Rozdział 10

667 28 9
                                    

Z Dianą układało nam się dobrze, ale dla mnie było to strasznie fałszywe. W mojej głowie ciągle siedział Louis. Od pocałunku minęło parę dni. Lou, nie robił żadnego kroku w moją stronę. Zwierzyłem się Niallowi i Michaelowi z moich poczynań i sytuacji w toalecie.

Mówili, że powinienem zerwać z Dianą, bo ja to zaboli, jak się dowie, że jestem z nią tylko by wzbudzić zazdrość u chłopaka, za którym szaleje. Też mam tego świadomość, ale nie chce z nią zrywać. Jest mi z nią dobrze, jest super przyjaciółką. Gdyby się dowiedziała pewnie by mnie znienawidziła.

Aktualnie byłem w szkole i czekałem na Dianę, której nigdzie nie widziałem. Po chwili poczułem wibracje telefonu w kieszeni.

Diana: Nie będzie mnie w szkole, ponieważ jestem chora. Poradzisz sobie dzisiaj beze mnie xx

Ja: Szkoda ;( zdrowiej. Potem do ciebie napiszę, wiesz lekcje :/ xx

Schowałem komórkę ponownie do kieszeni i podeszłem do szafki. Czekał tam ku mojemu zaskoczeniu Louis i Zayn.

- Coś się stało? - spytałem, otwierając szafkę i nie patrząc na nich.

- Odczep się od Diany. Ona jest moja. - warknął Zayn. Cholera, jakie to było sztuczne. Nie jest dobrym aktorem.

- Mówisz tak, bo kazał ci to zrobić Louis. Zayn, za długo się przyjaźniliśmy. - zaśmiałem się i zamknąłem szafkę, która wydała charakterystyczny dźwięk.

- Yy.. nie prawda. Diana jest moja i się od niej odwal albo sam to zrobię. - powiedział pewnie.

- To znaczy, że macie dobry kontakt. Prawda?

- Tak..

- To czemu nie ma jej w szkole? - zaskoczyłem ich obu tym pytaniem.

- Musiała się zająć.. rodzeństwem. Tak, rodzeństwem.

- Hmm.. ciekawe. Fajnie, że Diana nie ma rodzeństwa. I jest chora. - spojrzałem na niego i na Louisa. - Ogarnij się, Tommo. - westchnąłem i odszedłem od pary przyjaciół. Skierowałem się pod sale gdzie miałem lekcje i tam zauważyłem Nialla siedzącego na kolanach Michaela.

- Cześć. - uśmiechnął się Niall w moją stronę. - Co tam?

- Po pierwsze, Diana jest chora. Po drugie, Louis i Zayn zrobili jakąś dziką akcje. Malik zaczął gadać, że niby Diana jest jego. Potem się go spytałem, że skoro ma taki dobry kontakt z Dianą, to czemu nie ma jej w szkole. Odpowiedział, że musi się zająć rodzeństwem, a ona nie ma rodzeństwa. I napisała mi, że jest chora. Zacząłem się śmiać i powiedziałem Louisowi, żeby się ogarnął. I tyle.

- Wow, chłopakowi zależy. - stwierdził Michael. - To widać.

- Pff.. mu niby zależy. Już to widzę. Poprostu sobie robi jaja i tyle. Niech on przynajmniej będzie w jakimś stopniu szczęśliwy. - dokończyłem i akurat zadzwonił dzwonek. Weszliśmy do klasy gdzie zaczęła się lekcja angielskiego

*

Po wszystkich zajęciach wróciłem do domu i napisałem do Diany czy wszystko w porządku. Odpisała, że tak i mam się nie martwić. Jutro ma już wrócić do szkoły. Przed domem zobaczyłem czarne BMW. O nie..

- Harry! - krzyknęła moja młodsza kuzynka i pobiegła do mnie. Za nią dwójka kolejnych bachorów. Takim o to sposobem przywitałem się z Ekipą Zmierzchu. Bella, Edward i Jacob.

- Cześć, Ekipa Zmierzchu. - zaśmiałem się. - Co tam?

- Kiedy nam powiesz, co to znaczy Ekipa Zmierzchu? - jęknęła wkurzona, pięcioletnia Bella.

- Dowiecie się kiedyś. Gdzie ciocia?

- W salonie z mamą. - powiedzieli równocześnie, wskazując palcem kierunek.

- Dzięki. - zciągnąłem marynarkę i buty, po czym wszedłem do salonu.

- Cześć, ciociu Susanne! - przytuliłem mocno kobietę.

- Witaj, Harry! Jak ty wydoroślałeś, gdzie moje i babci sweterki? - zmierzyła mnie wzrokiem.

- Zmieniłem się. - wzruszyłem ramionami.

- Dalej latasz za chłopakami? - zaśmiała się, żeby nie brzmiało to obraźliwie.

- Tak, ciociu.

- Dobra, koniec gadania o tym. Przyjechałam w sprawie ojca. Wiesz, że jestem prawnikiem. Wsadzimy go do pierdla na przynajmniej pięć lat. - po raz kolejny się zaśmiała. Czy ta kobieta jest aż taką optymistką.

- Jak najdłużej.

- Policja złapała jego wspólników. Wszyscy zostali aresztowani. Znaleziono całą listę sprzedanych osób i kupców. Głównie milionerzy i tak dalej. Dali mi ją i się spytali czy znam kogoś z niej. Zrobiłam zdjęcie, żeby ci ją pokazać. Może znasz kogoś. Wyśle ci. A teraz leć na górę się przygotować bo za chwilę obiad.

——-

Hejka! Już prawie 500 wyświetleń Wow bardzo wam dziękujemy... po woli zbliżamy się do końca i bardzo chcemy abyście się postarali i skomentowali wszystkie akapity które wam się podobają skomentujcie i pokażcie jak dużo was tu jest Jeszcze raz DZIĘKUJEMY !

However, I love you; larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz