Po piętnastu minutach przyszedł Manu...
-Oglądamy coś?
-Tak. Pójdę po Paul'a, niech ogląda z nami.
Zapukałam do jego pokoju i weszłam.
-Hejjj
Paul leżał na łóżku i robił coś na telefonie.
-Hej księżniczko.
-Będziesz oglądał z nami?
-Z nami, czyli?
-Ze mną i Manu.
-A co będziemy oglądać?
-Jakiś film, Manu wybiera.
-Byle nie komedia romantyczna.
Uśmiechnęłam się. Wróciłam do swojego pokoju gdzie Manu wybierał film.
-Pójdę jeszcze po popcorn.
Weszłam do kuchni, gdzie nie było nikogo. Wyjęłam popcorn z szafki i wróciłam na górę. Położyłam się na łóżku miedzy Manu i Paul'em. Oglądaliśmy Szybcy i wściekli 3. Nigdy nie oglądałam i żałuję. Film jest zarąbisty.
-No to ja nie będę wam przeszkadzać. Tylko... bez dzikich seksów!-odezwał się Paul.
-U was to rodzinne?
-Prawdopodobnie.
Wyszedł z mojego pokoju, a ja zostałam sama z Manu.
-Nastia?
-Hmm?
-Wiesz, chodzi o to co było w parku.
-Noo...
-Nastia... czy chcesz być moją dziewczyną?
-Manu. Posłuchaj. Znamy się kilka dni. A poza tym... czuję, że moje serce bije dla kogoś innego. Przepraszam, jeśli cię zraniłam. Ale chyba nie jestem jeszcze gotowa na związek z tobą.
-Ahh... rozumiem. I chyba wiem o kogo ci chodzi.
-Manu...
-Lepiej będzie jak wrócę do siebie.
Wstał z łóżka i po chwili wyszedł z mojego pokoju. Nie wiedziałam co zrobić. Poczułam, że do oczu napływają mi łzy. Jednak to nie moja wina, że zakochałam się w kimś innym...
* Następnego dnia*
Długo nie mogłam zasnąć. Wiedziałam, że go zraniłam. Obudziłam się wcześnie. W samej piżamie i bez makijażu zeszłam do kuchni. Nie było nikogo, więc wstawiłam wodę na herbatę. Po kilku minutach ktoś zadzwonił do drzwi.
Boże, kogo o tej godzinie niesie?
Wstałam i podeszłam do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam...
-Jacob? Co ty tu robisz? O tej godzinie?
-Wszystko wiem.
Wszedł do domu i zamknął drzwi.
-W sensie co wiesz?
-O tym, co się wydarzyło miedzy tobą a Manu.
-Nic się nie wydarzyło!
-Pokłóciliście się.
-I co ci do tego?
-Może porozmawiajmy u ciebie w pokoju...-powiedział patrząc ponad moje ramię. Stał za nami wujek.
-Więc lepiej chodźmy.
Zaprowadziłam Sartorius'a do mojego pokoju. Zamknęłam drzwi. Odwróciłam się, a chłopak złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. Nasze twarze dzieliły milimetry.
-Wiem, kogo kochasz.
Pocałował mnie. Ale zupełnie inaczej niż Manu. To było takie wspaniałe. Po chwili odsunął się ode mnie.
-Jacob! Co to było?
-Manu wszystko mi opowiedział.
-Ale to nie znaczy, że masz przychodzić do mnie o siódmej rano i mnie całować!
-Ciszej!
-Dobra. Więc po co przyszedłeś?
-Bo chce wiedzieć prawdę. Zakochałaś się we mnie?
Nastała chwila ciszy. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
-Tak...
Patrzyłam w dół, na swoje kapcie jednorożce. Czułam, jak robię się czerwona jak burak.
-Spójrz na mnie.
Jednak ja dalej patrzyłam się na podłogę. Chłopak delikatnie podniósł moją głowę za podbródek. Musiałam spojrzeć mu w oczy.
-Nastia...
-Nie, Jacob. Za dużo na jeden dzień. Nie chce być z kimś kogo znam kilka dni.
-Na początku roku będzie potańcówka. Pójdziesz ze mną?
-Zastanowię się. Muszę wszystko przemyśleć.
-Ja już lepiej pójdę...
Jednak ja złapałam go za rękę.
