnie.

-Ja także. Musisz się ogarnąć.

-Nie mogę. Muszę być przy tym jak się obudzi.- powiedziałem wzdychając.

-I co? Myślisz, że będzie chciała zobaczyć swojego Mate, który wygląda jak żul?

-No chyba nie... Dobrze pójdę.

-Spokojnie posiedzę tu z nią do twojego powrotu i zawołam cię jakby się obudziła.

-Dzięki- to mówiąc wyszedłem od dziewczyny i poczłapałem do góry do jej pokoju, w którym mam swoje ciuchy.

Wybrałem z szafki jakąś czystą czarna koszulkę i czarne jeansy, a do tego czystą bieliznę i poszedłem do łazienki.

Rozebrałem się i ubrania wrzuciłem do kosza na brudy.

Wszedłem pod prysznic odkręcając wodę. Szybko się umyłem i ubrałem.

Stanąłem przed lustrem i aż się wzdrygnąłem. Wyglądałem strasznie.

-Dobra stary czas się ogarnąć.

Chwyciłem za maszynkę i po chwili byłem już ogolony.

Wyszedłem z łazienki akurat wtedy, kiedy mój ojciec wpadł do pokoju.

-Noah! Szybko coś się dzieje z Amelią.

Nie myśląc nic zbiegłem z nim na dół.


♦♦♦♦♦♦♦♦

No to zaczynamy maraton! ♥

Kolejny rozdział za 15 min 



Dziecko księżyca (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz