Rok później
-Daniel -
-Kevin, Isabell co wy tutaj robicie?- zapytałem, trzymając na rękach malutką Clary. Byłem właśnie w trakcie przygotowywania śniadania dla maluszków.
Kevin z żoną mieszkają w Reginie już od paru dobrych miesięcy. Isabell rok temu urodziła piękną zdrową córeczkę- Milli Mellody Larson. A ja zaprzyjaźniłem się z Kevinem i resztą przyjaciół Mellody. Nawet Collin stał się moim przyjacielem, mimo że na pocztku nienawidziliśmy się.
Niestety żadko z nimi gdzieś wychodzę, bo nie lubie zostawiać maluchów. Chociaż ich wszytskie " ciocie ", bardzo chętnie by się nimi zajęły, a zwłasza Dominica. Moja siostra po prostu je pokochała... Najmocniej i tak kocham je chyba ja, traktuje je jak własne dzieci. Niestety, nim nie jestem, ale pomocny Kevin nauczył je mówić na mnie tato.
Gdyby Mellody się o tym dowiedziała, to by mnie chyba rozszarpała. Lecz wszyscy twierdzą, że zasługuję na to miano. Nie powiem, że jest mi łatwo samemu, ale robie wszystko najlepiej jak potrafię. Robie tak, aby Mell mogła być ze mnie dumna. Wiem, że ona mnie już nie kocha i nawet się nie łudze, że kiedyś znowu to zrobi. Moje uczyucie do niej, nie umiem go określić, potrzebuję jej. Myślę o niej przynajmniej raz dziennie. Ale to nie jest tak wielkie uczucie jak u np Demi i Dereka lub Kevina i Isabell. Po Prostu jest dla mnie ważna i się o nią martwie.
Czy zacząłem się z kimś spotykać? Nie, jeszcze nie znalazłem takiej osoby i chyba na razie nie szukam. Boje się, że kiedyś będe idętyczny jak mój ojciec i ją skrzywdze. Chociaż ostatnio coraz więcej czasu spędzam z Elizabeth.
-Dostaliśmy wiadomość od Alana i Seby, że chcą przyjechać i coś nam powiedzieć, ale nie wiedzą czy chcesz ich tutaj widzieć. - stwierdziła Isabell, w jej oczach widniała nadzieja, że zobaczy przyjaciół. A ja widząc to nie mogłem odmówić mimo, że to najpewniej przez nich straciłem moją Mellody. Tylko wiem też, że gdyby nie oni to i tak znalazłaby sposób...
- niech przyjadą, zawsze u mnie w domu znajdzie się miejsce dla przyjaciół Mell
CZYTASZ
Walcząc o marzenia
ActionMyślałam, że wszystko zaczyna się układać, ale nad moim szczęściem zbierały się czarne chmury. Od zawsze chciałam spełniać marzenia, a rodzina starała się mi pomagać ze wszystkich sił... Teraz muszę podjąć kroki przez które mogę już nigdy nie spełni...