ROZDZIAŁ.18

154 18 3
                                    

-Stan...mogę Cię na słowo?- zapytałem się trenera podjeżdżając do niego. Mówiłem to dosyć surowym głosem. Po raz pierwszy zwróciłem się do niego po imieniu.

-Oczywiście Zygzak!- odpowiedział wesoło udając się ze mną pod namiot Rust-eze.

-Przemyślałem kilka rzeczy i stwierdziłem, że nie mogę dłużej tego ciągnąć...

-Znaczy się?

-Zwalniam Cię!- odparłem szczerząc się. Zdziwiłem się, że ten cały czas zachował swój niewinny, dziecięcy uśmiech.

-W porządku. Byłeś strasznie niepokorny.

-Nie nadajesz się na trenera i tyle w temacie.- burknąłem odjeżdżając.

-W takim razie ty zastanów się, czy nadajesz się na wyścigówkę.- po tych słowach zatrzymałem się.

-Co proszę?

-Pewność siebie zabija.

-Jej brak też.

-Zawsze są dwie strony medalu. Skoro ja jestem złym trenerem może to równoważyć z tym, że nie umiesz jeździć.

-Teraz będziesz zwalał winę na mnie? Po prostu jedź stąd.-warknąłem, a z jego ust nie schodził banan. Nagle zaczął się śmiać.- Czego się śmiejesz?

-Patrzyłem historię twoich wyścigów. Przykro mi z powodu śmierci Renaulta. Numer 21. Jak widać jego pewność siebie zabiła...a ciebie?

-To jest psychiczne...-szepnąłem.- Nie mieszaj w to Matta! To był wypadek!

-Nie twierdzę, że nie. Tylko, jak będziesz jeździł z taką pewnością siebie to nie masz pewności, że i ty nie skończysz, jak on...

-Jesteś psychiczny! Lecz się!- krzyknąłem.

Zaśmiał się.

-Powodzenia Panie McQueen... przemyśl tylko sobie. Może jednak nie warto, abyś mieszał się w wyścigi...

******

Wracałem z Mańkiem  do Bostonu. W telewizji wszyscy mówili o mnie. Sława...kocham ją. 

-...pogłoski głoszą, że McQueen już po pierwszym wyścigu zwolnił swojego dotychczasowego szefa ekipy! A to dopiero początek sezonu! Nieprawdopodobne!- mówił Cartrip w telewizji.

Wtedy niespodziewanie przypomniały mi się słowa Stana. "Może jednak nie warto, abyś mieszał się w wyścigi..."

Czemu ten psychol wspomina o Mattcie? To był zwykły wypadek! Ale w sumie...gdybym wtedy nie wyjechał na tor może by żył? Czy to możliwe, że przyczyniłem się do jego śmierci? Nie myśl tak McQueen. Ten psychopata wpłynął na twoje myśli. Urodziłeś się aby jeździć!

-Nad czym myślisz Szefie?- zapytał się mnie Maniek. Wzdrygnąłem.

-Ja?! Zamyśliłem się...- odparłem szybko.

-Znowu Matt?

-Po części...Stan to psychopata!- warknąłem

-Rusteze mają znaleźć dla ciebie kogoś lepszego. Nie przejmuj się tym teraz. Wracamy do Bostonu. Musisz w końcu odstawić nagrodę na półkę!- mówił z ekscytacją. Szkoda, że jej nie podzielałem.- Coś czuje, że chodzi o więcej niż o Stana...prawda Szefie?

-Znaczy wiesz...-zacząłem niepewnie.- Czy to możliwe, że przyczyniłem się do śmierci Matta?

-Znaczy Renaulta? Szef bredzi. Wypadków jakich wiele.

-Nie w tym rzecz Maniek!-wtrąciłem.- Może ja wtedy no...

-Powinieneś co?

-Jak kazał "ojciec". Zostać bankierem. Przynajmniej nie byłbym z nim skłócony, a Mattowi by się nic nie stało.

-Szef widzi to złoto co dzisiaj zdobył!?- zapytał, a ja spojrzałem na stojący na półce obok gadżetów drobny puchar.- To jest malutka część tego co już masz na koncie. Pomyśl o tym, że do tej całej kolekcji za kilka miesięcy dołączy Złoty Tłok!

-Czy mi na tym zależy...-westchnąłem.

-Nie mogę słuchać twoich bredni McQueen.-burknął. Chyba go zdenerwowałem.- Bankier? Naprawdę? Uważasz, że tak byłoby lepiej! Masz dar i go wykorzystujesz. Twój ojciec jest zbyt samolubny, aby to dostrzec. A Matt? Wypadek...przypadek. Skąd Szef wie...może gdybyś nie wyjechał Renaultowi stało się to samo. Widziałem ten wyścig!- krzyczał.- Zrobiłeś unik...on miał mniej szczęścia. Co kogoś czeka, tego nie minie. Ciebie nie minie sława...a jego nie minął i wypadek.

