~7~ 😒

6.1K 306 118
                                    

Aua... no tak. To Jimin.
– Nie śpię, nie śpię – mruknęłam wrzucając sobie poduszkę na głowę.
– Spóźnisz się na zajęcia – powiedział cicho.

Ręce mnie bolały. W szczególności dłonie. Głowa też mi nie odpuściła.
– Jimin... – wrzuciłam rękę na poduszkę.
– Słucham Panią – o mało nie dostałam zawału, jak usłyszałam jego głos tuż przed swoją twarzą.

Zabrałam poduszkę i spojrzałam na niego.
– Co jest dla Ciebie piękne? – zapytałam.
Spojrzał w bok okazując konfuzję pytaniem. Nie spodziewałam się, że tak postara się znaleźć satysfakcjonującą odpowiedź.
– Ja wiem... taniec? – powiedział.
– A coś... nieruchomego?
Spojrzał na mnie, a potem w sufit.
– Ale to ma być piękno fizyczne, czy psychicznio-doznaniowe? –zaciekawił się.
– I to, i to.

Skierował wzrok na moje usta.
– Uśmiech – oznajmił spokojnie. – Niestałe, nieruchome, piękne doznanie psychiczno-fizyczne.

A to dopiero niespodzianka...

Usiadłam i spojrzałam za okno.
– A skąd pytanie? – znów się rozpromienił.
– Mam sfotografować piękno – odpowiedziałam zamyślona.
– Ciekawe zadanie... subiektywne, więc zdziwię się, jeśli kogokolwiek obleją.

Po chwili czekania na moją odpowiedź po prostu westchnął.
– Tutaj masz ubranie – pokazał na idealnie poskładane kosteczki leżące na pufie. – Przyjdź jak się ubierzesz.

Poszedł sobie. Usiadłam na pufie i zobaczyłam co to. Modny, granatowy golf i czarne jeansy. Obok koszulka z wielkim nadrukiem "Jimin" i logiem BTS. Rany...

Wstałam i ubrałam się, żeby nie ominęła mnie żadna minuta wykładu.
Tym razem, niczym mamusia usiadł obok mnie na kanapie, dał mi do ręki jabłko i wziął sobie moją dłoń jak jakąś rzecz.
– Co Ty... – zabolało mnie, co skwitowałam delikatnym syknięciem.
– Niedobrze...

Podciągnął mi rękaw, po tym podnosząc wzrok na zegar onok nas. 6:56 rano. Naprawdę Jimin? Godzina luzu?
– Mamy czas, widzisz? – uśmiechnął się ciepło.

Zaczął delikatnie masować moją dłoń jak święty artefakt, tuż po uniknięciu zniszczenia.
Miał chłodne ręce, ale przyjemne. Bardzo przyjemne.

Był strasznie skupiony na mojej ręce. Ja za to skupiłam się na jego twarzy. Ugryzłam powoli jabłko. Uśmiechał się jakby doświadczał cudu.

Jimin ma ładne usta. Ładne..? Czy to to samo co piękne? W sensie, że... miałabym sfotografować jego usta? Chodzi bardziej o jego uśmiech. Zresztą nie tylko. Zdziwienie i smutek też.
Rozejrzałam się i odłożyłam jabłko na stolik. On od razu wyczaił okazję i zabrał sobie moją drugą rękę.

Na początku bolało, ale po chwili poczułam ulgę.
– Byłeś masażystą w poprzednim wcieleniu?
– Mogę być Twoim prywatnym, w tym – uśmiechnął się wciąż na mnie nie patrząc.
– Nie było tematu – powiedziałam.

Zaraz, moment. Czy jeśli... pomimo tego, że nie jesteśmy ze sobą, a zdarza mi się go całować, to znaczy, że ja chcę, co z kolei znaczy, że mi się podoba?

Spojrzałam na niego nerwowo.

Zwrócił oczy na mnie.
– Zabolało? – podniósł moją rękę i pocałował ją.
– Nie baw się w mamusię, która całuje kuku – mruknęłam.
– Może Ty chcesz się w nią wcielić? Cały czas robię sobie krzywdę – pokazał swój idealny uśmiech.

Spojrzałam na niego wzrokiem kata.
– No tak, tak, już nie będę... w najbliższe pięć minut – dodał spokojnie.
– Może ja już lepiej pójdę... - wydusiłam.

Kim jesteś? |♡| Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz