3 - Sobota - Na szlachetny cel

2.3K 259 79
                                    

            Sącząc poranną kawę, dawna Prima Balerina pozwoliła sobie na lekki uśmiech. Jej wzrok skierował się w stronę wypełnionego banknotami szklanego naczynia. Ta monstrualna suma została zebrana jeszcze wczoraj wieczorem, tuż po rozżalonym telefonie od Viktora Nikiforova, który doprowadził Yakova z Jurijem do szewskiej pasji. Po straceniu wszystkiego, co można było nazwać pieniędzmi, dwaj cholerycy spanikowali i szybciutko ewakuowali się do swoich pokojów (Feltsman do sypialni, którą dzielił z byłą żoną) w obawie, że będą musieli wrzucić do słoika coś znacznie cenniejszego niż mamonę.

I dobrze im tak! – zdecydowała Lilia. – Nareszcie nauczą się kultury!

Nie ma szans, by Yakov pozbył się złotego sygnetu, a Jurij srebrnego łańcucha, który otrzymał w prezencie od Otabka. Żeby ochronić to, co najcenniejsze, nawet prostak znajdzie w sobie motywację, by oduczyć się złych przyzwyczajeń. Ach, ten słoik był wspaniałym pomysłem!

- Jeszcze kawy, proszę pani? – z uśmiechem zapytała młodziutka gosposia, Yana.

- Tak, proszę – Lilia nadstawiła filiżankę.

Kiedy naczynie wypełniło się brązowym płynem, do kuchni przyszedł Yakov.

- Idę do sklepu po mleko – burknął.

- Och, ja to zrobię, panie Feltsman! – zaoferowała Yana. – Niech pan spokojnie zje śniadanie...

- Nie, nie! Pójdę się przewietrzyć. Przyda mi się spacer dla zdrowia.

Dziewczyna uniosła brwi, jednak nie kontynuowała protestów. Ledwo ona i Lilia usłyszały trzaśnięcie drzwi wejściowych, a na miejscu Yakova pojawił się Jurij.

- Zaraz wracam – mruknął. – Idę do sklepu po mleko.

Dłoń Baranowskiej zawisła kilka centymetrów nad uchem filiżanki. Kobieta zerknęła na ucznia. Czy tylko jej się wydawało, czy te tajemnicze wyprawy do sklepu wyglądały co najmniej podejrzanie.

- Nie trzeba, paniczu Jurij! – powiedziała gosposia. – Pan Feltsman właśnie poszedł po mleko.

- No tak, kur... - Plisetsky obrzucił słoik zaniepokojonym spojrzeniem i w porę ugryzł się w język. – Z tym, że Yakov poszedł po normalne mleko. Ja idę po mleko dla kota.

Lilia zamrugała. To była jakaś różnica między zwykłym mlekiem i mlekiem dla kota?

Zanim zdążyła o to zapytać, Jurij wyszedł z mieszkania.

- Ach, no tak! – przypomniała sobie Yana. – No przecież panicz Puma Tiger Skorpion pije mleko bez laktozy! Jeżeli nie jestem już potrzebna, pójdę wyczyścić jego kuwetkę. O czternastej zacznę szykować obiad.

- Bardzo ci dziękuję – pracodawczyni skinęła dziewczynie głową. – O, a przy okazji... chciałam cię przeprosić za karygodne zachowanie Yakova i Jurija z ostatnich kilku dni.

- Och, naprawdę nie trzeba, proszę pani! Już dawno się do tego przyzwyczaiłam. Pan Yakov i panicz Jurij mają... cóż... delikatne temperamenty. Zresztą, ich zachowanie wcale tak bardzo nie odbiega od normy. W naszych czasach praktycznie wszyscy przekli...

Widząc zagniewaną minę Lilii, gosposia urwała w pół słowa. Dawna Prima Balerina dumnie wypięła pierś.

- Ja nie przeklinam! – zagrzmiała. – Nigdy. I informuję cię, moja droga, że nie zamierzam przystać na sytuację, w której przeklinanie staje się rzeczą tak częstą, że zaczyna być określane mianem „normalnego" zachowania. Nie mam zamiaru czegoś takiego tolerować! A już ZWŁASZCZA w moim własnym domu! Dlatego możesz być pewna, że po upływie tygodnia nie usłyszysz z ust Yakova i Jurija już ani jednego brzydkiego słowa!

Zakaz Przeklinania (Yuri on Ice) + AudiobookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz