Prolog

373 18 12
                                    

  Maya! Zaczekaj!  Krzyknął piętnastoletni chłopak za oddalającą się piętnastolatką.

  Ale to ty się ślimaczysz!  Zauważyła dziewczyna na chwilę zwalniając do truchtu, żeby chłopak mógł ją dogonić.  A teraz przyśpiesz kroku, bo jeśli nie przyjdziesz zaraz po mnie nie mam zamiaru zostawiać ci ani jednego ciasteczka.

Dziewczyna znów przyśpieszyła, a chłopakowi nie pozostawało nic innego jak biec za nią.

 — Jak takie drobne ciałko może pomieścić tyle energii?  Mruknął do siebie chłopak.

  Nie marnuj energii i oddechu na gadanie  ze stoickim spokojem powiedziała Maya i zwinnie wspięła się na drzewo.  Chodź Alex!

  Przecież idę  powiedział Alex i trochę mniej zwinnie wspiął się na to samo drzewo.

Dziewczyna w tym czasie na szerokiej gałęzi rozłożyła małą chustkę, na której leżało osiem ciasteczek, a dziewiąte właśnie zniknęło w ustach Maii.

  Miało być po równo  powiedział z wyrzutem chłopak.

  Ale stwierdziłam, że należy mi się jedno dodatkowe, bo to ja nadstawiałam karku, żeby je zdobyć  Odpowiedziała dziewczyna i sięgnęła po kolejne ciasteczko. Głośno westchnęła i dodała  Brakuje tylko kawy.

Chłopak się skrzywił. Jego zdaniem wodę mogła przebić tylko herbatka miętowa z czubatą łyżką miodu.

  Kawa nie jet taka zła. Najlepsza jest z miodem.  Powiedziała dziewczyna widząc minę Aleksa, który po tych słowach skrzywił się jeszcze bardziej.  I nie krzyw się tak. Kawa jest najlepsza. 

  Ale po co marnować dobry miód na dosładzanie kawy? — Zapytał.

Bo wtedy jest lepsza — Odpowiedziała.

  Aha. 

— Jak dalej chcesz zostać rycerzem to musisz jeszcze trochę poćwiczyć. Słyszałam, że za niesubordynację kara się tam biegiem z przeszkodami z plecakiem wypchanym kamieniami. - Dodała z twarzą jakby z kamienia. W szarych oczach nie było ani krztyny emocji.

  Żartujesz, prawda?  Zapytał Alex.

 —  Nie. Dominic mi opowiedział w czasie święta sianokosów.  Odpowiedziała Maya, nie zmieniając mimiki, jednak w oczach na sekundkę pojawiła się iskierka rozbawienia.

Dominic był uczniem trzeciego roku szkoły rycerskiej i starszym bratem Maii.

  Ty za to wolisz być dyplomatką. Pewnie jak przyjdzie Dzień Wyboru to nie będziesz mogła wydukać z siebie ani słowa.

  Nie byłabym taka pewna  Tajemniczo powiedziała dziewczyna odgarniając zagubiony kosmyk rudych włosów, który wypadł z luźnego warkocza.

  Rozmawiałaś już z lady Isabelle! powiedział chłopak oskarżycielsko pokazując ją palcem.

  Całkiem możliwe  powiedziała dziewczyna z twarzą wyrażającą pewność siebie. Wzięła trzecie ciasteczko. Alex też wziął kolejne, już czwarte z rzędu.  Właściwie to dawała mi korepetycje z historii. Przy okazji zapytała mnie do jakiej szkoły chciałabym trafić. Odpowiedziałam, że chciałabym być dyplomatką, a lady Isabelle powiedziała, że się zastanowi.

  Czyli nie jesteś pewna  powiedział Alex sięgając po piąte ciastko.

  No, nie jestem, a to ciastko jest moje - Maya zawinęła pozostałe dwa ciasteczka w chustę.

  Myślałem, że się nie zorientujesz  powiedział lekko zawiedziony Alex.

  To było moje ciasteczko, które uczciwie wykradłam z kuchni, a swoje cztery dostałeś ze zwyczajnej łaski.  Powiedziała Maya i zeszła z drzewa.

  Uczciwie ukradzione? Jedno wyklucza drugie.  Powiedział Alex i powoli zszedł z drzewa. Wysokość większa niż dwa metry napawała go lękiem. Co innego Maya. Ona mogła wejść dziesięć, albo i więcej metrów ponad ziemię. Dla niej nie istniało takie coś jak lęk wysokości.

  Chodź, Alex. Już zmierzcha, a ja wolałabym nie włóczyć się po lesie nocą.  Powiedziała i truchtem ruszyła w stronę zamku Meric, a Alex zaraz za nią. 

Pół godziny później, kładąc się do łóżka Maya cicho westchnęła. Już jutro był Dzień Wyboru, a ona nie wiedziała czy trafi o szkoły dyplomacji, czy nie. 

  Jak to szybko zleciało...  szepnęła do siebie. Chwilę się powierciła i zasnęła.

***

Cześć!

Oto nowe opowiadanie ze Zwiadowców. Będzie pojawiało się raz na wa tygodnie.

Pa

Lady_Weasley

(ewentualnie Jones, ale ciii...)

Zwiadowczyni - Maya JonesWhere stories live. Discover now