-Zostań. Naszykuje się i po śniadaniu pójdziemy do parku.
Jacob pokiwał głową i usiadł na kanapie. Ja wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Wróciłam do pokoju i usiadłam przy toaletce. Dziwnie się czułam. Robiłam makijaż, i czułam, że Jacob na mnie patrzy. Strasznie trzęsły mi się ręce.
-Już. Jestem gotowa.
-Trochę się zeszło.
-Nie narzekaj.
Wyszliśmy z mojego pokoju i poszliśmy do kuchni. Nic nie było naszykowane, więc musialam radzić sobie sama.
-Naleśniki czy jajecznica?
-I to i to przypalisz.
Odwróciłam się do Jacob'a z wymownym spojrzeniem.
-Skoro jesteś taki mądry to sam coś ugotuj.
-No dobra.
Okejj, tego się nie spodziewałam.
Jacob zaczął wyjmować różne składniki. Nie zwracałam na niego uwagi. Wyjęłam telefon i zaczęłam przeglądać social media. Po jakichś dziesięciu minutach poczułam piękny zapach.
-Co zrobiłeś?
-Naleśniki.
Wstałam z krzesła i podeszłam do chłopaka. Jego naleśniki były takie rumiane i apetyczne.
-Jeszcze nie bierz. Ksiezniczce trzeba podać.
Wziął talerz, położył naleśnika. Posmarował go Nutellą i ozdobił owocami z bitą śmietaną.
-Proszę bardzo.
Podał mi pięknie przygotowany talerz na stół.
-Jezus, Jacob! To wygląda zajebiście!
-Do Jezusa mi jeszcze dużo brakuje.
Uśmiechnęłam się i zrobiłam pierwszy gryz.
O MAJ GASZZ! TO POPROSTU NIEBO! JEZU, NIC LEPSZEGO W ŻYCIU NIE JADŁAM!!!
-Smakuje ci?
-Jacob! To jest zajebiste! Jak ty to robisz?
-Tajemnica zawodowa.
-No błagam. Naucz mnie.
-Nie. Sorry.
Usiadłam na krześle i kolejnego naleśnika zrobiłam sobie sama. A on w tym czasie zaczął śpiewać(media).
-Weź się przymknij i daj żyć.
-Ej, ja jestem sławny. Mogę robić co chce.
-A ja mam to w dupie.
-Powinnaś krzyczeć i piszczeć na mój widok.
-Ale tak nie jest. Sorry.
Popatrzył się na mnie jakbym mu co najmniej chomika gazetą zabiła.
-No co?
-No nic.
-Już ja lepiej śpiewam.
-Ta, na pewno.
-Chcesz się przekonać?
-No dawaj.
Zaczęłam śpiewać jego piosenkę. Gdy skończyłam patrzył na mnie jak osłupiały.
-No co? Szczena opada?
-Laska! Jaki ty masz glos!
-Dziewczęcy, jak ty.
-Osz ty mendo!
-Ej, to mój tekst. Wymyśl sobie coś lepszego.
Popatrzył na mnie i zaczęliśmy się śmiać. Sama nie wiem z czego. Po prostu ryliśmy się jak opętani.
-Udana jesteś, laska.
-Podziękuj rodzicom.
I znowu beka.
Boszz, co ja robię?!
-Ty za to nie jesteś udany.
-Przykro. Zjadłaś już?
-No.
Wzięłam talerz i schowałam do zmywarki.
-Pójdę po portfel.
Wróciłam z portfelem. Jacob czekał przy drzwiach.
-Paul jest w domu, nie będę zamykała.
Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się w stronę parku. Zaczęłam prowadzić Jacob'a ścieżką, którą szłam wczoraj z Manu. Nagle go zobaczyłam. W tym samym miejscu co wczoraj. Z...924 słowa 😀
Hejoo 😘😘
Moje rozdziały zaczynają być długie jak niedzielne kazanie w mojej parafii 😂😂
Zadawajcie pytania do bohaterów 😍🍍
Buzii xx
Kluska 😘😘
CZYTASZ
One meeting
Teen FictionAnastasia Tsilimpiou. Utalentowana i popularna dziewczyna traci ojca. Razem z matką wyprowadza się do USA, gdzie jej życie ma się odmienić. Idol zostaje przyjacielem Siostra zostaje największym wrogiem A największym problemem jest dziecko...