- Nadal nie mogę uwierzyć, że już jutro nie będę mógł Cię przytulać - wyszeptał Frank wtulając się w moje ramie.
Cały ten tydzień był jednym, wielkim, okropnym oczekiwaniem. Oczekiwaniem na coś, czego tak naprawdę się nie chce. Zupełnie jak koniec świata w 2012. Ludzie wiedzieli, że to naprawdę może oznaczać koniec wszystkiego, a jednak czakali. Tak samo było też w tym przypadku. Tylko że teraz to było pewne.
- Kotku - szepnąłem, głaszcząc go po włosach. - To, że to jest zakazane wcale nie znaczy, że nie możemy tego robić.
- Czyli będziemy się nadal spotykać?
Spojrzał na mnie oczyma pełnymi nadzieji. Widząc jego spojrzenie zacząłem się śmiać. Śmiałem się jak szaleniec. No bo w sumie co innego mogłem zrobić? Cała nasza sytuacja była jak żywcem wyjęta z jakiejś tureckiej telenoweli, a one zawsze mnie śmieszyły.
- Gee... - Zaczął niepewnie Iero, siadając mi na kolanach. - Wszystko w pożądku?
- Tak - wydusiłem tylko i upadłem na trawę ciągnąc za sobą Frania. Nadal się śmiałem.
- Gerard, do cholery, zaczynam się martwić! - Krzyknął klękając obok mnie i przyglądając się uważnie mojej twarzy.
- Daj... daj mi chwilkę kotku - wysapałem, łapiąc się za bolący mnie już od śmiechu brzuch. - Tak, będziemy się spotykać - odpowiedziałem w końcu.
Pociągnąłem go za rękę, tak aby znów położył się obok mnie. Ułożył głowę na moim ramieniu i wtulił się w nie. Przez chwilę po prostu leżeliśmy tak w zupełnej ciszy. Naszą błogość przerwał telefon Franka. Chłopak usiadł, spojrzał na wyświetlacz i westchnął ciężko.
- Linda? - spytałem ostrożnie. Potaknął skinieniem głowy i odebrał.
- Część. - Chwila ciszy. - Siedzę z babcią, dziadek poszedł do Way'ów. - Kolejny moment milczenia. - Nie wiem, nie widziałem go dzisiaj. Wczoraj też nie, chyba mnie unika. - Spojrzał na mnie uśmiechając się znacząco. Sam też się uśmiechnąłem i zwinąłem w kulkę naokoło jego tułowia. Wtuliłem twarz w brzuch Frania a on zaśmiał się, łaskotany moim oddechem. - Co? Nie, po prostu babcia komentuje naszą rozmowę. - Odepchnął mnie od swojego brzucha, nie zważając na moje cichutkie ale żarliwe protesty. - Co mówi? Nic, marudzi tylko. - Wplótł palce w moje włosy a ja przymknąłem oczy zadowolony. - Jasne, że tęsknie. Tak wiem, będziesz jutro. - Jego ręka lekko zadrżała. - Pa.
Rzucił telefonem, tak, że ten wyladował niedaleko jego gitary. Rozmowa z matką wyraźnie go zdenerwowała. Posłałem w jego stronę chytry uśmiech i ponownie przyłożyłem swoją twarz do jego brzucha. Iero zaśniał się i znów spróbował oderwać moją głowę. Tym razem nie dałem mu się jednak tak łatwo.
Usiadłem mu na kolanach przewracając na trawę i dalej łaskotałem. Śmiał się na całe gardło a ja musiałem przyznać, że śmiech Franka Iero był najprzyjemniejszym dźwiękiem jaki kiedykolwiek słyszałem. Zaczął odpychać mnie rękami więc złapałem je i przycisnąłem do ziemi nad jego głową. Moja druga ręka wciąż jednak tańczyła po jego klatce piersiowej, wywołując salwy śmiechu.
