Chapter 6

3.3K 219 2
                                    

Normalnie nie wierzę w to co widzę. To się nie dzieje naprawdę.

-Ana?! -wykrzyknął Irwin otrząsając się z szoku.

-Zaraz...To wy znacie księżniczkę? -zapytał Lou.

-Tak jakby... To trochę skomplikowane. -rzuciłem i zacząłem opowiadać chłopakom wszystko.

ANASTASIA'S POV.

Konferencja dobiegła końca i dzięki Bogu niczego nie spieprzyłam.

-Jestem z ciebie dumny. -powiedział ojciec wychodząc z limuzyny.

-Dziękuję tato. -odparłam. Kiedy znalazłam się już w pałacu poszłam się przebrać. Po zjedzonym obiedzie w towarzystwie rodziców, udałam się do sypialni. Włączyłam laptopa i nie minęło dużo czasu kiedy ktoś próbował połączyć się ze mną na skype. Mianowicie był to Ashton.

-Hej Ana. -rzucił na wstępie.

-Cześć Ash. Coś się stało, że dzwonisz?

-Właściwie to chciałem o czymś pogadać.

-Okej a o czym? -spytałam.

-Chciałem... Kurwa co ja chciałem? Zapominam ciągle. -zaczął się zastanawiać a ja cicho się zaśmiałam.

-O już wiem co chciałem. Możesz mi powiedzieć dlaczego nie powiedziałaś nam o pewnej istotnej rzeczy? -on chyba nie ma na myśli...

-Niby jakiej? - spytałam, choć chyba znałam odpowiedź.

-Wiesz jakoś zapomniałaś nam wspomnieć, że jesteś Brytyjską księżniczką!

-Ashton ja chciałam być traktowana jak normalna dziewczyna, dlatego wam nie powiedziałam.

-To nie tak, że nie powiedziałaś. Przez 2 miesiące nas po prostu okłamywałaś i zamiast powiedzieć prawdę wolałaś brnąć w to kłamstwo dalej. -miał rację. Byłam głupia okłamując ich.

-A wiesz co jest najlepsze? Luke naprawdę cię polubił, nawet bardzo. Zdajesz sobie sprawę jak głupio on się teraz czuje? Z resztą jak my wszyscy.

-Proszę wybaczcie mi.Nie chciałam aby tak wyszło.

-Musimy to przemyśleć. Na razie muszę już iść.

-Ash poczekaj...

-Cześć Ana. -no i się rozłączył. Świetnie. Schrzaniłam po całości.

Całe popołudnie spędziłam na nie robieniu niczego. Po prostu leżałam na łóżku i gapiłam się w sufit. Kwadrans przed osiemnastą jedna ze służących oznajmiła mi,że na kolacji będziemy mieć gości. Mianowicie był to Hrabia Leonardo Gold z żoną Hrabiną Michelle i córką Samanthą. Sam! Nareszcie będę mogła z kimś szczerze porozmawiać. Czym prędzej przygotowałam się do kolacji. Kiedy nasi rodzice byli zajęci rozmową my oddaliłyśmy się do mojej sypialni. Mimo, iż Sam była z arystokrackiej rodziny, rozumiała mnie jak nikt inny. Swoją drogą względem charakteru byłyśmy do siebie podobne. Opowiedziałam jej więc historię związaną z chłopcami.

-Ty sobie ze mnie żartujesz prawda? -spytała.

-Nie a dlaczego miałabym?

-Kocham 5sos! Ojciec oczywiście nie pochwala mojego gustu muzycznego no ale znasz go.-mówiła.

-Taaa. W każdym razie...ja nie wiem co mam teraz zrobić. -jęknęłam.

-Słuchaj za tydzień lecimy do Sydney omawiać coś z naszymi partnerami handlowymi czy coś. Mogłybyśmy pójść na koncert chłopców bo o ile wiem będą koncertować w mieście.

-Rodzice nie puszczą nas bez ochrony.

-To pójdziemy z ochroną, jaki problem? Poza tym będzie łatwiej się przebić przez tłum fanek. -Sam...jesteś geniuszem.

-Racja. Ale co potem? -spytałam.

-Później będziemy się tym martwić. Na razie ogarnijmy bilety.

-Podobno wszystkie na tamten koncert są wyprzedane. -mówiłam.

-Spokojnie księżniczko mam wszystko pod kontrolą. -stwierdziła przyjaciółka po czym zaczęła do kogoś dzwonić.

****************************

Jejku ten rozdział miał być już wczoraj ale miałam tyle na głowie, że nie dałam rady.I przepraszam, że taki krótki.  Mimo wszystko mam nadzieję, że się podoba :) xx

PrincessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz