Baza była dość duża. Większa niż na wyspie, gdzie spotkaliśmy Coby'ego. Wyglądała raczej na kwaterę wzorowaną na pałacu. Po lewej i prawej stronie budynku swój trening odbywali inni żołnierze marynarki, wraz ze swoimi przełożonymi. Szliśmy tak wszyscy prowadzeni przez tych dwóch jeszcze lekko podpitych. Dużo osób zwróciło na nas uwagę:
- Czy tylko mi się wydaje, czy Luffy, to znaczy Lucy jest tu dobrze wszystkim znany? - wyszeptał Sanji.
- Nie jestem pewien, co tu się dzieje, ale będziemy musieli to jakoś przeżyć. - westchnął Law trzymając ręce w kieszeniach swojego fartucha. Ubrał na ręce białe rękawiczki, by nie wyróżnić się swymi tatuażami oraz schował czapkę. W środku również było tłoczno, tak jak na zewnątrz. Zestresowani ludzie plątali się pod nogami. Niektórzy mieli coś ważnego do przekazania, a drudzy do wykonania. Nasze ofiary jeszcze bardziej prowadziły nas w głąb korytarza, aż w końcu natrafiliśmy na wielkie białe drzwi kończące owy tunel:
- T-T-Tutaj czekaj już na was Komodor. Mamy nadzieję, że... że Kapitan nie wyjawi mu tego... - zaczęli pomału się wycofywać. -P-P-Po za tym wygląda na to, że Kapitan stał się o wiele silniejszy i dostojniejszy, od poprzedniego czasu.
- Zastanowię się... - rzuciłem im mroźne spojrzenie. Szybko się ukłonili i popędzili w stronę wyjścia. - HA HA HA! Szykuje się niezła zabawa!
- Kolego Sło... eeee to znaczy, mniejsza z tym. Nie jesteśmy tu po to, by się zabawiać. - upomniał mnie Trafek. - Mamy teraz wejść do szychy tego budynku, więc zachowujcie się dosyć normalnie. - spojrzał jeszcze raz na mnie, wyszczególniając moją osobę.
- Spokojna twoja! Już ja to załatwię. - bez jakiegokolwiek zastanowienia uchyliłem gwałtownie drzwi do pomieszczenia. Siedział tam mężczyzna który zdziwił się tą nagłością.
- Siemka! To my...- pomachałem mu, ale wtedy to poczułem ból.
- Ogarnij się, nie słyszałeś słów Law'a? - Sanji nadepnął moją stopę używając przy tym haki.
- Dobzie... - spojrzałem w jego stronę ubłaganie prosząc, by już przestał. Zabrał stopę, po czym skierowaliśmy się na tak zwany "dywanik".
- Więc wreszcie jesteście... - po chwilowym zawahaniu w końcu się odezwał. Zasalutowaliśmy mu. - Czekaliśmy na was. Jak wam poszedł wasz kilkumiesięczny trening? - zapytał splatając dłonie na biurku. Chwilowo milczeliśmy:
- Zgłaszamy że wszystko poszło po naszej myśli. - wypowiedziałem lekko poddenerwowany.
- Osiągnęliśmy to co zamierzaliśmy. - dodał Zoro.
- Racja, wyglądacie teraz nieco inaczej, ale to pewnie wina tych waszych treningów. Człowiek zmiennym jest... - skomentował. - Pod waszą nieobecność ściągnąłem zastępstwo do oddziału, ale teraz znów przejmujecie nad nim kontrolę. Możecie już wydawać rozkazy i wykonywać polecone wam zadania.
- Dziękujemy.
- Dobrze, a więc wiecie co robić. - podał nam plan budynku. - Tutaj jest wasza nowa kwatera. Podczas tych paru miesięcy wiele się zmieniło. Musicie się na nowo przyzwyczaić. To ta. - wskazał palcem. - Oddział 3, tu po prawej. Sprawujcie się dobrze. - jeszcze raz zasalutowaliśmy i wyszliśmy z pomieszczenia. Po zamknięciu odetchnęliśmy z ulgą.
- Bogu niech będą dzięki, że nasz prawdziwy kapitan nie każe nam spowiadać się u niego na "dywaniku". - skomentował Sanji. Szermierz przyznał mu racje.
- Dobra, a więc ten cały Komodor Darius dał nam ten plan. - rozwinął go przed nami.
- Skąd znasz jego imię? Nie podawał nam go...
CZYTASZ
[One Piece] Przystanek Bridgeport
أدب الهواةMonster Trio Słomkowych, wraz z Trafalgarem Lawem, magicznie lądują na tytułowej wyspie Bridgeport, gdzie znajduję się jedna z baz marynarki. Zanim jednak otrzymają pomoc od swoich przyjaciół, będą zmuszeni wkraść się w szeregi marynarki i przyjąć z...