Usiadłam obok niego. Nawet gdybym chciała iść, nie mam dokąd. Dodatkowy problem leżał w tym, że nie chciałam nigdzie iść.
– Gdzie? – zapytałam.
Nie odezwał się,
– W sensie, że mam sobie iść? – dodałam, by zrozumiał.
Spojrzał na mnie.
– Nie, nie, siedź sobie – podniósł się z zaniepokojeniem.Zapalił światło i przyjrzał mi się. Uśmiechnęłam się lekko, żeby rozładować napięcie.
– Może herbaty? – odezwał się ledwo.
– Nie, dziękuję.
Po co ma się przejmować? Ograniczę pytania i będę udawać, że nie wiem. Zobaczymy, czas pokaże. Tak czy siak nie mam co ze sobą zrobić. Poczułam lekki chłód, chociaż niekoniecznie przez otoczenie.
– Zimno Ci? – tak szybko jak to powiedział poszedł do przedpokoju.Tam podkręcił temperaturę o 5 stopni. Po tym podszedł do mnie, kleknął i spojrzał na dół.
– Nogi do góry – odezwał się.
Gdy usiadłam po turecku spod kanapy wysunął szufladę. Z niej wyjął szary koc, którym mnie owinął. Siedziałam bez słowa, a on uśmiechnął się i przykleił do siebie.Po co kłamał? Jeśli to, co powiedziała Leen jest prawdą, to on mnie nawet nie zna. I tak jak pierwszy dzień go widziałam, już zdążył prawie mnie pocałować. To trochę straszne.
– A Ty nie robisz sobie herbaty? – zapytałam.
– Nie. Dla Ciebie. W ogóle to racja – wstał i poszedł do kuchni.
Odebrało mi chęci do egzystencji. To on tak na mnie działa?Po chwli wrócił. Postawił kubek na stoliku i uśmiechnął się do mnie ciepło. Nagle usłyszałam dzwonek. To w ogóle możliwe? Jimin też zwrócił na to uwagę. Wstał i poszedł do drzwi.
Zanim zdążył do nich podejść ktoś sam sobie otworzył drzwi. Do środka wparował cały zespół z Panem Jinem na czele. Minął pół martwego Jimina i przytulił mnie.
– Moja biedna SooYu!
– Daj jej wziąć oddech – dezwał się Pan trzymany przed "tatę" jeśli dobrze pamiętam.
– Popatrzcie jaka ona słodka – mruknął Pan chodząca nadzieja.Siedziałam w bezruchu, tylko wodziłam za wszystkimi wzrokiem, losowo.
– Cześć – zza nich wysunął się ON.
– Jungkook – znowu to powiedziałam i poczułam potrzebuję leciutkiego uniesienia się, wyprostowania, żeby lepiej mu się przyjrzeć.Kiwnął głową z uśmiechem, a Jimin i niebieskowłosy spojrzeli na mnie dziwnie.
– Jesteś taka urocza, że bym Cię schrupał – powiedział Jin.
– Ty to równie dobrze byś schrupał podłogę, wiecznie głodny – odezwał się lider.Przez resztę przecisnął się Jimin.
– Ale wiecie, że jest grubo po dwudziestej? Po co w ogóle się tu w ogóle wepchaliście? – wystękał do nich.
– No tak, jesteśmy przechodem, bo idziemy na sushi – powiedział ktoś z tyłu, nie dotarło do mnie kto.
– Super – zaczął ich przeganiać rękami za drzwi. – Wynocha, jest wieczór, zero kultury... do widzenia.Po prostu wyszli, Jin, Namjoon i Pan z uśmiechem w kształcie serca oburzeni, a ja nie miałam pojęcia co się dzieje.
W tyle został Jungkook, który obejrzał mnie uważnie, a ja poczułam jak serce mi przyspiesza. Uśmiechnął się do mnie pociesznie i wyszedł za resztą. Po chwili przypomniałam sobie, że Jimin stoi obok.
Zachciało mi się spać. Tę tezę poparło moje ziewanie.
– Chcesz już iść spać? – znów się uśmiechnął.
Gdy wymawiał niektóre słowa, jego głos brzmiał bajecznie.
– Co, co? – chciałam żeby powtórzył.
– Czy chcesz już iść spać? – powtórzył lekko się śmiejąc.
Przecudowny.
– Jeśli Ci to nie przeszkadza...
– W porządku, to tylko do łóżka i już - powiedział spokojnie.Westchnęłam i ledwo się podniosłam.
– Może Cię zanieś~
– Podziękuję – pokręciłam głową.
Po chwili położyłam rękę na klamce od sypialni.
– A co z Tobą? – zapytałam.
– Już idę, tylko dopiję Twoją herbatę – powiedział z uśmiechem.
CZYTASZ
Kim jesteś? |♡| Park Jimin
FanfictionByłam na koncercie BTS. Zgubiłam plecak, ktoś mnie potrącił i urwał mi się film. Gdy ocknęłam się w szpitalu, ktoś o imieniu Jimin czuwał przy moim łóżku. Tylko kim ja jestem? |Nie ma scen seksu i kuźwa nie będzie.| |Notka ode mnie, jak ci się nie c...