Witam zgromadzonych czekoladowymi ciasteczkami - maczane w słodkiej lemoniadzie smakują jak drugie niebo. Przepełnia ich radość - och, jak dobrze, że przed zejściem poczują choć trochę nieludzkiego ciepła, tam na dole jest bardzo chłodno. Niedaleko rumiane dzieci wylewają łzy, gdyż nie mogą posiadać cholernych bluz Thrashera - czyż to koniec naszej ery?
Woda czy wino? Serdecznie proszę, nie każcie im wybierać - to tylko żałośni naiwniacy. Wróble mówią, że los jest już przesądzony - wszyscy skończymy na zboczach pałających gór, śpiewając frasobliwą serenadę do brata księżyca. Już czuć w ustach brokat, ach, herbata z cytryną i kaszmirową sukienką nie smakuje tak jak dwadzieścia lat temu, prawda? Płaczemy, śmiejemy się, ale nigdy nie zdajemy sobie sprawy, że chyba też umieramy.
Gdzieś uzależniona młodzież skrywa się w starych domach, zakurzone huśtawki stoją w miejscu, czyż to koniec naszej ery? Zjeżdżalnia w srebrnym brokacie, wreszcie wszyscy na tym brudnym świecie widzą nasze światło - zagrajmy hymn dla naszego mroku, jesteśmy wyzwoleni. Drodzy obywatele, oto przedstawiam traktat o zniszczeniu Rzeczpospolitej - miłego umierania.
Przepraszam, mamusiu. To naprawdę koniec tej cholernej ery.
CZYTASZ
tumiwisizm (opowiadania)
Truyện Ngắnskłonność do tracenia siebie w obliczu niebios = rozważania na temat licznych problemów, twarzy miłości oraz dzisiejszego świata.