Wiarygodność tego, co mówił lekko spadła tak szybko jak wzrosła. Dzięki temu, że się wycofał, poczułam się odrobinę bezpieczniej.
Byłam lekko zmieszana, bo sam był do pewnego stopnia nieśmiały i niepewny tego, co robił.
– Nie rób tego więcej dopóki nie odzyskam pamięci... – zamruczałam, patrząc za okno.
Czułam pełne zawstydzenie, oprócz tego nie miałam pojęcia jak akceptować rzeczywistość.Spojrzałam na niego. Siedział patrząc na swoje ręce z uśmiechem. Ramiona miał uniesione i spięte, zupełnie jak mała dziewczynka w oczekiwaniu na efekt jej żartu.
Po chwili poczułam falę zawstydzenia i ukryłam twarz za kołdrą.
- Dlaczego płacisz za moje leczenie? - zapytałam, ledwo wystając spod kołdry.
- Taki mam obowiązek - powiedział cicho.
- Oddam Ci wszystko... jestem pełnoletnia? - zapytałam wychylając lekko głowę.
- Nie oddasz, bo nie przyjmę. Dzieci mnie nie kręcą - powiedział uśmiechając się w moją stronę.Rozejrzałam się.
- Jak nazywa się Twój zespół?...
Spanikował. Automatycznie.
- Skąd wiesz o zespole? - zapytał z lekkim szokiem.
- Pani doktor mi powiedziała - uniosłam jedną brew. - To jakiś sekret..?
Westchnął.
- BTS - powiedział zwracając wzrok w podłogę. - I nie mój zespół... nasz zespół. Ci dorośli faceci to moja druga rodzina.Nazwa skojarzyła mi się ze skrótem BTS, dokładniej z całą resztą jaka tu siedziała. Siedmioosobowy boysband? Co ja robię w takim otoczeniu?
- Pewnie nadal jesteś zmęczona. Prześpij się i niczym nie przejmuj - przesiadł się na krzesła z tyłu sali.Nabrał powietrza i zamknął oczy.
- Ja się wszystkim zajmę - dodał.
Poczułam spokój.Zamknęłam oczy. Chciałam zasnąć i przy okazji dać jemu taką możliwość. Może jak się obudzę to będę coś pamiętać?
Ledwo poczułam jak pocałował mnie w czoło. Nie chciałam tego robić, ale przeciw sobie otworzyłam oczy.
- Przepraszam, to z przyzwyczajenia - uśmiechnął się lekko.
Powrócił na krzesło.Jego słowa znów przybrały sensu. Znów przymknęłam oczy.
- Soo - usłyszałam.
No tak, to ja.
- Hm?
- W ciągu miesiąca dowiesz się w jak wielu miejscach kłamię... - zaszeptał tak, bym usłyszała.
- Od razu mów prawdę - powiedziałam z lekkim zdziwieniem.
Cisza.Dziwne. Kim on dokładnie jest...? Po chwili zasnęłam.
~
Pobudka była energiczna. Obudziłam się z głową w myślach o Jiminie. Zaledwie po dwóch minutach wszedł do sali z trzema siatkami.
- Dzień dobry - uśmiechnął się promiennie.
Chciałam się odezwać ale...
- Pani Doktor powiedziała, że jeśli mi powiesz, że się dobrze czujesz, a serduszko zabije Ci mocno na mój widok, to możesz wracać do domu - powiedział rozpromieniony.Do domu...?
Rozejrzałam się.
- Gdzie mieszkam? - zapytałam.
- Mieszkasz od teraz... bębny proszę; w jednym z apartamentów na obrzeżach miasta. Piękna okolica, ptaszki śpiewają, zielono dookoła, będę mieszkać z Tobą, mili ludzie i w ogóle sielanka - wyszczerzył się w moją stronę.
- To miał być... przekaz podprogowy, czy miałam to przyjąć bez nerwów? - zapytałam.
- Zależy którą opcję wolisz - powiedział z lekkim stresem.Usiadłam i rozejrzałam się. Czułam się o niebo lepiej niż wczoraj.
- Jimin... a dlaczego miałbyś ze mną mieszkać? - zapytałam.
- Właściwie, to nic nie pamiętasz... nic. Więc musisz mieć drugą parę rąk i oczu - znów się uśmiechnął.
- Ale Ty się ślicznie uśmiechasz... - powiedziałam, zakładając ręce.
- Dziękuję Pani - powiedział z uradowaniem na twarzy.
CZYTASZ
Kim jesteś? |♡| Park Jimin
FanfictionByłam na koncercie BTS. Zgubiłam plecak, ktoś mnie potrącił i urwał mi się film. Gdy ocknęłam się w szpitalu, ktoś o imieniu Jimin czuwał przy moim łóżku. Tylko kim ja jestem? |Nie ma scen seksu i kuźwa nie będzie.| |Notka ode mnie, jak ci się nie c...