Zapadła cisza. Zastanowiłem się nad tym. Może i Maniek ma racje. To Stan mi zawrócił w głowie, że tak myślę. Przez resztę drogi powrotnej do Bostonu nie odzywaliśmy się do siebie.

******

Maniek zatrzymał się, a ja wraz ze zdobytym trofeum wyjechałem z przyczepy. Zbliżyłem się do drzwi i już miałem zamiar je otworzyć, gdy usłyszałem Mańka włączającego silnik.

-Maniek!- krzyknąłem, gdy ten miał zamiar wyjechać z mojego podwórka.- Dziękuje.

-Nie ma sprawy Szefie. Że Szef umie takie słowa?- zaśmiał się- "Dziękuje"

-Nie pozwalaj sobie na za wiele Maniuchna.- odwzajemniłem. Prawdą jest to, że śmiech jest zaraźliwy. Jego śmiech jest gorszy od wirusa. 

-Do zobaczenia Szefie.- zakończył odjeżdżając.

Wjechałem do mojego mieszkanka i zapaliłem światło. Moje nowe złotko odłożyłem na półkę. Wtedy zauważyłem album, który robił Matt. Zdążył już pokryć się warstwą kurzu. Zdjąłem go i przetarłem gumą. Ostatni zwycięzca jaki pojawił się w albumie to Pan Król- sezon 2003. Zdecydowałem się go uzupełnić.

Podjechałem do komputera i wydrukowałem zwycięskie zdjęcia Króla z sezonu 2004 i wyszukałem ile punktów zdobył- również i to wydrukowałem. Dłuższą chwilę zajęło mi odnalezienie kleju lub czegokolwiek co nadawałoby się do przyczepienia tego do strony. Ostatecznie znalazłem klej do łat...nie wiem skąd to mam. Starannie wysmarowałem zdjęcie i tekst klejem po czym położyłem na kartce albumu. Najechał na to dla pewności oponą, aby porządnie to dokleić. Po wszystkim z dumą popatrzyłem na uzupełnioną stronę. Znowu poczułem się, jak w podstawówce. Lekcje plastyki nie były moją mocną stroną, lecz lubiłem je pewnie przez nauczycielkę...NO CO! Była całkiem niezła...

Teraz w jej miejscu pojawiły się fanki. Dzisiaj po raz pierwszy doświadczyłem "pokazania reflektorów". Wow...tyle powiem. I weź tu nie kochaj sławy. W drodze do Stana zaczepili mnie fani. Kilka zdjęć, autografów, lun komentarzy w stylu "Powodzenia za tydzień" i tym podobnych. Podobało mi się to. Mogłem również bez ograniczeń robić Ka-Chow. Tam gdzie padało światło naklejki gościł i wiwat! I to jak skandują moje imię..."Zygzak! Zygzak!" Stan gadał głupoty mówiąc, że się nie nadaje

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI ŚWIĄT WIELKIEJNOCY! ALLELUJA! :D
Ten uczuć, gdy masz urodziny w Poniedziałek Wielkanocny i część klasy zadeklarowała pielgrzymkę do mojego domu z McQueenami i czekoladowymi króliczkami- czekam XD (Czuje się staro tak z innej beczki ;<<)
Co do rozdziału skorzystałam tutaj z waszego pomysłu i mam nadzieje, że nie zjebałam za przeproszeniem XD
Tutaj wspomnę, że zbliżamy się do końca "Young McQueen" Przewiduje jeszcze kilka rozdziałów. Później planuje książkę w okresie po wydarzeniach z "Aut 3" w nawiązaniu do "SalQueen: What's next?" i "Young McQueen". SPOILER! BĘDZIE TAM CRUZ! (to was zaskoczyłam XD) I najprawdopodobniej będzie humanizowana...z kilku prostych powodów. Między innymi- powoli odzwyczajam się od pisania z perspektywy człowieka i na J.Polskim o mało nie napisałam "Kamila uderzyła go w maskę". Gorsza sprawa, że przeczytałam tak pani...mieli bekę xD. Tak, że no...napiszcie co o tym sądzicie i czy będzie ktoś wgl to czytał. Z mojej strony to tyle! Spędźcie te miło te Święta <3 Miłego dnia/popołudnia/wieczora/nocy!
Ps. CHWAŁA TEMU CO TO PRZECZYTAŁ!

YOUNG MCQUEEN- AUTA (CARS)Where stories live. Discover now