Zapakujmy walizki o świcie, ten świat nie zasługuje na podziwianie naszych rozplecionych warkoczy. Unieśmy dłonie, uciekając pośród posępnych drzew - czyż nie cudownie jest w pełni czuć smak naszej namiętności?
Nasza miłość to błogosławieństwo, Boże, miej nas w opiece, dopomagaj współczesnej Ameryce. Posyp popiół na nasze zmierzwione włosy - z prochu powstaliśmy, w proch się obrócimy, z prochu jesteśmy. Wschód słońca staje się ostatnim oświetleniem (uwielbiam, kiedy stajemy się jednością, a rozplecione warkocze opadają na jedwabne sukienki).
Ucieknijmy o świcie, musimy to zrobić. Skowronki miauczą na nasz widok, wróble tracą oddech, drzewa szepczą, jesteśmy powodem hańby naszych rodzin. Zamieńmy się w proch, o proszę, najmilsza. Królowo Rodzin, módl się za nami, potrzebujemy kubków mdlącego rosołu. Uważają nas za dziwadła - szkoda, nie widzieli naszych platonicznych myśli.
CZYTASZ
tumiwisizm (opowiadania)
Cerita Pendekskłonność do tracenia siebie w obliczu niebios = rozważania na temat licznych problemów, twarzy miłości oraz dzisiejszego świata.