Rozdział IV

252 13 25
                                    

  Następnego dnia Maya zerwała się z łóżka ze świtem.

  Ubrała się i wyszła na dwór, uprzednio zabierając zwiadowczą pelerynę z kołka w ścianie. Mimo, że była ciasno opatulona peleryną i tak zadrżała kiedy uderzył w nią zimny, z naciskiem na zimny, podmuch powietrza.

  Poszła w stronę przybudówki, w której znajdowała się stajnia. Wyczyściła i osiodłała Arrow, a następnie wyprowadziła klacz ze stajni. Wsiadła na nią i pojechała w stronę wioski.

  Choć wydawała się zamyślona zachowała czujność. Wiał wiatr, więc na szeleszczenie liści nie zwracała szczególnej uwagi. Parę kroków przed sobą zauważyła ruch gwałtowniejszy niż ten, który robiły liście poruszane wiatrem. Nie towarzyszył mu gwałtowniejszy podmuch wiatru.

  Wiatr zmienił kierunek — wiał teraz od miejsca, w którym Maya zauważyła ruch, w kierunku dziewczyny i klaczy. Arrow zarżała.
— Spokojnie, Arrow, spokojnie — wymruczała, dość głośno, Maya klepiąc klacz po szyi. Ciszej dodała: — Wiem, widzę.

  Klacz była widocznie zadowolona, że potraktowano ją poważnie. Zatrzymała się tuż przed miejscem, w którym Maya dojrzała ruch.

  Dziewczyna wzięła głęboki wdech, mocniej zacisnęła rękę na majdanie łuku i powiedziała głośno:

— Wyłaź.

  Z krzaków wyszedł, we własnej osobie, Alex.

— Cześć, Maya — powiedział lekko zakłopotany, że go odkryto.

— Cześć — odpowiedziała sucho.

— Przepraszam, że wczoraj się nie pojawiłem — powiedział spuszczając głowę. Dziewczyna westchnęła.

— Co masz na swoje wytłumaczenie? — zapytała, równie sucho co wcześniej.

— Dostałem dodatkowe zadanie od sir Richarda i nie mogłem przyjść.

  Maya podejrzliwie zmrużyła oczy, ale potem stwierdziła, że skoro są najlepszymi przyjaciółmi to Alex nie ma żadnych powodów, żeby ją okłamywać. "Odmrużyła" oczy. Kolejny podmuch zimnego wiatru zwiał kaptur z jej głowy. Lekko kręcone, rude włosy wysypały się spod niego tylko po to żeby znowu skryć się pod kapturem naciągniętym na głowę przez Mayę.

— A teraz przepraszamy ale muszę iść. Wykupiom mi cały chleb — powiedziała dziewczyna uśmiechając się. Wyminęła Aleksa i pojechała dalej ścieżką. Za nią wolno poszedł Alex.

— Jak będziesz się tak wlec to nawet na jutrzejszą kolację nie zdążysz — powiedziała zgryźliwie, a następnie popędziła Arrow do kłusu.

  Kiedy zniknęła za zakrętem Alex cicho westchnął, ale przyspieszył kroku. Nie uśmiechało mu się zaczynać ćwiczeń o pustym żołądku, a gdy się nie pośpieszy zdecydowanie tak zacznie ćwiczenia. Jego wysiłki zakończyły się marnym skutkiem — do Szkoły Rycerskiej dotarł pięć minut po śniadaniu.

  Dostał burę od sir Richarda i karny bieg z przeszkodami po zakończeniu zajęć. Przyjął to ze spokojem — przyzwyczaił się do ciągłych kar. Jego życie jako jedynego chłopca ze sierocińca na pierwszym roku było trudne. Dręczony przez kolegów z klasy i kadetów drugiego roku, w szczególności pewnej czwórki, nie nawiązał żadnych nowych przyjaźni, a jego jedyna przyjaciółka prawie nie miała dla niego czasu. Choć starał zachowywać się tak żeby nie przynieść wstydu szkole i tak zawsze znalazło się coś nie pasowało Aaronowi, Jamesowi, Arthurowi i John'owi. Był pewien, że za to wymknięcie się i spóźnienie na lekcje znowu mu się dostanie. Już po pierwszym tygodniu z całego serca nienawidził Szkoły Rycerskiej i zastanawiał się jak Dominic wytrzymał to przez te dwa lata oraz jak on, Alex, to zniesie przez te trzy kolejne lata. Trzy długie, męczące i ciągnące się w nieskończoność lata.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 28, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Zwiadowczyni - Maya JonesWhere stories live. Discover now