XV. Mrok

359 33 10
                                    

- Istotnie -mruknął w zamyśleniu- Moja klątwa może tutaj pomóc. Mam jednak jeden maluczki problem z rzuceniem jej. Brakuje mi najważniejszego składnika.

Pomyślałam o tym, jak Regina rzucała tę klątwę i uświadomiłam sobie, czego mu brakowało. Serca ukochanej osoby. Belle póki co była dla niego tylko gosposią, a poza tym nie mogłam pozwolić mu jej zabić. Bo fabuła by się sypnęła.

- Nie rzucaj klątwy sam -powiedziałam niepewnie- Możesz się przecież wysłużyć kimś innym, kto włada magią. Zrobisz parę deali i gotowe.

Rumpelsztyk zatrzymał się wpół kroku i wbił we mnie krokodyle spojrzenie.

- Nieźle knujesz -powiedział pstrykając palcami po czym machnął od niechcenia ręką- Szkoda tylko, że żadna z moich uczennic nie jest wystarczająco potężna.

- A ja wiem, że jest -wzruszyłam ramionami.

- Nawet jeśli, mądralo, jak zlecę to komuś innemu, sam zostanę przeklęty -dodał gwałtownie, już niemal krzycząc.- Po co mam rzucać klątwę na samego siebie?! Myślisz, że nie mam nic innego do roboty?

On faktycznie był szurnięty.

Przebiegłam myślami po wszystkich scenach dotyczących klątwy. Lepiej mi się myśli na stojąco, więc podniosłam się z krzesła i podeszłam do okna.

- Potrzebujesz furtki -rzuciłam- Czegoś co przywróci ci pamięć, kiedy przyjdzie na to czas.

Nagle zdałam sobie sprawę z tego, że zostałam jego skarbnicą wiedzy. Mogłam pomóc mu z Mroczną Klątwą dzięki temu czego dowiedziałam się oglądając serial. Współpracując oboje mogliśmy wiele zyskać. 

Jednak opłacało się obejrzeć cały serial 3 razy pod rząd.

- No dalej, pani Wszystkowiedząca -rzucił skrzekliwym głosem, zatrzymując się przy stole i uderzając w niego pięściami- Czego potrzebuję?!

Przed oczami stanęło mi jego pierwsze spotkanie z Emmą w Storybrooke.

- Wybawiciela -mruknęłam w zamyśleniu.

- Łatwo ci mówić! - odwrócił się na pięcie i ponownie zaczął chodzić w kółko.- Tak wyjątkowe osoby nie trafiają się na zawołanie!

- To nie takie trudne jak jest się Mrocznym -skrzyżowałam ręce na piersi- Wystarczy dziecko, które będzie owocem prawdziwej miłości.

- Taak -warknął sarkastycznie- Bo to takie znaleźć jest jeszcze prościej.

Westchnęłam ciężko i opuściłam ramiona wzdłuż ciała.

- Żeby mieć absolutną pewność, sam zeswataj rodziców.

- Czy ja wyglądam na cholerną swatkę? -warknął.

- Od czegoś masz swoje umowy. Możesz zawrzeć parę w odpowiedni sposób. Jesteś przecież mistrzem manipulacji.

- Istotnie, jestem -powiedział z dumą i zamyślił się przez chwilę.

Nagle wykonał dziwny ruch. Jakby niewidzialna lina pociągnęła go w stronę drzwi.

- Wszystko dobrze? -zapytałam.

- Ktoś mnie przyzywa -machnął ręką w moją stronę przez co nie mogłam się poruszyć.

- Co to ma być? -zawołałam przerażona.

Nagle od stóp do głów zaczęło mnie coś oblepiać. Była to średniowieczna zbroja, która pojawiła się znikąd i przywarła do mojego ciała. Potem mną szarpnęło i znalazłam się obok rzędu podobnych zakutych łbów. 

- To, żeby nikt nie zwracał na ciebie uwagi -rzucił Rumpel- Niedługo wrócę i jeśli nie chcesz, żebym dodatkowo zabrał ci głos, siedź cicho.

Niezdolna do jakiekolwiek ruchu, patrzyłam przez otwory w przyłbicy jak znika za drzwiami. Przeszło mi wtedy przez myśl pytanie, czy zbroje obok mnie są puste, czy też siedzą w nich jacyś nieszczęśnicy zamknięci przez Mrocznego.

