Nie, to jeszcze nie koniec. Otworzyłem oczy. Widziałem przed sobą nieskończoną biel. Czułem rytmiczne bicie czegoś, co przypominało serce. Wyglądało inaczej niż ludzki organ, była to raczej niebieska sfera energii, pulsująca od mocy. Serce wszechświata. Serce Boga. W jednej chwili przez moje myśli przepłynęła fala milionów wspomnień, ze wszystkich żyć od początku mojego istnienia. Widziałem również wspomnienia innych grzechów. Widziałem też myśli samego Boga. Poznałem jego narodzenie, poznałem początek świata, zobaczyłem emocje, które nim kierowały podczas całego istnienia. Dobrze, że jednak byłem czymś więcej niż ludzie. Zwykły człowiek oszalałby, gdyby to zobaczył. Wiedziałem, że jest zły. Gniew, to nie jedyna cecha którą w sobie zostawił. Było ich znacznie więcej, a pycha była jedną z nich. Było też kłamstwo. Była również zawiść, zemsta, zdrada. Wszystkie te cechy nie były cechami ludzkimi - należały pierwotnie do stwórcy. On stworzył człowieka na swoje podobieństwo. Potem mnie olśniło. Dopiero teraz, po odzyskaniu wspomnień, to zrozumiałem. Byliśmy jego brakującymi cechami, ale nie zesłał nas na ziemię celowo. To był wypadek przy pracy. Nie dało się władać światem z tak wieloma złymi cechami i ta sama siła, która pozwoliła dla Boga stworzyć wszechświat, oddzieliła nas od niego. Nie mieliśmy wtedy jeszcze własnej świadomości. Dopiero pobyt na ziemi pozwolił nam na wejście w jej posiadanie. Pech dla niego, gdybyśmy nadal byli zerojedynkowymi cechami bez własnej woli, na pewno udałby się plan chaosu. Nie wiedziałem jednak jak mam temu zapobiec. Nie miałem kończyn, żeby ścisnąć serce. Poza tym, fizyczna siła i tak na nic by się zdała przeciwko niematerialnemu bytowi. Jednak poczułem wtedy coś dziwnego. Coś, co przepełniło moją jaźń. Poczułem dziwne wibracje, jakby zastrzyk ziemskiej adrenaliny. Nie wiem do teraz jak to nazwać. Poczułem, że jestem w stanie zrobić wszystko. Wtedy zrozumiałem. Była to ta sama siła, która pozwoliła Bogu stworzyć wszechświat. Kiedy przepływała przez niego samego, musiała przepłynąć również przez nas, w końcu byliśmy teraz jego częścią. Poczułem moje „rodzeństwo". Wiedzieli to samo co ja. Również odzyskali wspomnienia. I również wiedzieli co musimy teraz zrobić. Chcę tego. Pragnę władzy, pragnę kobiet, pragnę całego świata. Ale pragnę też sprawiedliwości i dobra dla istot zamieszkujących wszechświat. Może i jestem z natury chciwy, ale mam też inne ludzkie uczucia. Wytężyliśmy wszystkie siły mentalne i skupiliśmy je na jednym punkcie. Nawet Lenistwo włączył się do walki, przełamując swoją dominującą cechę. Bóg miał rację, wszystko da się kontrolować z pomocą motywacji. Z całych sił powiedzieliśmy „ścisk", a słowo ciałem się stało. Serce Boga zaczęło pulsować coraz mocniej i mocniej, uginając się pod naporem naszej energii. Wyglądało to, jakby ktoś zaczął ściskać balon. Przepełniona sfera nie wytrzymała presji i pękła, wylewając z siebie niebieski, wibrujący w przestrzeni płyn.
-CO WY ZROBILIŚCIE?! - krzyczał Bóg. - CZY WIECIE CO SIĘ TERAZ STANIE? CAŁY WSZECHŚWIAT PRZESTANIE ISTNIEĆ! KTO NAD NIM ZAPANUJE?!
-Nie trudź się, przez wieki w niego nie ingerowałeś. Nie jesteś najwyższą istotą. Nawet od Ciebie jest ktoś wyżej. Niczym się nie różnisz od ludzi, którymi tak gardzisz. Wszechświat poradzi sobie bez Ciebie - rzekł Chciwość.
- HA HA HA ZDYCHAJ! POCZUJ W KOŃCU TO, CO CZUŁEM PRZEZ MILIONY LAT! - Wrzeszczał zazdrość w nieopanowanym amoku.
I krzycząc, Bóg wydawał powoli z siebie ostatnie tchnienia. Bezsilnie próbował zapanować nad tym, co się dzieje wewnątrz niego. Sfery nie dało się zatamować. Gdy ostatnie krople płynu wypływały z serca, Nieczystość zadała mi pytanie.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, co teraz z nami będzie?
- Wiem, siostro. - powiedziałem. - Ale wiem, że robimy to dla większego dobra. Chcę tego. Życia na ziemi jednak czegoś mnie nauczyły.
- Ach, Ty wiecznie czegoś chcesz. - Czułem, że gdyby miała twarz, właśnie by się uśmiechnęła.
- W końcu miałem możliwość odpłacenia się za to co mi zrobił. - Powiedział zazdrość. - W sumie, to dobrze że tak się stało. Niczego już nie żałuję.
Ostatnie krople uleciały, a my, razem z całym bogiem pękliśmy na miliardy kawałków. Kawałki te rozsypały się po całym wszechświecie, jak płatki śniegu spadające zimą na miasta. Pamiętam, że gdy spadałem w dół, usłyszałem jak jakieś dziecko pyta mamy czy to śnieg. Jego mama musiała być zdziwiona, w końcu był środek lata. Cudowne jest życie w niewiedzy. Świat będzie istniał dalej, bez zbędnych Bogów, kontrolowany jedynie przez siłę, której sam Bóg nie był w stanie zrozumieć. Ale wątpię, żeby ona miała jakąkolwiek świadomość. A jeśli ma, wątpię żeby chciała sama siebie wytłumaczyć.
CZYTASZ
Siedem grzechów głównych
Mystery / ThrillerGrzech prowadzi do zła. Zło to brak dobra. Czy aby na pewno? Historia o cierpieniu, śmierci oraz poświęceniu. Przeczytajcie a zobaczycie, że oczywiste zło nie zawsze jest oczywiste a oczywiste dobro może być z natury złe.