- Gee... błagam... już wystarczy - wysapał z trudem. Przestałem go łaskotać i nachyliłem się. Moja twarz była teraz zaledwie kilka centymetrów od jego. Mogłem poczuć na skórze jego ciężki oddech. Obie ręce Iero nadal były unieruchomione nad jego głową.
- To kara za nazwanie mnie babcią - wyszeptałem w końcu. - Ale to nie koniec - zaznaczyłem.
- Tak? - Uniósł brwi. - Jakie to jeszcze tortury mnie czekają?
- Takie. - Wyszeptałem i złączyłem nasze wargi w delikatnym pocałunku, który Frank natychmiast oddał. Delikatne przejechałem mu ręką po żebrach na co parsknął, nie przerwał jednak pocałunku. Kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy obaj ciężko dyszeliśmy.
Przejrzałem mu się uważnie. Mimo, że się uśmiechał to w jego oczach wyraźnie widziałem zmęczenie. Zarówno psychiczne jak i fizyczne. I nie dziwiłem się temu, przez ostatni tydzień nie spał prawie wcale.
Puściłem jego ręce i wyprostowałem się. Przez chwilę siedziałem jeszcze na jego kolanach patrząc jak jego klatka piersiowa unosi się i opada ciężko.
- Powinieneś się przespać - powiedziałem stanowczo. - Ostatnio prawie w ogóle nie śpisz.
- Ty też, skoro to wiesz - zauważył.
- Może, ale ktoś musi cie pilnować.
Westchnął ciężko i usiadł. Spojrzał na mnie uważnie, a po chwili jego twarz rozjaśnił szeroki uśmiech.
- Jesteś najbardziej kochaną osobą jaką znam - mruknął i wtulił się we mnie.
- Dla ciebie wszystko skarbie - szepnąłem całując czubek jego głowy. - Ale na prawdę musisz się zdrzemnąć, przynajmniej na kilka godzin.
- Nie chcę jeszcze wracać. - Wyjęczał w moje ramie. - Być może, jestem tu z tobą ostatni raz, chce się tym nacieszyć.
- Więc prześpij się tutaj. - Spojrzał na mnie zdziwiony na co zaśmiałem się. - No co? Zostanę z tobą i będę Cię pilnował. Spokojnie, nie dam żadnemu wilkowi tkąć mojego skarbka.
Przygryzł dolną wargę, zastanawiając się nad propzycją. Nie mogłem się powstrzymać przed pocałowaniem go w czoło, wyglądał tak uroczo.
- Zgoda - mruknął w końcu.
Pięć minut później siedziałem już pod drzewem a głowa Frania spoczywała na moich udach.
- Jesteś słodką babcią kotku - wyszeptał.
- Już wolałbym być twoim Daddy niż babcią - fuknąłem, udając śmiertelnie obrażonego.
- Serio. - Iero posłał mi chytry uśmieszek, otwierając leniwie jedno oko. Potwierdziłem kiwając głową. - No to właśnie awansowałeś tatusiu. - Zamkną oko i zrobił dziubek a ja posłusznie nachyliłem się i dałem całusa w usta. Chwilę później moje słonko już spało.
Witam wszyskich czytających ten shit 😙
Wiem, wiem, to jest nuuuudne jak nie wiem co...
Ale prawdopodobnie całe to ff takie już będzie (no chyba, że wymyślę coś okrutnego)
Jak tam u was?
Ja przez ten tydzień mam argagamedon bo zmienili nam plan lekcji i za cholerę nie mogę się przyzwyczaić xD
Trzymajcie się taam 😘SEXBEEBO
CZYTASZ
Can I be the only hope for you?/ Frerard
Fanfic,,- Co to jest?! - krzyknął Gerard patrząc na moje nadgarstki. Był wyraźnie wściekły. Spuściłem ze smutkiem głowę, znów kogoś zawiodłem. - Ja już nie daje rady Gee - wyszeptałem łamiącym się głosem. - Błagam pomóż mi - załkałem patrząc prosto w jego...