Chwilę później do komnaty weszła Belle z miotełką w ręku i zaczęła odkurzać wielkie półki z książkami oraz oczywiście rząd zbroi rycerskich.

Bardzo starałam się nie wydawać żadnych dźwięków, kiedy podeszła do mnie, a delikatne piórka jej miotełki przedostały się przez otwory przyłbicy i połaskotały mnie po nosie. Poczułam, że zbiera mi się na kichnięcie ale starałam się z tym walczyć. 

Wciągnęłam gwałtownie powietrze i zatrzymałam je w płucach. Niestety wydałam przy tym lekki szelest, przez co Belle zatrzymała się i spojrzała z zainteresowaniem na przyłbicę.

Zbliżyła się nieco zaglądając niepewnie w otwory. Odwróciła w ręce miotełkę, tak, że teraz to jej uchwyt był skierowany w moją stronę po czym delikatnie uchyliła nim klapkę. Kiedy mnie zobaczyła podskoczyła ze strachu i przewróciła się na ziemię z brzdękiem upuszczając mi metalową blaszkę na twarz.

Chciałam pomóc jej wstać ale ciągle byłam sparaliżowana zaklęciem Rumpla. Więc mogłam tylko wyszeptać:

- Nie bój się to tylko ja 

Belle podniosła się powoli i otrzepała sukienkę, po czym jeszcze raz podniosła klapkę mojej zbroi, tym razem ręką.

- Co ty wyprawiasz?! -zganiła mnie po cichu, rozglądając się czy pan domu nie wraca do pomieszczenia- Chowasz się tu przed Mrocznym?

-Właściwie to on mnie tu chowa przed... sama nie wiem czym -chciałam wyciągnąć ku niej dłoń ale moje ciało nadal nie zamierzało wykonywać żadnych ruchów- Jestem Jena.

Belle uśmiechnęła się lekko.

- Chciałabym powiedzieć, że mi miło ale niestety niezbyt to miłe okoliczności poznawania nowych osób -westchnęła- Czym zawiniłaś, że cię tu przywlókł?

- Właściwie to nie ja zawiniłam, a on -zaśmiałam się bez humoru i już chciałam jej opowiedzieć co się stało, kiedy ta gwałtownie zatrzasnęła mi przyłbicę i rzuciła się w kierunku okna udając, że zmywa rąbkiem spódnicy jakąś plamkę na parapecie.

W tym samym momencie drzwi otworzyły się z hukiem i przeszedł przez nie Rumpelsztyk.

- Zabieraj się stąd! -warknął do Belli- Posprzątasz później teraz mam mnóstwo pracy.

Ta spuściła głowę i wyszła rzucając mi na odchodne krótkie spojrzenie

W drzwiach minęła się z inną kobietą. Stukot jej obcasów odbijał się echem po całym pomieszczeniu. Była ubrana podobnie do mnie- skórzane spodnie, sznurowane kozaki, koszula i kaftan z dużym kołnierzem, a jej ciemne brązowe włosy związane były w warkocz opadający swobodnie na plecy. Nie od razu rozpoznałam w niej Złą Królową. Choć raczej jeszcze Reginę bo nie wyglądała na taką sukę jak za czasów swojej świetności.

- Nie chcę tego -rzuciła i z impetem upuściła na stół książkę w srebrnej oprawie- Nie zamierzam więcej używać magii. To złe.

- Och dearie, dearie -zanucił Rumpel- Zbyt szybko się poddajesz. Powiedz mi jak się czułaś...

- No cóż, kiedy wysłałam moją matkę do... -wyrwała się Regina

- Nie o to pytam, dearie -tym razem to on jej przerwał, wykonując przy tym ten swój zabawny gest rękami przez co omal nie parsknęłam śmiechem- Pytam o to jak się czułaś używając magii?

- To nie ma znaczenia, bo nie zamierzam tego robić ponownie -mruknęła.

- Dlaczego?

Regina spuściła wzrok na parę sekund, a kiedy spojrzała na niego ponownie jej postawa emanowała siłą.

- Ponieważ to było cudowne uczucie -rzuciła krótko, na co Mroczny uśmiechnął się i zaklaskał w dłonie jak małe dziecko.

- To się świetnie składa -mruknął i zarechotał przeraźliwie- Teraz ja pomogę ci okiełznać moce, a ty zrobisz coś dla mnie później.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 19, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nie tak dawno temu...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz